Za dwa tygodnie prof. Piotr Gliński chce rozpocząć polityczne rozmowy, w których będzie szukał poparcia dla formowanego przez siebie technicznego rządu. Kandydat PiS na premiera po raz kolejny wraca do drugiego expose Donalda Tuska, które charakteryzuje trzema przysłówkami: za późno, za mało, za wolno.
Chociaż pierwsze rozmowy z politycznymi liderami prof. Gliński planuje rozpocząć pod koniec października, to już dzisiaj - jak podkreślał podczas konferencji prasowej - znajduje się "na etapie rozmów z ekspertami.
- Spotykam się z najróżniejszymi środowiskami. Etap rozmów politycznych jest przed nami. Wczoraj miałem nawet zaproszenie przez reprezentantów jednej z partii na spotkanie. Jeszcze nie ustaliliśmy terminu - relacjonował. Nie chciał jednak zdradzić, o jaką partię chodzi.
Prof. Gliński nie traci wiary w to, że jego misja ma sens. - Natomiast nie wiem, kiedy może być zrealizowana. To zależy od dynamiki życia politycznego - dodawał w poniedziałek.
Wątpliwości i rozterki
Kandydat PiS na premiera rządu technicznego wrócił do piątkowego wystąpienia Donalda Tuska w Sejmie, któremu przysłuchiwał się z galerii. Tuż po nim mówił dziennikarzom, że było ono "rozczarowujące" i "bez konkretu". W poniedziałek przyznał wprawdzie, że z listy przedsięwzięć zaplanowanych przez rząd potraktować poważnie można sześć, choć - jak zastrzegł - nie są to przedsięwzięcia do końca precyzyjne i wymagają dopracowania.
Gliński wymienił w tym kontekście program "inwestycje polskie", o którym premier mówi w piątek. - Kierunek jest właściwy, ale diabeł tkwi w szczegółach - zastrzegł Gliński. - To lewarowanie, kredyty, kreatywna księgowość, zadłużenie, które nie wiadomo, czy będzie spłacone - dodał.
Wątpliwość prof. Glińskiego wzbudza też to, czy znajdzie się wystarczający kapitał na inwestycje, który miałby trafić do Banku Gospodarstwa Krajowego.
W sobotę minister finansów Jacek Rostowski powiedział, że akcje firm energetycznych, jakie posiada rząd, zostaną przekazane do państwowego Banku Gospodarstwa Krajowego. Bank je sprzeda za 10 mld zł, i zatrzyma te pieniądze, biorąc jednocześnie pożyczkę z innych banków lub instytucji finansowych na kwotę 40 mld zł, niejako pod zastaw tych 10 mld zł.
"Częściowa reforma"
Zdaniem Glińskiego, drugi projekt wart uwagi, który planuje rząd, to kasowe rozliczanie VAT-u. - Co do kierunku ok, pytanie tylko, dlaczego dopiero teraz, dlaczego presja na secenie politycznej wymusza na premierze Tusku ustępstwa wobec wicepremiera Pawlaka - powiedział Gliński.
W jego opinii, słuszna jest także reforma urzędów pracy, które mają być bardziej efektywne w aktywizacji bezrobotnych.
- To tylko część reformy w tym obszarze, nic bowiem nie usłyszeliśmy np. o odmrożeniu Funduszu Pracy, (...) o ustawie o promocji zatrudnienia, o Funduszu Pracy - powiedział Gliński. - Warto byłoby coś na ten temat usłyszeć - dodał.
Zdaniem Glińskiego, istotny punkt expose premiera to też deregulacja (zawodowa, przygotowana przez ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina - red.) i elastyczny czas pracy. - Tyle, że postulaty deregulacyjne, jak twierdzą ekonomiści, są zbyt wąskie - ocenił kandydat PiS na premiera.
Macierzyński dla wszystkich kobiet
Skrytykował rząd za brak pakietu na kryzys, który gabinet Tuska powinien - w jego opinii - przyjąć m.in. wspólnie z pracodawcami.
- Słuszny jest też program gwarancji kredytowych (chodzi o to, by banki nie odmawiały już tak często pieniędzy przedsiębiorcom - red.), ale w Polsce takie narzędzia słabo działają - stwierdził Gliński.
Słuszne jest też, jak zaznaczył, Gliński wydłużenie urlopów macierzyńskich do roku, ale to - jak stwierdził - za mało, aby zachęcić Polaków do posiadania dzieci.
Jego zdaniem, państwo powinno być stać, aby na urlopy macierzyńskie przechodziły nie tylko kobiety zatrudnione na etat, ale też np. na umowę o dzieło lub niepracujących. Miałby to być zasiłek stały dla kobiet rodzących dzieci.
Autor: mac,ŁOs//kdj/k / Źródło: tvn24.pl