Około tysiąca osób uczestniczyło w I Trójmiejskim Marszu Równości pod hasłem: "jesteśmy rodziną" w Gdańsku. Przemarsz próbowały zakłócić osoby zw. ze środowiskiem narodowców. Kilka osób zablokowało na kilkanaście minut paradę. Interweniowała policja.
Głównym organizatorem Marszu Równości było Stowarzyszenie na rzecz osób LGBT (lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transpłciowych) Tolerado. Rozpoczął się o godz. 15 na Targu Węglowym. Do zebranych przemówili m.in. Wanda Nowicka oraz prezydent Słupska Robert Biedroń. Mówił, że "25 lat temu odzyskaliśmy wolność, ale nie odzyskaliśmy solidarności; chcemy żyć w kraju, w którym nikt nam nie mówi, jak mamy się ubierać, ani co mamy robić". Zapytał też zgromadzonych czy są patriotami i czy wierzą w solidarność, na co tłum odkrzyknął: "tak!” i skandował: "Solidarność, Solidarność".
Na wypadek agresji i próby zakłócenia porządku uczestnicy Marszu mieli przygotowane kartki z hasłem: "z przemocą nie rozmawiam".
Na marszu pojawił się również ambasador Szwecji z małżonką.
Zatrzymane cztery osoby
Po przemówieniach parada ruszyła ulicami Gdańska. Około godz. 16 w okolicach Dworca Głównego kilka osób usiadło na jezdni i zablokowało manifestację.
Jak relacjonował reporter TVN24 Maciej Cnota, interweniowała policja, która po kolei wynosiła poszczególne osoby. Reporter dodał, że po obu stronach jezdni zebrała się spora grupa osób. Jak mówił, po okrzykach i emblematach można wywnioskować, że to uczestnicy marszu środowisk prawicowych, który przeszedł wcześniej ulicami miasta.
W kontrmarszu zorganizowanym przez m.in. Obóz Narodowo-Radykalny i Ruch Narodowy uczestniczyło ok. stu osób. Mieli transparenty: "Polska dała wam już prawa. Twa odmienność twoja sprawa" oraz skandowali: "zakaz pedałowania", "pedofile, pederaści, to są unii entuzjaści", "Tu jest Polska, nie Bruksela, tu się zboczeń nie popiera".
Po kilkunastu minutach marsz LGBT ruszył w stronę byłej Stoczni Gdańskiej, gdzie zakończył się po godz. 17.
Jak poinformowała Lucyna Rekowska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, w związku z zakłóceniami podczas Marszu Równości zatrzymano cztery osoby. W uczestników marszu rzucono kilka jajek i dwie petardy.
"Udana impreza"
Jak powiedziała na antenie TVN24 posłanka i działaczka społeczna Wanda Nowicka, która brała udział w manifestacji, zablokowanie marszu było drobną niedogodnością. - To incydent bez znaczenia. Najważniejsze, że my idziemy dalej - mówiła.
- Nie spodziewałam się, że pierwszy Trójmiejski Marsz Równości będzie tak wielką udaną imprezą - stwierdziła.
Było to pierwsze tak duże zgromadzenie publiczne przedstawicieli środowisk osób nieheteroseksualnych w aglomeracji. W Warszawie, Poznaniu, Łodzi, Krakowie i Wrocławiu podobne marsze organizowane są od wielu lat, np. w Poznaniu w ubiegłym roku marsz przeszedł po raz jedenasty. W Warszawie pierwszy marsz odbył się w późnych latach 90.
Autor: js/mtom / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24