Marszałek Sejmu Radosław Sikorski ogłosił, że wybory prezydenckie odbędą się 10 maja. Jeśli żaden z kandydatów nie zdobędzie więcej niż połowy ważnie oddanych głosów, 24 maja odbędzie się druga tura wyborów.
- Po refleksji i wsłuchaniu się w opinię publiczną zarządzam wybory prezydenckie na 10 maja - ogłosił Radosław Sikorski w Sejmie.
Zapewnił, że to suwerenna decyzja marszałka i podjął ją samodzielnie.
- Miałem do wyboru cztery terminy: 1 maja, 3 maja, 10 maja i 17 maja. Zdecydowałem się pójść środkiem polskiej drogi - powiedział marszałek Sejmu.
- Dobrzy kandydaci potrafią wygrać w każdym terminie - zauważył.
Każda data byłaby kwestionowana?
Sikorski był pytany przez dziennikarzy o zarzuty opozycji, że termin 10 maja jest korzystny dla urzędującego prezydenta Bronisława Komorowskiego, bo wybory odbędą się w niedługim czasie po planowanych na 8 maja uroczystościach zakończenia II wojny światowej.
Miałem do wyboru cztery terminy: 1 maja, 3 maja i 17 maja. Zdecydowałem się pójść środkiem polskiej drogi. Dobrzy kandydaci potrafią wygrać w każdym terminie. Marszałek Sejmu Radosław Sikorski
- Myślę, że wtedy, gdy podejmowano decyzję o kapitulacji hitlerowskich Niemiec, nie antycypowano naszych wyborów prezydenckich - odpowiedział marszałek.
Pytany, dlaczego nie zdecydował się na ogłoszenie wyborów 17 maja odpowiedział, że ta data byłaby kwestionowana jak każda inna.
Sikorski zaapelował, aby szanować wolność wywalczoną 25 lat temu, szanować procedury i nie podważać uczciwości procesu wyborczego.
Życzył też, by kampania przed wyborami prezydenckimi przebiegła w "duchu wzajemnego szacunku i dyskusji o Polsce".
Przypomniał, że kandydaci mają czas na zarejestrowanie się do 26 marca.
Pięcioletnia kadencja
Kampania wyborcza ruszy po opublikowaniu postanowienia w sprawie wyborów w "Dzienniku Ustaw".
Ważność wyborów stwierdza Sąd Najwyższy. Ma na to 30 dni od ogłoszenia wyników przez Państwową Komisję Wyborczą.
W dniu złożenia przysięgi (ostatnim dniu kadencji poprzednika) rozpoczyna się kadencja nowo wybranego prezydenta i jednocześnie kończy urzędowanie prezydent ustępujący.
Kadencja prezydenta trwa pięć lat i może być on ponownie wybrany tylko raz. Prezydentem może zostać polski obywatel, który najpóźniej w dniu wyborów kończy 35 lat. Aby zgłosić kandydata na prezydenta, potrzebne jest poparcie co najmniej 100 tys. obywateli.
Długa lista, jeden faworyt
Do tej pory chęć kandydowania w wyborach prezydenckich zadeklarowało dziewięcioro kandydatów: Adam Jarubas (PSL), Andrzej Duda (PiS), Magdalena Ogórek (SLD), Janusz Palikot (Twój Ruch), Janusz Korwin-Mikke (kandydat nowo powstałej partii KORWiN), Marian Kowalski (Ruch Narodowy), Anna Grodzka (Zieloni), Adam Słomka (Niezłomni) oraz publicysta i reżyser Grzegorz Braun. Bronisław Komorowski jeszcze nie zadeklarował zamiaru ubiegania się o reelekcję. Mówił, że decyzję w sprawie startu w wyborach będzie chciał przedstawić szybko po ogłoszeniu ich terminu.
Byłoby jednak zaskoczeniem, gdyby obecny prezydent nie zdecydował się ubiegać o reelekcję. Sondaże dają mu nawet szanse na zwycięstwo w pierwszej turze. Prawdopodobnie w przyszły piątek Rada Krajowa PO udzieli swojego poparcia Komorowskiemu. Prezydent dostał zaproszenie na posiedzenie i prawdopodobnie weźmie w nim udział.
Autor: mk, mac//rzw/kka / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24