Inflacja w kwietniu wyniosła 14,7 procent, licząc rok do roku - przekazał Główny Urząd Statystyczny. Do tych między innymi danych odniosła się w "Faktach po Faktach" profesor Joanna Tyrowicz, ekonomistka, członkini Rady Polityki Pieniężnej. - Mamy bardzo wysoki wzrost cen w roku 2022, więc należy się spodziewać niższego wzrostu cen w roku 2023. Jak już raz ceny urosły o dziesięć procent, to w przyszłym roku wzrost o tyle samo złotych to nie będzie dziesięć procent. Odczyty inflacji w roku 2023 będą niższe - wyjaśniała.
Inflacja w kwietniu 2023 roku wyniosła 14,7 procent, licząc rok do roku - wynika ze wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS). W porównaniu z poprzednim miesiącem ceny poszły w górę o 0,7 procent. W marcu wzrost cen towarów i usług wynosił w ujęciu rocznym 16,1 procent.
Gościem sobotnich "Faktów po Faktach" była profesor Joanna Tyrowicz, ekonomistka, członkini Rady Polityki Pieniężnej (RPP). Tłumaczyła między innymi, jak należy rozumieć te dane.
Tyrowicz: na dzisiaj dezinflacji, której wszyscy się spodziewają, nie ma
- Mamy bardzo wysoki wzrost cen w roku 2022, więc należy się spodziewać niższego wzrostu cen [w roku 2023 - przyp. red.]. To się technicznie nazywa "efektem bazy". Jak już raz ceny urosły o dziesięć procent, to w przyszłym roku wzrost o tyle samo złotych to nie będzie dziesięć procent. (...) Odczyty inflacji w roku 2023 będą niższe - mówiła ekonomistka.
Zaznaczyła jednak, że "to nie oznacza, że inflacja wraca do celu inflacyjnego", jakim jest poziom 2,5 procenta. - Nie ma możliwości, żebyśmy osiągnęli cel inflacyjny w tym roku, jest bardzo nieduża szansa, byśmy osiągnęli go w przyszłym roku - stwierdziła. - Na dzisiaj dezinflacji, której wszyscy się spodziewają, nie ma - dodała.
Ekonomistka przyznała jednocześnie, że "tempo wzrostu cen będzie wolniejsze" dzięki spadkowi inflacji w innych państwach naszego regionu. Pozytywnym czynnikiem może być także umacnianie się złotego, przez to bardziej korzystne warunki importu, a także spadek cen paliw i żywności.
Tyrowicz: podniesienie stóp procentowych byłoby korzystne dla gospodarki
Joanna Tyrowicz oceniła, że "byłoby jednoznacznie lepsze dla gospodarki", gdyby Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się na podwyżkę stóp procentowych. - Nasza gospodarka nie jest w fazie recesji, (...) w związku z tym dalsze zacieśnianie polityki pieniężnej, szczególnie gdyby towarzyszyło mu zacieśnienie polityki fiskalnej, skróciłoby ten okres, kiedy mamy bardzo wysoką inflację - powiedziała.
- Jednoznacznie podniesienie stóp procentowych złagodziłoby i skróciło ten proces - powiedziała ekonomistka, deklarując, że na posiedzeniach RPP głosuje za ich podnoszeniem. - Dłuższy epizod inflacji oznacza, że przez dłuższy czas wyższe będą raty kredytów. W pewnym sensie do wyboru jest krótszy czas nieco drożej versus bardzo długi czas tak drogo jak jest teraz - dodała.
- Zgodnie z szacunkami IMF [Międzynarodowego Funduszu Walutowego - przyp. red.] inflacja wraca w Polsce do celu pod koniec 2027 roku, zgodnie z szacunkami Narodowego Banku Polskiego, które są robione do końca 2025 roku, inflacja nie wraca do celu. Zgodnie z oczekiwaniami wszystkich profesjonalnych analityków w Polsce, inflacja nie wraca do celu przynajmniej do końca roku 2026 - powiedziała profesor Tyrowicz.
- Podniesienie stóp procentowych na jakiś czas teraz skróciłoby ten horyzont - dodała.
Ekonomistka, odnosząc się do sytuacji kredytobiorców i wzrostu rat kredytów w sytuacji podniesienia stóp procentowych stwierdziła, że "inflacja spłaca znaczną część ich kredytów". - Dzisiaj raty są wyższe, ale odsetki, które oni płacą od kredytów są cały czas niższe niż to, jak maleje wartość pieniądza, co w praktyce oznacza, że będą mieli na koniec mniej kredytu do spłacenia, w realnych kategoriach - oceniła członkini RPP.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24