12-letni pies przeszedł na mrozie prawie 30 kilometrów. Szedł pięć dni, by wrócić do swojej tymczasowej rodziny. Było dużo stresu, poszukiwania, a na końcu łzy radości. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Gary jest jeszcze przestraszony, ale cały i zdrowy. Trzy dni odpoczywał po chyba najdłuższym spacerze w swoim życiu - przeszedł prawie 30 kilometrów. Ta wyjątkowa historia zaczyna się w Gdyni, gdzie 12-letni kundel trafił z Puław. W tamtejszym schronisku spędził cztery lata, ale nikt nie chciał go adoptować. Nad morze ściągnęło go Stowarzyszenie Paka dla Zwierzaka. Przestraszonego psa przygarnęła pani Kasia.
- Obecność drugiego pieska, mojego pieska własnego, też mu się pomogła troszeczkę otworzyć na ludzi, zupełnie się zmienił – mówi Katarzyna Jurska. Kobieta zorganizowała Gary'emu dom tymczasowy - miał z nią zostać do czasu, aż ktoś go przygarnie. Kundelka zabrał do siebie pan Zygmunt. Mieszka koło 30 kilometrów od Gdyni.
- Przy wsadzaniu do samochodu, on się cofnął i wówczas uwolnił się z obroży i od razu jak poszedł, to nie byłem w stanie go dogonić – mówi Zygmunt Łyszcz. Katarzyna Jurska mówi, że to był najgorszy dzień jej życia. - To było bardzo ciężkie dla mnie – wspomina. Pan Zygmunt w Żukowie, pani Kasia z sąsiadami w Gdyni zaczęli poszukiwania. - Dostawaliśmy donosy, że pojawia się na trasie z Żukowa, w Baninie, nie wierzyliśmy, że on tak naprawdę idzie do nas – mówi Maja Żurek. Po czterech dniach jedna z mieszkanek dała znać, że widziała błąkającego się czarnego psa. Nikomu nie udało się go jednak znaleźć. Kolejnego dnia dzieci zaprzyjaźnione z Garym zaczęły poszukiwania. Pies leżał pod drzewem - zmęczony i przestraszony wrócił do domu. W pięć dni przeszedł prawie 30 kilometrów. - Jak on to zrobił, że nas wyczuł, to jest coś niesamowitego – podkreśla Maja Żurek.
Gary nie zna dobrze terenu. Mieszka tu od kilku tygodni. Słabo widzi i słyszy. - Kiedy pies przemierzy samochodem tak długi dystans, jak 30-40 kilometrów i wróci śladem, zapamiętując jakieś punkty, to jest niesamowite dla mnie, nie potrafię w żaden racjonalny sposób tego wytłumaczyć. Niemniej jest to związane z umiejętnościami poznawczymi – twierdzi psi behawiorysta Piotr Wojtków.
Pieski instynkt
Psy mają świetny węch, bardzo dobrze orientują się w terenie. Montana, policyjny pies trzy lata temu wytropił poszukiwanego złodzieja po ośmiu kilometrach tropienia. Trafił do domu złodzieja, który ukradł metalowe elementy.
Z kolei Pimpek pomógł w odnalezieniu 90-latka, który zgubił się w lesie. To była siła nosa i miłości, tak jak u Gary'ego. - Najwyraźniej ten instynkt, ten zapach, który Gary czuł i po którym wrócił do domu i chyba ta miłość do Kasi sprawiła, że pies instynktownie wrócił – stwierdza Marta Słodnik ze Stowarzyszenia Paka dla Zwierzaka.
Nad morzem Gary zostanie już na zawsze. - Ja chciałem go, bo on był fajny piesek, doświadczony piesek. No, niestety dokonał sam wyboru – przyznaje Zygmunt Łyszcz. Pies zamieszkał u sąsiadów, od których pani Kasia wynajęła mieszkanie, a dom tymczasowy zamienił się w prawdziwy dom.
Łukasz Wieczorek\mtom
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/PakadlaZwierzaka