Nie mam tytułu składać takiej deklaracji, ale tak czuję - że albo bezwzględna większość dla PiS, albo PiS w opozycji - powiedział polityk Zjednoczonej Prawicy Jacek Kurski, który był gościem w "Piaskiem po oczach" w TVN24. Ocenił tak ewentualny powyborczy krajobraz w parlamencie.
Według Jacka Kurskiego, Zjednoczona Prawica liczy na absolutną większość mandatów w Sejmie i samodzielne rządy. W jego ocenie ZP nie będzie dążyć do budowania koalicji w przypadku nie uzyskania absolutnej większości.
- Albo będzie większość bezwzględna Zjednoczonej Prawicy, albo PiS przejdzie do opozycji. Takie mam wrażenie - mówił Jacek Kurski. Dodał, że gdyby w takim razie powstała koalicja "wszyscy przeciwko PiS", to mogłaby ona pokazać "jak bardzo nienawidzi dobrej zmiany w Polsce".
"Marzy mi się drugi rząd Jarosława Kaczyńskiego"
- Mnie, jako Jackowi Kurskiemu, marzy się drugi rząd Jarosława Jaczyńskiego, bo przy drugim podejściu polityk nie popełnia błędów, które kiedyś popełniał - przyznał były poseł PiS. - Ale słowo się rzekło, Beata Szydło będzie premierem.
Jednocześnie Kurski zapewnił, że Jarosław Kaczyński „nie zostanie odsunięty na boczny tor”. - Każdy premier musi się konsultować ze swoim zapleczem politycznym - przekonywał. - Wiem, że Beata Szydło jako osoba odpowiedzialna i zorganizowana, też ma taką świadomość i będzie współpracować z Jarosławem Kaczyńskim - dodał.
Zapytany o Kazimierza Marcinkiewicza, który był pierwszym premierem za rządów PiS i został po niecałym roku sprawowania urzędu zastąpiony przez prezesa, Kurski odparł, że Marcinkiewicz „dostał szajby”. Przypomniał, że były premier zdymisjonował minister finansów Zytę Gilowską „bez konsultacji z prezydentem i prezesem partii”. - To jest niedopuszczalne - ocenił.
Niepotrzebna debata Szydło-Kopacz?
Jak wynika z ankiety Millward Brown SA dla "Faktów" TVN i TVN24, na partię Jarosława Kaczyńskiego zagłosowałoby obecnie 32 proc., a na PO - 22 procent Polaków. To dziesięć punktów procentowych przewagi dla Zjednoczonej Prawicy. 19 października o godz. 20. na antenie TVN24, TVP1 i Polsatu obędzie się debata Beaty Szydło z Ewą Kopacz.
- Nie wiem, czy przy takiej przewadze należałoby się godzić na debatę z panią Kopacz - stwierdził Kurski. - Już poszły konie po betonie, więc jest już za późno [by się z niej wycofać - red.] - przyznał. Sztab Beaty Szydło wyraził już zgodę na debatę.
- Ja wierzę w przekroczenie 40 procent [głosów - red.] i Beata Szydło na premiera - dodał Kurski, oceniając szanse ZP w wyborach do Sejmu.
"Nie o wszystkim decyduje w PiS prezes Kaczyński"
Jacek Kurski został zapytany "co on na to", że nie znalazł się na listach wyborczych Zjednoczonej Prawicy. W odpowiedzi, były poseł PiS przypomniał najpierw, że nie tylko jego na nich zabrakło.
- Nie ma mnie, wielu innych osób nie ma - jak Hofmana, Mastalerka. Nie ma naprawdę bardzo wielu znanych polityków - mówił Kurski.
Polityk Zjednoczonej Prawicy wytłumaczył tę sytuację "wewnętrznymi mechanizmami PiS".
- U mnie to był absolutny przypadek. Po paru latach, kiedy nie było mnie w PiS-ie, okazało się, że nie znam tak dobrze wewnętrznych mechanizmów PiS-u, jak mi się wydawało - ocenił Kurski. - Okazuje się, że wbrew temu, co się mówi, nie o wszystkim decyduje w PiS prezes Kaczyński. To jest może zaskoczenie, ale tak było - dodał.
- Jestem w stałym kontakcie z prezesem Jarosław Kaczyńskim. Umówiliśmy się co do innego zagospodarowania mnie. Chcę zadać kłam twierdzeniom, że zależy mi tylko na stołku - zapowiedział Kurski. Nie zdradził jednak, na czym polegałoby to "zagospodarowanie".
Autor: fil/tr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24