- To w jaki sposób był traktowany prezydent Duda przez naszych zagranicznych partnerów i gospodarzy, to było sympatyczne i satysfakcjonujące dla Polski - przyznał minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. Ocenił, że wystąpienie prezydenta było "dobre", zauważając jednocześnie, że nie jest łatwo przemawiać po Baracku Obamie.
Polski prezydent w ONZ przemawiał jako trzeci, po prezydent Brazylii Dilmie Rouseff i prezydencie Stanów Zjednoczonych Baracku Obamie.
- To nie jest łatwe mówić po prezydencie Obamie, szczególnie kiedy ma się do wygłoszenia tak ważne przemówienie, ale prezydent Duda dał radę. To było dobre przemówienie na równi z innymi - ocenił wystąpienie głowy polskiego państwa Grzegorz Schetyna.
- Nie było czysto polityczne. Bardzo ciekawe spojrzenie na politykę międzynarodową, na konieczności, na wyzwania. Zgodne z polską polityką zagraniczną, którą udaje się prowadzić przez ostatnie lata - podkreślił. Zaznaczył, że pokazało ono spójność polskiej polityki zagranicznej.
Duda przy stoliku z Obamą i Putinem
Po przemówieniach trwających kilka godzin delegacje z całego świata zostały zaproszone na lunch. Polski prezydent otrzymał miejsce przy stole m.in. z Barackiem Obamą i Władimirem Putinem.
Odniósł się do tej kwestii minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. - To jest efekt nawet nie jakiegoś zaangażowania, czy aktywności ostatnich godzin czy dni, ale skutek ciężkiej pracy, wieloletniej. Budowania polskiej pozycji i miejsca Polski w polityce zagranicznej i w ogóle w świecie - powiedział Schetyna.
"To było satysfakcjonujące dla Polski"
Dodał, że to była bardzo symboliczna odpowiedź wolnego świata, jeśli chodzi o moment przemówienia, miejsca i całą atmosferę. - To w jaki sposób był traktowany prezydent Duda przez naszych zagranicznych partnerów i gospodarzy - to było sympatyczne i satysfakcjonujące dla Polski - stwierdził i dodał, że "czuliśmy się wszyscy docenieni".
Schetyna na pytanie, kto decydował o tym, że prezydent Duda usiadł po prawicy prezydenta Baracka Obamy odpowiedział, że to już "kuchnia" i nie chciałby o tym mówić.
Szef dyplomacji zaznaczył, że to praca wielu lat i jego poprzedników w budowaniu polskiej pozycji w świecie. - Taktyka ostatnich decyzji i tego, jak dobrze to może wyglądać to zasługa dyplomatów z ambasady w Waszyngtonie i Nowym Jorku, którzy się w to angażowali - powiedział krótko.
Autor: js//rzw / Źródło: tvn24