W bożonarodzeniowym wydaniu "Faktów po Faktach" eksperci mówili o inflacji i wzroście cen. Publicysta ekonomiczny Kazimierz Krupa wyjaśniał, że z inflacją jest jak z temperaturą - może ona być nominalna i odczuwalna, i od tego, jak funkcjonujemy zależy to, jak bardzo w nas uderza. Ekonomistka dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek mówiła, że święta będą droższe o więcej niż 20 procent względem ostatniego roku, a były członek RPP prof. Marian Noga wyjaśniał, co przede wszystkim sprawia, że ten okres będzie dla nas tak drogi.
Gośćmi bożonarodzeniowego wydania "Faktów po Faktach" byli doktor Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego, publicysta ekonomiczny Kazimierz Krupa z Kancelarii Drawbridge oraz profesor Marian Noga, ekonomista i były członek Rady Polityki Pieniężnej.
Jak mówiła prowadząca program Anita Werner, redakcja TVN24 BiS obliczyła, że koszt zrobienia sałatki jarzynowej na święta wzrósł o 20 procent wobec zeszłego roku.
Starczewska-Krzysztoszek: składniki do przygotowania świąt zdrożały więcej niż 20 procent
Starczewska-Krzysztoszek oceniła, że "święta rzeczywiście będą droższe i to nie o te 20 procent, (...) ale wydaje mi się, że znacznie więcej". - Dlatego, że to, co kupujemy na święta, to jest oczywiście żywność i to bardzo specyficzna - mówiła. Według niej "te składniki, których używamy do tego, żeby święta przygotować, kosztowały nas znacznie więcej niż te 20 procent". - Sama żywność, jak popatrzymy na listopadowe dane, to jest 23 procent - wskazywała. - Nie mamy danych grudniowych, ale wydaje się, że w grudniu, właśnie chociażby ze względu na święta, ceny żywności wzrosły bardziej - dodała.
W ocenie ekonomistki "ze względu na święta popyt na pewne produkty wzrósł, więc ceny ich wzrosły na pewno znacznie więcej niż o te 20 czy 23 procent".
Krupa: z inflacją jest jak z temperaturą
Krupa mówił zaś, że "z inflacją jest jak z temperaturą". - Jest temperatura i temperatura odczuwalna. Każdy temperaturę odczuwalną i inflację odczuwa inaczej, zależnie od tego, co kupuje - wyjaśniał.
- Bo jeżeli kupuje jeden produkt i on zdrożał minimalnie, to mówi: inflacja nie jest wysoka. Jeżeli kupuje te produkty, które zdrożały najbardziej, to mówi: ona nie jest 17,4 (procent - red.) ona jest 27 (procent - red.), 37 (procent - red.) - kontynuował ekspert. Podkreślił, że "te towary, które kupujemy w grudni na święta, to jest ta żywność najbardziej przetworzona i ona jest najdroższa, ona zdrożała najwięcej". Wymienił w tym kontekście między innymi cukier czy masło.
Noga: na święta najdroższe dwa elementy
- Gdy ostatniego dnia miesiąca, na przykład listopada, GUS podaje tak zwany wstępny odczyt (…), to podaje się tam jeszcze trzy składowe. Podaje się wzrost cen żywności, wzrost kosztów utrzymania mieszkania i paliwo do samochodów osobowych w gospodarstwach domowych - wskazywał z kolei profesor Noga.
- Wyciągam średnią z tych trzech składowych i ta inflacja wtedy wychodzi 27,5 (procent - red.) na przykład, czyli jest o 10 punktów procentowych wyższa - dodał.
Jak ocenił, w czasie świąt "najdroższe będą dwa elementy", czyli prezenty i koszty transportu związanego z odwiedzinami bliskich.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24