- Bez wyjaśnienia sprawy CBA nie ma mowy o tym, aby sytuacja polityczna się ustabilizowała - powiedział Roman Giertych w rozmowie z "Dziennikiem". Podkreślił jednak, że komisja śledcza nie jest jedynym rozwiązaniem tej sprawy.
- W liście do premiera zażądałem, aby ujawnił w tej sprawie wszystkie istotne informacje, oraz zastrzegłem, że nie mogę obiecać, że nie będę głosował przeciwko powołaniu takiej komisji - mówi wicepremier Giertych. - Bo jeśli okaże się, że to była wielka prowokacja, to nie będę miał innego wyboru, jak poprzeć powołanie komisji śledczej - dodaje.
Szef LPR zauważył, że afera gruntowa, przypomina mu aferę PKN Orlen.
- Tam wykorzystano UOP, czyli służby specjalne, oraz prokuraturę, by zrealizować interes polityczny i zmienić szefostwo tej spółki. Posłowie nawet z SLD byli tak zbulwersowani tą sprawą, że powstała komisja śledcza, by ją wyjaśnić - mówi wicepremier. - W aferze gruntowej są również służby specjalne i prokuratura, które zostały użyte w bardzo wątpliwej formule.
Zdaniem Romana Giertycha szanse na kompromis i przetrwanie koalicji choć są, to niewielkie. - Na razie mamy do czynienia z gigantyczną aferą. Czekam więc na nowe wiarygodne informacje, po których mógłbym zmienić zdanie w tej sprawie. Ale coraz mniej wierzę, że takie się pojawią - powiedział.
Minister edukacji skomentował też uchylenie jego rozporządzenia w sprawie lektur. - Jarosław Kaczyński chce mnie ukarać w ten sposób za stanowisko wobec CBA, listu do prezydenta i publicznych wypowiedzi w tej sprawie - mówił.
Na pytanie "Dziennika", co jest celem Kaczyńskiego, minister Giertych odpowiedział: "premier się zaplątał".
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24