- Kiedy rząd przyznawał na przykład dodatek 500 plus, nikt nie dostał talonów na mąkę czy na cukier. Te osoby mogą dysponować pieniędzmi - mówiła w "Faktach po Faktach" Iwona Hartwich z Komitetu Protestacyjnego Rodziców Osób Niepełnosprawnych, komentując najnowszą propozycję rządu, przedstawioną protestującym w Sejmie opiekunom osób niepełnosprawnych.
W Sejmie od 18 kwietnia trwa protest rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych. W piątek protestujący odrzucili kolejny projekt rządu, który ma gwarantować niepełnosprawnym około 520 złotych miesięcznych oszczędności z tytułu wydatków na wyroby medyczne i rehabilitację. Protestujący nie uznają jednak tej propozycji za realizację swojego postulatu, nazywają ją "manipulacją" i podkreślają, że oczekują gotówki, a nie świadczeń rzeczowych.
Prezydent Andrzej Duda powiedział, że zdziwiła go decyzja protestujących. - Byłem mocno zaskoczony i chyba mogę powiedzieć, że także trochę rozczarowany - mówił w rozmowie z portalem 300polityka.pl.
"Liczymy, że pan prezydent zmieni front"
- Jesteśmy bardzo zdziwieni i zasmuceni tym, co powiedział pan prezydent - przyznała w "Faktach po Faktach" Iwona Hartwich z Komitetu Protestacyjnego Rodziców Osób Niepełnosprawnych.
- Wtedy, kiedy do nas przyjechał (prezydent spotkał się z protestującymi w zeszły piątek - red.), wiedział doskonale i o tym mówiliśmy, że chodzi o realne pieniądze. Te osoby nigdy tak naprawdę nie otrzymały pomocy ze strony państwa, już od 20 lat. Żyją poniżej minimum socjalnego. Minimum socjalne obliczone w naszym kraju na rodzinę ze zdrową osobą to jest 1370 złotych. A te osoby (niepełnosprawne - red.) żyją za niespełna 900 złotych miesięcznie. Za te pieniądze muszą żyć, leczyć się, rehabilitować, uspołeczniać - wyliczała.
- Liczymy cały czas na zmianę frontu pana prezydenta, bo myślę, że pan prezydent został wprowadzony w błąd - oceniła.
Jak dodała, protestujący są oburzeni słowami Michała Dworczyka, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, który powiedział, że proponowany dodatek rehabilitacyjny w formie rzeczowej ma przeciwdziałać nadużyciom.
- Kiedy rząd przyznawał na przykład dodatek 500 plus, nikt nie dostał talonów na mąkę czy na cukier. Te osoby mogą dysponować tymi pieniędzmi. To jest dla nas niezrozumiałe - podkreśliła.
Hartwich wyjaśniła, że jej syn nie potrzebuje co roku nowego wózka inwalidzkiego czy pampersów, gdyż z nich nie korzysta.
- Każdy ma inne potrzeby. Inne potrzeby będzie miało dziecko niewidome, autystyczne czy z porażeniem mózgowym - zauważyła.
- Dochodzimy już do jakiegoś absurdu - dodała.
- Byliśmy pełni nadziei. Ja nie zapomnę tych słów, kiedy (minister Rafalska - red.) popatrzyła na Kubę, Adriana i Kingę (osoby niepełnosprawne, które biorą udział w proteście - red.) i powiedziała, że to są właśnie te osoby, które tworzą najsłabszą grupę społeczną. Uwierzyliśmy, że coś się zmieni - przyznała.
Jak stwierdziła, minister Rafalska otrzymała od protestujących "fantastyczną propozycję" kompromisu, czyli stopniowe dochodzenie do dodatku w wysokości 500 zł. - Jesteśmy bardzo kompromisowi - zaznaczyła. - Zostaliśmy dwa razy oszukani - podkreśliła Hartwich. Wyjaśniła, że pierwszy raz poczuli się oszukani, gdy rząd ogłosił porozumienie z grupą przedstawicieli organizacji osób niepełnosprawnych. Jak mówiła, po raz drugi poczuli się tak po propozycji dodatku rzeczowego.
"Walczymy o godne życie naszych dzieci"
Hartwich podkreśliła, że nie jest to protest matek osób niepełnosprawnych. - My jesteśmy głosem naszych niepełnosprawnych dzieci. To jest protest osób niepełnosprawnych, gdzie musimy zabrać głos, bo te dzieci są na wózkach, niewidome, z zespołem Downa, upośledzone. One nie wyjdą na ulicę - tłumaczyła.
Zwróciła uwagę, że protest ma charakter apolityczny i zastrzegła, że ona sama nie ma aspiracji politycznych.
- Nie może być tak, że w kraju Unii Europejskiej te osoby (niepełnosprawne - red.) żyją za niecałe 900 zł na miesiąc i nie mogą godnie żyć. To jest najważniejsze. My walczymy o godne życie naszych dzieci - podkreśliła.
Protest w Sejmie
Protestujący w Sejmie opiekunowie osób niepełnosprawnych domagają się realizacji dwóch głównych postulatów. Jeden to wprowadzenie dodatku "na życie" dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie. Według aktualnej propozycji, protestujący domagają się, by dodatek był wprowadzany stopniowo - 300 złotych od czerwca 2018 roku, 400 złotych od stycznia 2019, a 500 złotych od stycznia 2020.
Drugi postulat to zrównanie kwoty renty socjalnej z najniższą rentą z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wraz ze stopniowym podwyższaniem tej kwoty do równowartości minimum socjalnego obliczonego dla gospodarstwa domowego z osobą niepełnosprawną.
W czwartek rząd przyjął projekt o podwyższeniu renty socjalnej do wysokości minimalnej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Świadczenie wzrośnie z 865,03 złotych do 1029,80 złotych. Nowe przepisy mają wejść w życie 1 września, z mocą od 1 czerwca 2018 roku.
Autor: tmw//kg / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24