- Podejrzewam, że Jarosław Kaczyński obiecał prezydentowi dymisję Antoniego Macierewicza. Ale nie dotrzyma słowa - mówił w "Kropce nad i" były wicepremier i były minister edukacji Roman Giertych.
W czwartek po południu odbyło się spotkanie kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski, opuszczając siedzibę PiS, potwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że jednym z tematów konsultacji była rekonstrukcja rządu.
W spotkaniu uczestniczyli premier Mateusz Morawiecki, wicepremierzy Beata Szydło i Piotr Gliński, prezes partii Jarosław Kaczyński, a także - poza senatorem Karczewskim - szef MSWiA Mariusz Błaszczak, szef MON Antoni Macierewicz, przewodniczący klubu PiS Ryszard Terlecki i wiceprezes PiS Joachim Brudziński.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że rekonstrukcja w Radzie Ministrów zostanie przeprowadzona po 6 stycznia.
"Uzyska wpływ na wojsko"
Gość "Kropki nad i" był pytany o możliwość dymisji szefa MON, w kontekście jego otwartego konfliktu z prezydentem Andrzejem Dudą.
- Wydaje się, że z tych rozmów pomiędzy panem prezydentem a Jarosławem Kaczyńskim, komunikat, jaki przekazał publiczności pan prezydent był taki, że jednak on uzyska wpływ na wojsko, a ten wpływ będzie wyrażony dymisją pana ministra Macierewicza - powiedział Giertych.
- Podejrzewam, że Jarosław Kaczyński obiecał to prezydentowi, ale nie dotrzyma słowa - stwierdził były minister edukacji.
- Dla niego Macierewicz jest zbyt ważną postacią. Znacznie ważniejszą niż Andrzej Duda, znacznie ważniejszą niż Beata Szydło, Morawiecki, czy ktokolwiek inny z rządu - ocenił były wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.
"Jest zdolny do zbudowania małej partii"
Pytany o przyczyny takiego stanu rzeczy, odpowiedział: - Myślę, że w związku z ich bardzo długą przeszłością i na pewno też przyjaźnią polityczną.
- Wydaje mi się, że jest chemia między nimi, podobna psychologia - dodał.
Jak zaznaczył Giertych, relacja prezesa PiS z szefem MON jest oparta również na tym, że "Antoni Macierewicz realnie jest zdolny do zbudowania małej partii, która rozbije większość PiS".
"PRL-owska umysłowość Kaczyńskiego"
- PiS tworzy chaos w naszym państwie - ocenił były wicepremier. - Tworzy chaos w służbie zdrowia, tworzy chaos w wojsku, w policji, w wymiarze sprawiedliwości, w strukturach państwa, wśród urzędników. Po prostu nasze państwo się zapada - wyliczał Giertych. - Dlaczego? Bo metody działania PiS są archaiczne, wyniesione z umysłowości pana prezesa Kaczyńskiego, która jest PRL-owska w modelu operacji, który obecnie funkcjonuje - stwierdził.
- Wszystkie decyzje idą do Jarosława Kaczyńskiego. Bez jego decyzji nie ma nic - podkreślił.
"Unia swoje mówi, a walec idzie"
W czwartek w Monitorze Polskim zamieszczono obwieszczenie marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego w sprawie rozpoczęcia procedury zgłaszania kandydatów na członków Krajowej Rady Sądownictwa.
To wypełnienie zapisu uchwalonej w grudniu ubiegłego roku nowelizacji ustawy o KRS prezydenta Andrzeja Dudy, która we wtorek została opublikowana w Dzienniku Ustaw. Nowela przewiduje wybór 15 członków KRS-sędziów na wspólną czteroletnią kadencję przez Sejm - dotychczas wybierały ich środowiska sędziowskie.
Zgłaszać kandydata do KRS mogą: grupa 25 sędziów albo grupa co najmniej dwóch tysięcy obywateli. Kandydaci wskazywani są spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych.
Każdy klub poselski ma wskazywać nie więcej niż dziewięciu możliwych kandydatów. Właściwa komisja sejmowa wybierając spośród osób wskazanych przez kluby ustalać ma listę piętnastu kandydatów na członków Rady, przy czym na liście tej uwzględnia się co najmniej jednego kandydata wskazanego przez każdy klub poselski.
- Unia swoje mówi, a walec idzie - skomentował Giertych w "Kropce nad i", nawiązując do faktu, że Komisja Europejska ocenia nowelę ustawy o KRS (oraz ustawę o Sądzie Najwyższym - red.) za niezgodną z polską konstytucją.
"Puste gesty niczego nie zmieniają"
Były wicepremier ocenił, że decyzja o tym, czy opozycyjne kluby, takie jak PO, czy Nowoczesna, mają zgłaszać swoich kandydatów do KRS, mimo niekonstytucyjności tej procedury, jest "trudna".
- Dlatego, że to jest w pewien sposób legitymizowanie bezprawia, które się dzieje - powiedział. - A z drugiej strony (brak zgłoszenia przez opozycję własnych kandydatów - red.) ułatwia trochę PiS-owi przejęcie tej instytucji - dodał.
- Ja na miejscu opozycji bym zgłaszał. Z zastrzeżeniem uznawania tego za niekonstytucyjne - stwierdził.
- I tak samo na miejscu sędziów Sądu Najwyższego - bo jest taki pomysł, żeby wszyscy zrezygnowali - nie rezygnowałabym - dodał.
- Na miejscu pani prezes (I prezes SN Małgorzaty Gersdorf - red.) - złożyłbym wniosek o przedłużenie (kadencji- red.) - powiedział Giertych.
- Nie ułatwiać im w żaden sposób przejmowania tej instytucji. Bo tego typu puste gesty niczego nie zmieniają, bo za chwilę o tym wszyscy zapomną. Już za tydzień nikt nie będzie mówił o żadnym geście opozycji, czy Sądu Najwyższego - a nowi ludzie wejdą (do KRS i SN - red.) - oświadczył.
"Płaszczymy się przed Węgrami"
Giertych skomentował również wizytę premiera Mateusza Morawieckiego w Budapeszcie, gdzie spotkał się on z szefem węgierskiego rządu Viktorem Orbanem.
- Oglądałem konferencję prasową Viktora Orbana - bardzo bystrego, zdolnego polityka, ale jednak prowadzącego kraj w stronę autorytaryzmu. I na tej konferencji widziałem polskiego premiera, który stoi jak chłopiec i słucha tego, co mówi premier Orban. Może z tego powodu, że od Węgier zależy los Polski w konflikcie z Komisją Europejską i z organami Unii Europejskiej - mówił. - To jest żenujące. Jeżeli na tym polega wstanie z kolan, że płaszczymy się przed Węgrami, to gratuluję tej polityki zagranicznej - skwitował były minister edukacji.
W ocenie Giertycha, "autorytaryzm Viktora Orbana jest innego rodzaju niż Jarosława Kaczyńskiego, bo ten tutaj jest robiony wbrew prawu".
Były wicepremier stwierdził, że autorytaryzm Orbana jest "zgodny z konstytucją", bo szef węgierskiego rządu "miał większość, która zezwalała mu na zmianę konstytucji".
Autor: azb//plw / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24