Nieuznawana przez Sąd Najwyższy Izba Dyscyplinarna w czwartek wznowiła posiedzenie w sprawie wniosku prokuratury o zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie sędziego Igora Tulei. - Działania prokuratury świadczą o z jednej strony słabości samej prokuratury, ale też o pewnym tchórzostwie - powiedział sędzia Tuleya, kóry pojawił się przed gmachem Sądu Najwyższego. - Zadaję pytanie, gdzie są instytucje europejskie? - mówił rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar.
O zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie sędziego Igora Tulei prokuratura zawnioskowała do nieuznawanej przez Sąd Najwyższy Izby Dyscyplinarnej w połowie marca. Prokuratura Krajowa informowała wtedy, że w związku z tym, iż sędzia Tuleya po raz trzeci nie stawił się na przesłuchanie w prokuraturze, Wydział Spraw Wewnętrznych PK wystąpił do Izby Dyscyplinarnej o zgodę na jego przymusowe doprowadzenie.
Wznowienie rozprawy
W czwartek po godz. 12 przed nieuznawaną przez Sąd Najwyższy Izbą Dyscyplinarną SN wznowiono posiedzenie w sprawie wniosku śledczych o zatrzymanie i doprowadzenie do prokuratury warszawskiego sędziego Tulei. W środę przed północą Izba Dyscyplinarna, po blisko 12 godzinach procedowania, ogłosiła przerwę w posiedzeniu.
Rzecznik prasowy Izby Dyscyplinarnej Piotr Falkowski mówił, że "prokurator przedstawił swój wniosek o zezwolenie na zatrzymanie i doprowadzenie sędziego". - Druga strona, czyli obrońcy sędziego jeszcze się do tego wniosku nie ustosunkowali. Przedstawili własne wnioski, między innymi wnioski dowodowe - dodał.
Obrońca Tulei mecenas Jacek Dubois przed wejściem na salę rozpraw w czwartek powiedział dziennikarzom, że spodziewa się szybkiego procedowania. - Jest bardzo duża determinacja ze strony pana przewodniczącego, żeby jednak to zakończyć bardzo szybko. Tak że procedury przestały obowiązywać, prawo przestało obowiązywać. Liczy się cel i będziemy świadkami tego - ocenił adwokat.
Tuleya: działania prokuratury świadczą o słabości samej prokuratury i pewnym tchórzostwie
Mecenas Dubois przekazał, że obrońcy w środę złożyli już wszystkie wnioski dowodowe, które mają zostać rozstrzygnięte w czwartek. - Sprawa będzie dynamiczna. Jeżeli cokolwiek będzie wskazywało, że prawo jest naruszane, natychmiast będziemy podejmować działania wynikające z Kodeksu postępowania karnego - zapowiedział obrońca. W środę obrońcy Tuleyi składali w tej sprawie liczne wnioski, w tym między innymi o wyłączenie sędziego Rocha. Jeden z tych wniosków nie został uwzględniony, a drugi przekazano do rozpatrzenia Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, co jednak nie wstrzymało posiedzenia.
Reporter TVN24 Paweł Łukasik przekazał przed godziną 14, że według rzecznika Izby Dyscyplinarnej wnioski dowodowe złożone przez obrońców zostały odrzucone.
Przed Sądem Najwyższym razem z protestującymi pojawił się również sędzia Tuleya.
- Moim zdaniem działania prokuratury świadczą o z jednej strony słabości samej prokuratury, ale też o pewnym tchórzostwie, bo prokuratorzy, którzy prowadzą tę sprawę, podejrzewam, że chcą mieć taką podkładkę, że w cudzysłowie "działają zgodnie z prawem w rozumieniu prawa". Stąd takie ich zachowawcze działania typu szukanie wsparcia tak zwanej Izby Dyscyplinarnej i uzyskanie zgody tak zwanej Izby Dyscyplinarnej na to zatrzymanie i doprowadzenie - dodał.
RPO: gdzie są instytucje europejskie?
Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar mówił przed gmachem Sądu Najwyższego, że "to jest wstyd dla naszego państwa, że pan sędzia w ogóle jest stawiany w takiej sytuacji, bo to nie powinno mieć w ogóle miejsca".
Dodał, że bardzo się cieszy, że w obronie sędziego Tulei występują obywatele.
- Natomiast zadaję pytanie, gdzie są instytucje europejskie? Dlaczego Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej jeszcze nie zareagował na wniosek o postanowienie tymczasowe? Czy Unia Europejska oczekuje jeszcze większych symboli poparcia i wsparcia dla integracji europejskiej niż to, co się odbywa przed Sądem Najwyższy od wielu lat? - pytał.
Przypomniał, że od ponad roku Izba Dyscyplinarna nie powinna w ogóle działać w sprawach dyscyplinarnych.
Bodnar mówił również, że sędzia Tuleya "miał odwagę nazwać rzeczy po imieniu, co się działo w Sejmie 16 grudnia 2016 roku".
Dodał, że "odpowiada za to, że znowu pokazał prawdę, która jest niewygodna".
Posiedzenie w tej sprawie jest niejawne. Jak jednak zdecydował sędzia Adam Roch, otwarte dla mediów ma być ogłoszenie decyzji oraz jej uzasadnienie.
Nie wiadomo, jak długo w czwartek potrwa kontynuacja tego posiedzenia. W środę obrońcy Tulei składali w tej sprawie liczne wnioski, w tym m.in. o wyłączenie sędziego Rocha. Jeden z tych wniosków nie został uwzględniony, a drugi przekazano do rozpatrzenia Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, co jednak nie wstrzymało posiedzenia.
Manifestacja przed Sądem Najwyższym
Sędzia Tuleya konsekwentnie odmawia stawienia się w prokuraturze. Podkreśla, że nie uznaje Izby Dyscyplinarnej SN jako sądu oraz ważności decyzji podjętych przez tę izbę. W środę sędzia Tuleya obecny był od początku posiedzenia przed gmachem Sądu Najwyższego wraz z kilkudziesięcioma uczestnikami manifestacji poparcia. Budynek sądu był zabezpieczony przez funkcjonariuszy policji. Zastawiali oni wejście główne do SN oraz plac przed budynkiem.
W listopadzie ubiegłego roku na wniosek prokuratury Izba Dyscyplinarna SN uchyliła immunitet sędziemu. Powodem wniosku prokuratury ws. uchylenia immunitetu sędziego było podejrzenie ujawnienia informacji ze śledztwa oraz danych i zeznań świadka, które miały narazić bieg postępowania. Chodziło o śledztwo ws. obrad Sejmu w Sali Kolumnowej z 16 grudnia 2016 r., które zostało dwukrotnie umorzone przez prokuraturę. W grudniu 2017 r. Sąd Okręgowy w Warszawie pod przewodnictwem sędziego Tulei uchylił decyzję prokuratury o pierwszym umorzeniu śledztwa. Sędzia zezwolił wówczas mediom na rejestrację ustnego uzasadnienia postanowienia sądu.
Jednak artykuł 95b Kodeksu postępowania karnego mówi o tym, że to prezes sądu lub sąd mają prawo zarządzić o jawności posiedzenia. "Posiedzenie odbywa się z wyłączeniem jawności, chyba że ustawa stanowi inaczej albo prezes sądu lub sąd zarządzi inaczej" – brzmi treść artykułu.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24