Zdaniem wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, szef biura prasowego klubu PiS, który próbował odciągnąć pokrzykującego mężczyznę w czasie jego konferencji prasowej, "zachował się właściwie i profesjonalnie". - Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy chciał stanąć blisko mnie, żeby zadać pytanie, czy na przykład wyciągnąć nóż - stwierdził Terlecki.
W Sejmie przed południem doszło do incydentu w czasie konferencji prasowej wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego. Gość klubu Kukiz'15, prezes zarządu Fundacji im. Dobrego Pasterza Paweł Bednarz zakłócił przebieg konferencji, bo - jak twierdzi - chciał zadać wicemarszałkowi pytanie.
Mężczyznę próbował odciągnąć od Terleckiego szef biura prasowego klubu parlamentarnego PiS Krzysztof Wilamowski. Bednarz powalił go na ziemię.
Wilamowski: dbałem o bezpieczeństwo Terleckiego i dziennikarzy
W czasie wspólnej konferencji prasowej głos ws. incydentu zabrali Wilamowski i Terlecki. Szef biura prasowego klubu PiS powiedział, że do jego obowiązków należy organizacja i zapewnienie prawidłowego przebiegu konferencjom prasowym odbywającym się w Sejmie. Właśnie dlatego interweniował.
- Moje działania (…) polegały tylko i wyłącznie na odciągnięciu tej osoby na bok i oczekiwaniu na interwencję Straży Marszałkowskiej - powiedział Wilamowski. Podkreślił, że chciał zapewnić bezpieczeństwo sobie, marszałkowi Terleckiemu i dziennikarzom. - W mojej ocenie bezpieczeństwo było zagrożone - stwierdził.
Terlecki broni Wilamowskiego
Szefa biura prasowego PiS bronił przewodniczący klubu Ryszard Terlecki. Stwierdził, że Wilamowski "zachował się właściwie i profesjonalnie". Jego reakcja nie była przesadzona, bo przeszkadzający mężczyzna "nie zachowywał się, jakby chciał zadać pytanie". - Za wszelką cenę chciał stanąć blisko mnie. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy chciał stanąć blisko mnie, żeby zadać pytanie, czy na przykład wyciągnąć nóż - powiedział.
I dodał: - Pewnym kłopotem było to, że ten incydent trwał tak długo i nie było osoby, która mogłaby profesjonalnie interweniować - powiedział.
Bezpieczeństwo "nie jest do końca zapewnione"
Terlecki wydarzenia w Sejmie określił mianem "incydentu pożałowania godnego". - Polegał na tym, że osoba postronna, gość klubu, wtargnęła w czasie konferencji prasowej na teren zajmowany przez dziennikarzy i zachowywała się niekonwencjonalnie - relacjonował Terlecki.
Wyjaśnił, że szef biura prasowego PiS próbował interweniować. - Trudno żeby każdego gościa, który porusza się po terenie Sejmu, pilnowała Straż [Marszałkowska - red.], więc doszło do takiej właśnie szarpaniny - powiedział Terlecki.
Zdaniem wicemarszałka Sejmu, incydent świadczy o tym, że bezpieczeństwo osób biorących udział w konferencjach prasowych "nie jest do końca zapewnione". Zapowiedział przyspieszenie prac nad poprawą bezpieczeństwa i podniesieniem bezpieczeństwa pracy dziennikarzy w Sejmie.
Autor: pk/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24