- Teraz odpowiedzialność powinni przejąć politycy po to, aby ten kryzys o naturze nie tylko prawnej, ale przede wszystkim politycznej zażegnać - powiedział w studio TVN24 Jacek Stawiski, dziennikarz TVN24 BiS. Odniósł się w ten sposób do nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej oraz reakcji władz Izraela na nowe przepisy.
- Przede wszystkim, Polska i Izrael to państwa bardzo blisko współpracujące nie od wczoraj, ale od kilkunastu lat - mówił dziennikarz TVN24 BiS.
- I dobrze ( by było - red.), żeby na wysokim szczeblu, na szczeblu ministra w Kancelarii Prezydenta, ministra Szczerskiego oraz pani ambasador, najwyższej reprezentant Izraela, rozmawiali. Aby premierzy rozmawiali ze sobą, bo te kraje są bardzo sobie bliskie - dodał, komentując wymianę zdań premiera Mateusza Morawieckiego z premierem Izraela, Benjaminem Netanyahu.
Netanjahu i Morawiecki rozmawiali przez telefon w niedzielę wieczorem. Tematem była przyjęta przez polski Sejm w piątek nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Zgodnie z nią każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech.
Do nowych przepisów krytycznie odniosły się w sobotę władze Izraela, między innymi premier Benjamin Netanyahu, a także ambasador Izraela w Polsce Anna Azari.
"Doszło do przykrego kryzysu"
- Doszło do przykrego dla wielu osób zaangażowanych w stosunki polsko- izraelskie, kryzysu o dużym natężeniu emocjonalnym - ocenił Stawiski. Jego zdaniem, "teraz odpowiedzialność powinni przejąć politycy po to, aby ten kryzys o naturze nie tylko prawnej ale przede wszystkim politycznej zażegnać".
- Mówimy tutaj o większości parlamentarnej, która uchwaliła tą ustawę. Ustawa nie weszła jeszcze w życie, ale decyzje o wprowadzeniu takich kontrowersyjnych przepisów to są decyzje polityczne - podkreślił. Jak dodał, "to w rękach polityków a nie historyków jest znalezienie wyjścia z trudnej sytuacji, w jakiej obydwa kraje się znalazły".
Zdaniem dziennikarza TVN24 BiS, "nie ulega wątpliwości, że państwo polskie, polscy obywatele mają prawo czuć się ze wszech miar obrażeni tym, że pojawiają się w wielu miejscach świata publikacje sugerujące jakoby to naród polski stworzył cały mechanizm zagłady Żydów europejskich na ziemiach polskich". Zaznaczył jednak, że pojawiają się one stosunkowo rzadko.
- Jest to piramidalne kłamstwo, obrażające każdego Polaka i należy tu przeciwdziałać, nie podlega to dyskusji. Państwo Izrael i wiele instytucji izraelskich, na czele z prestiżowym Yad Vashem (Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu - red.), który jest nie tylko miejscem muzealnym, ale też prestiżową placówką badawczą w staraniach polskich o zwalczanie, odpieranie tych kłamliwych stwierdzeń są sojusznikami - mówił. Zaznaczył, że "nie ma liczącej się instytucji w państwie Izrael, która by negowała potrzebę torpedowania takich stwierdzeń".
"To powoduje sprzeciw"
Według gościa TVN24, przepisy zawarte w ustawie mogą z punktu widzenia środowisk izraelskich stanowić pewien kłopot. Jak mówił Stawiski, pojawiają między innymi liczne głosy, że dokument nie zawiera jasno sprecyzowanego sposobu walki ze stwierdzeniem "polskie obozy koncentracyjne" i może to sugerować, że w Polsce " nie będzie można, mówiąc potocznie, dotykać spraw, o których wiemy (...), że na przykład jakaś grupa Polaków, czy samodzielnie czy z inspiracji Niemców, dokonała masowej zbrodni na ludności żydowskiej".
- I to powoduje sprzeciw. Rzeczywiście, patrząc na to z polskiego punktu widzenia nie byłoby dobrze gdyby w Polsce zaczęto obawiać się mówić i badać takie rzeczy - wyjaśnił Stawiski.
"Trudno jest przez ustawę stworzyć ramy, w których można rozmawiać"
Jacek Stawiski nawiązał także do wypowiedzi przedstawicieli polskich, którzy zapewniali, że nadal będzie można prowadzić badania naukowe w tym kontekście. Wiceprezes IPN, doktor Mateusz Szpytma powiedział między innymi w poniedziałek, że "nie będziemy karać za mówienie prawdy".
- Ale "działalność artystyczna" jest ( w ustawie - red.) moim zdaniem dziwnie sformułowana - ocenił Stawiski. Wskazał tu między innymi na specyfikę pracy dziennikarskiej. - Jak my się będziemy znajdować w takiej sytuacji? Jeśli znajdziemy jakieś nowe świadectwa o tragediach z czasów II wojny światowej? - kontynuował. Podkreślił również, że historia II wojny światowej jest wielowymiarowa i nie możemy uciekać od "ponurych faktów".
- To pokazuje, jak skomplikowana jest materia II wojny światowej i jak trudno jest poprzez ustawę stworzyć ramy, w których można o tym rozmawiać - skwitował.
Autor: JZ/AG / Źródło: tvn24