W kontekście bezpieczeństwa i dyscypliny w szkołach warto uważniej przyjrzeć się temu co dzieje się w gimnazjach. Powstały 12 lat temu i wciąż budzą wiele kontrowersji. Z jednej strony ekscesy i problemy wychowawcze z gimnazjalistami, z drugiej wyrównywanie edukacyjnych szans. Głosy krytyki padają ze strony nauczycieli, uczniów i rodziców. Czy rzeczywiście gimnazja to samo zło, a może trzeba poczekać by system zaczął działać sprawnie?
Karolina i Marek. Rocznik '86. To oni - jako pierwsi - na własnej skórze testowali gimnazja. - Największą wadą, którą przyniosła ta reforma to jest to, że cały materiał jest powielany. To, co jest przerabiane w gimnazjum, jest przerabiane później w liceum – mówi Karolina Mystek, absolwentka gimnazjum
Marek Józefiak, absolwent gimnazjum dodaje: - Gimnazjum było zupełnie niepotrzebne. Uważam, że to był poroniony pomysł. Tak naprawdę nikt na tym nie zyskał. Ukradziono rok porządnej edukacji dla każdego ucznia.
"Więcej patologii"
Nauczyciele także wskazują minusy gimnazjów. - Młodzież przechodząc ze szkoły podstawowej do gimnazjum uważa, że jest to już następny etap, czują się już dorośli – mówi Beata Jaroszewska, nauczycielka Gimnazjum im. Marii Dąbrowskiej w Komorowie.
Beata Adamowicz, nauczycielka w gimnazjum w Szczecinie: - Więcej problemów wychowawczych, więcej patologii, a mniej osiągnięć dydaktycznych, powiedzmy - mogło być lepiej.
Ale nie jest. Z reformy niezadowoleni są też rodzice, którzy pamiętają system osiem plus cztery. - Kiedyś do ósmej klasy jak młodzież była, to dojrzewali tam wszyscy - jakoś to się rozchodziło. Teraz to jest kolebka wariacji różnego rodzaju – mówi Robert Więckowski, tata gimnazjalisty Alberta.
"Dzieci to nie pudełka"
Czy to znaczy, że reforma była niepotrzebna? Reporterzy "Czarno na białym" próbowali się umówić z Mirosławem Handke, byłym ministrem edukacji narodowej w rządzie Jerzego Buzka, autorem reformy oświaty, która wprowadziła gimnazja. Ten jednak przez telefon poinformował ich, że nie będzie się na ten temat wypowiadał.
- Dziś narzekamy na to, co jest obecnie. A ja mówię spokojnie - przemyśleliśmy to, wyciągnęliśmy wnioski, ale niestety ten nowy absolwent (gimnazjów - red.) to dopiero rok 2015 – komentuje z kolei sytuację Katarzyna Hall, minister Edukacji Narodowej. I dodaje: - Znów trzeba na efekty wprowadzonych zmian dość długo poczekać. Zmiany w edukacji muszą mieć swój rytm i swoje tempo.
I właśnie swoim tempem wdrażana jest w życie ostatnia reforma programowa. To ona ma zbliżyć gimnazja do liceów i pomóc nastolatkom w wyborze swojej życiowej drogi. Ale to tylko kosmetyczne zmiany.
- Dzieci to nie są pudełka, które się przekłada do różnych magazynów. Nie można dokonywać co kilka lat tak zasadniczego zwrotu w systemie edukacji, żeby raz mówić samorządom - budujcie gimnazja, a za chwilę: po co budowaliście gimnazja. My teraz z powrotem robimy ośmio czy dziesięciolatkę – mówi Krystyna Łybacka, była minister edukacji.
Dlatego ani minister Łybacka dziesięć lat temu, ani obecna minister edukacji - Katarzyna Hall na likwidację gimnazjów się nie zdecydowały.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24