Główny Inspektorat Farmaceutyczny szykuje zmiany w prawie i chce działać jak farmaceutyczna policja. Powód? Z polskich aptek i hurtowni znikają farmaceutyki warte miliardy złotych. Jak to się dzieje i jakie są konsekwencje, sprawdził reporter "Faktów" TVN.
Proceder wygląda tak, że właściciel sieci aptek przez jedną z nich zamawia ogromną liczbę leków. Nie trafiają one jednak do polskich pacjentów, tylko są wywożone za granicę i tam sprzedawane. Ponieważ jest to nielegalne, apteka jest zamykana przez inspektorat farmaceutyczny. Sprawy w sądach ciągną się jednak latami. W międzyczasie podobny biznes podejmuje kolejna apteka z sieci.
Sprzedać z zyskiem
Leki w Polsce są jednymi z najtańszych w Europie, więc mafia farmaceutyczna sprzedaje je przez podstawione apteki z dużym zyskiem na zachodzie kontynentu. Dla polskiego pacjenta efekt jest taki, że w kraju brakuje leków i czasem nie można ich kupić na czas. Główny Inspektorat Farmaceutyczny teoretycznie ma środki, by z procederem walczyć. - Inspektorat nie musi zamykać jednej (fałszywej) apteki. Mógłby zamknąć też inne apteki tego samego właściciela - mówi Stanisław Brukiewicz, prezes Śląskiej Izby Aptekarskiej.
Chcą zmian w prawie
Inspektorzy jednak tego nie robią. Tłumaczą, że przepisy jakimi dysponują ograniczają ich działania. Nad nowymi zapisami Sejm pracuje od dawna - jak na razie bez rezultatu. Główny Inspektor Farmaceutyczny przedstawi więc własne propozycje reformy prawa za kilka miesięcy.
Autor: ktom\mtom / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock