Do Grodna na Białorusi, w okolicę przesmyku suwalskiego, przybyło około stu najemników rosyjskiej Grupy Wagnera - napisał w piątek portal Sprotyw utworzony przez Siły Operacji Specjalnych Ukrainy. Grupa Wagnera została przesunięta w ten rejon, by koncentrować na sobie uwagę Zachodu, Ukrainy, a realne działania są realizowane tak jak dotychczas - ocenił generał Roman Polko, były dowódca GROM. Premier Mateusz Morawiecki ocenił, że wagnerowcy mogą nie tylko pomagać migrantom przedostawać się do Polski, ale też sami ich udawać i przenikać na terytorium Unii Europejskiej.
Pierwsze informacje o możliwym skierowaniu wagnerowców na Białoruś podały rosyjskie media niezależne pod koniec czerwca. Prognozowały one, że najemnicy w liczbie około 8 tysięcy będą stacjonowali w okolicach Osipowicz w obwodzie mohylewskim. Znajduje się tam opuszczona do niedawna, a potem pospiesznie wyremontowana baza we wsi Cel - była baza wojskowa białoruskich wojsk rakietowych.
W piątek projekt Biełaruski Hajun, który obserwuje aktywność wojsk, podał, że na Białoruś wjechała 13. kolumna najemników z Grupy Wagnera. Do Grodna na Białorusi, w okolicę przesmyku suwalskiego przybyło około stu najemników rosyjskiej Grupy Wagnera - relacjonował z kolei, również w piątek, portal Sprotyw utworzony przez Siły Operacji Specjalnych Ukrainy.
Do tych doniesień odniósł się były dowódca jednostki GROM, generał Roman Polko.
- Wagnerowcy - co podkreślałem wielokrotnie i wiem, że jest zgodność w tej ocenie - to nie jest jakaś super elita wyszkolona w szkołach wywiadu i Specnazie, tylko są to pospolici bandyci, kryminaliści, którzy po prostu bez skrupułów potrafią pobić, ukraść, zamordować. W ten sposób do tej pory się realizowali - powiedział Polko. Zwrócił uwagę, że "w tej grupie rzeczywiście byli oficerowie służb i sił specjalnych, ale nie kilka tysięcy, ale dziesięciu czy kilkaset, którzy patrzyli, jak na tym dobrze zarobić".
Generał Polko: powinniśmy wziąć większy dystans, żeby nie pompować grupy Wagnera
W jego ocenie "Grupa Wagnera została rzeczywiście przesunięta po to, żeby koncentrować na sobie uwagę Zachodu, Ukrainy, a realne działania są realizowane tak jak dotychczas".
- Wagnerowcy - jak mówimy o tym w wojsku - to "przedłużenie kolby karabinu". Inteligencją nie grzeszą. Oni do tego typu działań przygotowani kompletnie nie są, ale rzeczywiście mocno koncentrują uwagę opinii publicznej - ocenił generał Polko.
Zaznaczył jednocześnie, że "zagrożenie rzeczywiście jest, wzrasta". - Instrukcje Specnazu zawsze mówiły o tym, żeby działać nie tylko jako "zielone ludziki", ale pod przykrywką klubów sportowych, stowarzyszeń, fundacji pomocowych. To z pewnością Rosja niestety konsekwentnie realizuje - dodał były dowódca jednostki GROM. - Natomiast jednak jestem daleki od tego i myślę, że powinniśmy tutaj wziąć większy dystans, żeby nie pompować tej grupy Prigożyna, która tak naprawdę niewiele pokazała poza brutalnością i barbarzyństwem - powiedział.
Morawiecki o działaniu najemników Grupy Wagnera
W sobotę na konferencji prasowej podczas wizyty w Zakładach Mechanicznych "Bumar Łabędy" S.A. w Gliwicach premier Mateusz Morawiecki powiedział, że od dwóch lat Polska ma do czynienia z permanentnym atakiem na granicę, a tylko w tym roku było to 16 tysięcy prób nielegalnego jej przekroczenia przez imigrantów, których ściągają Władimir Putin i Alaksander Łukaszenka i "chcą przepchać do Polski".
- Teraz sytuacja staje się jeszcze groźniejsza. Mamy informację, że ponad stu najemników Grupy Wagnera przesunęło się w kierunku przesmyku suwalskiego niedaleko Grodna na Białorusi - powiedział Morawiecki. Według szefa rządu "na pewno jest to krok w kierunku dalszego ataku hybrydowego na polskie terytorium". - Będą pewnie przebrani za białoruską straż graniczną i będą pomagali nielegalnym imigrantom przedostać się na terytorium Polski, zdestabilizować Polskę, ale przypuszczalnie będą się też starali przeniknąć do Polski, udając nielegalnych imigrantów, a to stwarza dodatkowe ryzyka - powiedział.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters