Mec. Rafał Rogalski chce, by prokuratura sprawdziła, czy przed katastrofą prezydenckiego Tu-154 w Smoleńsku, w powietrzu znajdował się hel. - Jest to niemożliwe technicznie i organizacyjnie – twierdzi fizyk, ekspert PAN, prof. Maciej Sawicki.
Według mec. Rogalskiego hel w powietrzu mógłby wyjaśnić szybkie opadanie samolotu. - Chciałbym zaznaczyć, że obecność helu 10 kwietnia przed katastrofą samolotu to tylko hipoteza. Jednak ma ona przełożenie w obliczeniach dokonanych przez ekspertów, których opinii zasięgałem i wymaga wyjaśnienia - twierdzi prawnik.
Mec. Rogalski wysuwa serię hipotez, w jaki sposób gaz mógł wpłynąć na przebieg katastrofy. - Po pierwsze obecność helu mogła wpłynąć na obniżenie siły nośnej samolotu. Dodatkowo mogła mieć wpływ na obniżenie mocy silników. Po trzecie hel mógł obniżyć temperaturę powietrza, co w konsekwencji mogło wpłynąć na wzmożenie mgły – tłumaczy Sekcji Dokumentacji i Analiz TVN24 mec. Rogalski. Jego zdaniem trzeba sprawdzić, czy w płucach pasażerów znajdują się ślady tego pierwiastka.
Trudności organizacyjne
Jednak prof. Sawicki z Instytutu Fizyki PAN wątpi, czy po roku od katastrofy zachowały się jakiekolwiek ilości helu w ciałach ofiar. – Zakładając, że hel był w płucach, od tego czasu pierwiastek przeniknął już na zewnątrz – mówi profesor. - Fizyka nie zabrania wysnuwać różnych scenariuszy, o ile nie są one sprzeczne z podstawowymi prawami fizyki - dodaje naukowiec.
[...] zapewnienie takiej ilości helu w tamtym miejscu i w tamtym momencie, jest niemożliwe do przeprowadzenia ze względów organizacyjnych i technicznych. prof. Maciej Sawicki
– Przyjmując tę teorię należałoby wytworzyć chmurę helową ciągnącą się przez kilka kilometrów. Aby tego dokonać, trzeba by w jednym momencie rozpocząć opróżnianie ok. 100 tys. butli podobnych do tych używanych do napełniania baloników dziecinnych, czy sylwestrowych. Nie widzę technicznych możliwości na skryte przeprowadzenie takiego doświadczenia w otwartym terenie, gdzie zmieniają się warunki atmosferyczne takie jak wiatr – twierdzi profesor. Jak mówi taką operację można by przeprowadzić ograniczonej i zamkniętej przestrzeni, np. w tunelu aerodynamicznym.
Ekspert mecenasa
[...] obecność helu mogła wpłynąć na obniżenie siły nośnej samolotu. Dodatkowo mógła mieć wpływ na obniżenie mocy silników. Po trzecie hel mógł obniżyć temperaturę powietrza, co w konsekwencji mogło wpłynąć na wzmożenie mgły. mec. Rafał Rogalski
- Aby samolot uniósł się w powietrzu musi działać siła zwrócona do góry, zwana siłą nośną, która przezwycięża siłę ciężkości. Jeżeli jednak zmniejszy się gęstość otoczenia spada siła nośna – tłumaczy Ćwierz. Poseł wyjaśnia, że kiedy spada siła nośna samolotu pilot może reagować zwiększeniem prędkości, lecz silniki odrzutowe reagują na określoną mieszankę powietrza, która dawkuje paliwo. Według posła, hel mógł spowodować zmianę składu powietrza, co spowodowało zachwianie pracy silników, oraz zmniejszenie ich mocy.
W jaki sposób hel mógł się utrzymać przy powierzchni ziemi, skoro jest siedmiokrotnie lżejszy od powietrza i unosi się do góry? Ćwierz dowodzi, że w warunkach laboratoryjnych, przy odpowiednio niskiej temperaturze, można sprawić, aby gaz nie unosił się tak szybko. Jednak zdaniem prof. Sawickiego aby mieć hel w fazie ciekłej trzeba go schłodzić i utrzymywać w temperaturze ok. -270 C. - To nawet na Syberii nieczęsto bywa poniżej -70C, tym bardziej w kwietniu – podkreśla prof. Sawicki.
Nowa wizja katastrofy
Według "Rzeczpospolitej" 17 kwietnia poseł Andrzej Ćwierz przekonywał mec. Rafała Rogalskiego, że przyczyną katastrofy mógł być hel rozpylony przez Rosjan z Iła-76.- Zrzucany ciekły hel powoduje efekt mgły – napisał do mecenasa w e-mailu, do którego dotarła "Rzeczpospolita". Czy dałoby się wypuścić na smoleńskim lotnisku 100 ton ciekłego helu, by zakłócić lądowanie Tu-154, co sugerował Andrzej Ćwierz?
– Ciekły hel jest dziesięć razy lżejszy od wody. Przechowuje się go w specjalnych zbiornikach – wyjaśnia prof. Sawicki. – Mają średnicę i wysokość po ok. 2,5 m, ważą ze 3/4 tony. To objętość małej łazienki. Na 100 ton helu potrzeba tysiąc takich baniaków – tłumaczy.
Zdaniem prof. Sawickiego nawet, jeśli jakiś samolot zabrałby kilkadziesiąt takich baniaków, musiałby wypuszczać z nich hel, lecąc tuż przed i ze 100 m poniżej Tu-154, bo ten gaz ulatuje do góry. Jednak różnica między lądowaniem Iła-76 a tupolewem to ponad godzina.
Źródło: SDiA TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps