Prokurator Parulski przeżyje próbę odwołania i za kilka miesięcy odejdzie, jak to się często zdarza, przy reorganizacji jakichś struktur - stwierdził w "Faktach po Faktach" Tadeusz Iwiński z SLD, komentując środową decyzję prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta o zarekomendowaniu zmiany na stanowisku szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Tymczasem Beata Kempa zwróciła uwagę na to, że generał "zapracował " na miano wroga publicznego nr 1, nie biorąc odpowiedzialności za wydarzenia w Poznaniu.
Środowa decyzja Andrzeja Seremeta dotycząca rekomendacji płk Jerzego Artymiaka na stanowisko szefa NPW w miejsce gen. Krzysztofa Parulskiego była zdaniem gości "Faktów po Faktach" do przewidzenia. Beata Kempa z Solidarnej Polski uważa, że po wypadkach ostatniego tygodnia należało się spodziewać tylko takiej decyzji.
Wróg nr 1
- Generał Parulski zapracował sobie na bycie wrogiem nr 1 w Polsce - uznała posłanka, dodając, że "powinien był się podać do dymisji po wypadkach w Poznaniu" z udziałem płk. Przybyła, który do siebie strzelił, albo z powodu "niesubordynacji w stosunku do prokuratora generalnego, swojego szefa", gdy publicznie go skrytykował.
Jej zdaniem Parulskiego w prezentowanej postawie wobec konfliktu z prokuraturą generalną nic nie usprawiedliwia. Andrzej Seremet za wydarzenia w Poznaniu bowiem nie odpowiadał i o jego odejściu nie powinno się nawet wspominać. - Moim zdaniem za wszystko, co się stało, odpowiadał Parulski - stwierdziła w związku z tym Kempa, argumentując, że Parulski "musiał wiedzieć", czego dotyczyła konferencja, na której wystąpić miał płk Przybył i nie powinien był "zostawiać" swojego podwładnego samego.
Parulski "przeżyje"
Tymczasem Tadeusz Iwiński uznał, że Parulski "przeżyje" w strukturach prokuratury "jeszcze kilka miesięcy", po czym odejdzie, "jak to się często zdarza, przy reorganizacji jakichś struktur". Równocześnie poseł SLD stwierdził, że to, co się stało w Poznaniu to "szczęście w nieszczęściu", bo dzięki temu na poważnie zaczęto rozmawiać o problemach w działaniu polskiej prokuratury.
Paweł Olszewski z PO powiedział z kolei, że o konflikcie w łonie prokuratury politycy nie powinni rozmawiać, tylko "stać z boku", bo "prokuratura jest niezależna".
Zależny od "wszystkich świętych"
To ostatnie stwierdzenie wyprowadziło z równowagi Beatę Kempę, która z miejsca wypunktowała powody, dla których jej zdaniem, prokuratura nie jest i długo nie będzie niezależna. - Prokurator generalny jest zależny od wszystkich świętych i wobec burzy nie może zwolnić swojego zastępcy. Czy to jest niezależność? - pytała posłanka Solidarnej Polski tłumacząc dalej: - Prokurator generalny nie może też przedstawić inicjatywy ustawodawczej w Sejmie, by coś zmienić w strukturze organizacji, a o to aż się prosi, nie może np. odwołać prokuratora rejonowego, więc jak ktoś mówi, że prokurator generalny jest niezależny, to to są brednie.
Kempa zwróciła też uwagę na to, że w konflikcie prokuratur za gen. Parulskim wstawił się Bronisław Komorowski. - Jak w takiej sytuacji prokurator generalny ma się czuć niezależny? - dopytywała.
Zdaniem Olszewskiego jednak "prokuratura jest niezależna" i w ostatnich latach, wraz z "wyjściem" prokuratora generalnego z ministerstwa sprawiedliwości rozpoczęto marsz "dobrą drogą", który trzeba kontynuować.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24