W giżyckiej Ekomarinie płetwonurkowie i wolontariusze zbierali śmieci z dna jeziora Niegocin. W cztery godziny wydobyli z wody trzy pełne kontenery śmieci. Wśród nich: opony, kotwice, niezliczone ilości butelek i puszek, parasolki, naczynia czy ubrania. Ale to nie wszystko, co udało im się wyłowić.
W sobotnią akcję oczyszczania wód jeziora Niegocin przy porcie Ekomarina w Giżycku zaangażowali się wolontariusze z kilku organizacji: Klub Płetwonurków "Płetwal" w Giżycku, Podwodnik Szkoła Ratownictwa, Sportów Wodnych i Obronnych, Giżycka Grupa Regatowa, Państwowa Straż Pożarna w Giżycku oraz ratownicy z Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Dla nich - jak podkreślają - czystość mazurskich jezior nie jest obojętna. Akcję sprzątania portu wsparł giżycki urząd miejski.
"Śmieci jest mnóstwo"
Ratownicy z MOPR-u czy Klubu Płetwonurków "Płetwal" już od kilku lat organizują akcje sprzątania mazurskich kanałów, a także rzek Pisy i Węgorapy. Tym razem dno przy porcie Ekomarina czyściło 16 płetwonurków. Pomagało im 25 wolontariuszy, którzy asekurowali ich pod wodą. Odbierali od nich śmieci i podawali kolejne puste worki. Przez blisko cztery godziny nurkowie przeszukali znaczny teren portu, który ma sześć kei.
- Poświęcają swój wolny czas na to, żeby posprzątać Mazury po turystach. Śmieci jest mnóstwo. Mamy trzy kontenery zapełnione różnymi odpadami, głównie to puszki, butelki, ale trafił się też telewizor, jakiś akumulator. Jest mnóstwo śmieci, które w głównej mierze zostawiają rezydenci, stacjonujący przez cały sezon na tych pomostach – tłumaczy Tomasz Kurowicki, ratownik MOPR.
Kiedy przyjdzie zima, ratownicy spodziewają się dużej ilości śmieci pozostawionych na lodzie. Jak mówią, rano wychodzą wędkarze łowiący pod lodem, biorą ekwipunek, jedzą, piją i zostawiają śmieci.
- Niestety takie mamy społeczeństwo, co nas bardzo smuci. I z roku na rok tych śmieci mamy coraz więcej – mówi Kurowicki.
Ratownicy z Giżycka mają na to sposób. Zalecają naukę od najmłodszych lat, począwszy od szkoły podstawowej i pokazywanie dzieciom, jak segregować śmieci.
- Skoro jesteśmy w stanie zanieść dwie reklamówki jedzenia i napojów, usiąść, zjeść i wypić, to skoro śmieci są lżejsze, bo mamy jedzenie w brzuchu, to można wyrzucić je do śmietnika, a nie do jeziora – zaznacza ratownik. Przypomina też zdarzenia z plaż, gdzie mimo tego że ratownicy codziennie zbierają puszki i butelki po nocnych imprezach, to kiedy na puszkę staje kilkuletnie dziecko, dochodzi do tragedii.
Butelki, puszki, opony, akumulatory a nawet sztuczna szczęka
Płetwonurkowie znajdowali w mazurskich jeziorach cały wachlarz śmieci. Butelki po alkoholu i puszki to najczęstsze znaleziska. Opony, szczotki, kotwice, elementy metalowe, krzesła, ubrania, portfele czy dokumenty są też dosyć często spotykane. Ale grille, telewizor, akumulator, silnik czy sztuczna szczęka mogą już dziwić.
- Z kanału wyciągaliśmy taczki, elementy gąsienic, sprzęt z drugiej wojny światowej. Jak to się tam znalazło? Trudno powiedzieć. Niektórym ludziom po prostu się nudzi, nie mają co z tym zrobić i wyrzucają to do wody. Chyba uważają, że woda wszystko przyjmie, bo tego nie widać – dodaje Kurowicki.
Przypomina, że wszystkie śmieci zanieczyszczają środowisko i wpływają negatywnie na jakość i czystość wody, a to przekłada się na komfort wypoczynku turystów, żeglarzy, ale też samych mieszkańców Giżycka.
Autor: nina/ks / Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe