Do sytuacji na granicy z Białorusią odniósł się w "Faktach po Faktach" Witold Jurasz, dziennikarz Onetu i były chargé d’affaires ambasady Polski na Białorusi. Powiedział, że można wymienić cztery cele Alaksandra Łukaszenki. Jego zdaniem najważniejszym może być "doprowadzenie do takiego zaostrzenia sytuacji, żeby dać pretekst Rosjanom, by rozmieścili na Białorusi swoje siły zbrojne". Generał Jarosław Stróżyk, wiceprezes Fundacji Stratpoints ocenił, że "sytuacja jest na pewno poważna".
W poniedziałek rano media obiegła informacja, przekazana przez polskie służby i resorty, o dużej grupie migrantów, która planuje przekroczyć granicę Białorusi z Polską. Migranci znajdują się w okolicy Kuźnicy. Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało po południu, że służbom MSWiA i żołnierzom udało się zatrzymać pierwszą masową próbę sforsowania granicy. Dodano, że migranci rozbili obóz w rejonie Kuźnicy.
Generał Jarosław Stróżyk, wiceprezes Fundacji Stratpoints, powiedział w "Faktach po Faktach", że "sytuacja jest na pewno poważna". - W tej chwili po raz kolejny reagujemy na działania Łukaszenki i Putina, który milcząco wspiera, od problemów powyborczych, pana (Alaksandra) Łukaszenkę. Ale myślę też, że Łukaszenka zobaczył, że ma ostatnią szansę na takie działania, bo jednak wiemy, że czasami na wschodzie w sytuacjach konfliktowych rządzi pogoda. I ci migranci jednak nie wytrzymają zbyt długo, więc stąd być może taki frontalny atak na naszą granicę i kolejne sprawdzenie gotowości do działania naszych funkcjonariuszy, żołnierzy, wszystkich tam zaangażowanych - ocenił.
Jurasz: rosyjskie czołgi tu nie przyjadą, ale mogą stać na naszej granicy
Dziennikarz Onetu i były chargé d’affaires ambasady Polski na Białorusi Witold Jurasz powiedział, że można wymienić cztery cele Łukaszenki. - Pierwszy to taki trochę irracjonalny element, ale w przypadku dyktatorów on często odgrywa pewną rolę, czyli to jest po prostu zemsta, zemsta na Polsce za naszą postawę latem zeszłego roku w czasie protestów na Białorusi - wskazał.
Drugi cel - mówił - "to byłoby doprowadzenie do sytuacji, w której zaczęlibyśmy rozmowy z reżimem w Mińsku bez warunku wstępnego, którym do tej pory było ze strony całego Zachodu uwolnienie więźniów politycznych".
- Trzecim celem, już nie tylko Łukaszenki, ale również Putina byłoby ośmieszenie Polski jako niewiarygodnego partnera zarówno w ramach Unii Europejskiej, jak i NATO, partnera, który nie jest w stanie bronić granicy - mówił Jurasz.
- Ale wydaje mi się, że najważniejszy cel to może być ten czwarty, o którym najrzadziej się w Polsce mówi, czyli doprowadzenie do takiego zaostrzenia sytuacji, żeby dać pretekst Rosjanom, by rozmieścili na Białorusi swoje siły zbrojne. One tam są w pewnym bardzo ograniczonym wymiarze, ale chodziłoby o stworzenie już stałych baz, co byłoby dramatem dla Polski - ocenił.
Powiedział, że "aby do takiego zaostrzenia doprowadzić, trzeba było właśnie zaatakować granicę w taki sposób, w którym nie ma już półśrodków". Dodał, że bardzo łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której jeden z migrantów "zostanie przekupiony przez białoruskie służby i zaatakuje na przykład polskiego strażnika granicznego, który w efekcie użyje broni i wówczas Rosjanie przyjdą z braterską pomocą".
- Mamy do czynienia z sytuacją, w której doszło do de facto agresji. My widzimy żołnierzy białoruskich, którzy atakują granicę. To jest stan już nie wojny hybrydowej, to jest stan de facto wojny. Oczywiście nie strzelamy do siebie, więc jeszcze raz chciałbym uspokoić tych, którzy się boją - rosyjskie czołgi tu nie przyjadą, ale rosyjskie czołgi mogą stać na naszej granicy, a to dramatycznie zmieni naszą sytuację - ocenił Jurasz.
Generał Stróżyk: brakuje działań wyprzedzających
Generał Stróżyk mówił w "Faktach po Faktach", że "reagujemy na działania Łukaszenki i Putina, nie staramy się zapobiec temu w innych miejscach, czyli tam, skąd ci migranci przybywają". - Zatem działania to tylko reakcja, brak działań wyprzedzających również w formule międzynarodowej - zaznaczył.
Pytany, czy to jest ten moment, kiedy Polska powinna poprosić o pomoc NATO, ocenił, że "ten moment juz chyba minął, a w tej chwili jest lekko spóźniony". - Nie mówimy tylko o NATO, mówmy też o Unii Europejskiej, więc to są te miejsca, w których przecież jesteśmy jeszcze w dużym stopniu zakorzenieni i musimy wykorzystywać wszystkie mechanizmy i instrumenty, które są możliwe - podkreślił.
Stróżyk powiedział, że w ramach NATO jest to artykuł 4. - Nie wiem, dlaczego nie jest on wykorzystywany przez rząd polski - powiedział generał. Dodał, że "być może wiemy, że nie mamy akceptacji wszystkich państw i to jest problem".
Artykuł 4 Paktu Północnoatlantyckiego brzmi: "Strony będą konsultować się razem, ilekroć zdaniem którejkolwiek z nich zagrożona będzie integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron".
- W przypadku Unii jest to podobny problem, nie prosimy o wykorzystanie pierwszego mechanizmu, czyli Frontexu, więc nie oczekujmy czegoś więcej od Unii Europejskiej, skoro sami o to nie prosimy, nie wykorzystujemy - mówił Stróżyk.
Powiedział, iż "smuci go fakt, że nie staramy się w jakimś stopniu umiędzynarodowić tego konfliktu, tej sytuacji kryzysowej".
Źródło: TVN24