29-letni górnik, poszukiwany od sobotniego ranka w kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach, nie żyje. W niedzielę wieczorem, po blisko czterdziestu godzinach nieprzerwanej akcji, ratownicy odnaleźli jego ciało w podziemnym zbiorniku na węgiel.
- Dokładnie o 21.42 udało się odnaleźć poszukiwanego górnika. Lekarz stwierdził jego zgon. Pracownik został już przetransportowany na powierzchnię - powiedziała w niedzielę późnym wieczorem Ewa Szpejna z Przedsiębiorstwa Górniczego (PG) Silesia.
Wpadł do zbiornika z węglem
Do sobotniego wypadku w Silesii doszło 460 m pod ziemią. Górnik wpadł do głębokiego na ok. 25 metrów zbiornika w połowie wypełnionego węglem. Ratownicy sądzili, że na ślad pracownika naprowadzi ich sygnał emitowany z nadajnika umieszczonego w jego lampce. Najpierw znaleziono jednak tylko lampkę z nadajnikiem. Do dalszych poszukiwań wykorzystano psa, który wskazał kierunek, gdzie może znajdować się zaginiony.
Aby wydostać górnika trzeba było ostrożnie wybrać węgiel ze zbiornika. W tym celu zainstalowano tam specjalne urządzenie z kołowrotem. Wybrano w sumie ponad 50 ton surowca. Ratownicy pracowali w bardzo trudnych warunkach. Mieli niewiele miejsca - średnica zbiornika to 5 metrów. Wyjaśniają okoliczności wypadku Dotąd nie wyjaśniono, jak to się stało, że górnik wpadł do zbiornika. Ustalono, że mężczyzna znalazł się na taśmociągu, którym był transportowany węgiel. Zauważono go, gdy wraz z urobkiem osuwał się do zbiornika. Chwilę później taśmociągi zatrzymano. Kopalnia wstrzymała wydobycie węgla. Okoliczności wypadku wyjaśniają organa nadzoru górniczego. Zmarły miał żonę, osierocił troje dzieci.
Śmierć w kopalniach
To szesnasty górnik, który zginął w tym roku w kopalniach węgla kamiennego. W całym polskim górnictwie od początku roku zginęło 20 górników. Tylko w ciągu ostatniego miesiąca w śląskich kopalniach węgla straciło życie siedmiu pracowników - przed ponad tygodniem doszło do śmiertelnego wypadku w kopalni Sośnica, a kilka dni przedtem w kopalniach Chwałowice i Piekary.
Autor: AB, mon//gak/k / Źródło: PAP