Dwóch z trzech fotoreporterów zatrzymanych i przeszukanych przez żołnierzy w pobliżu granicy z Białorusią, ale poza strefą stanu wyjątkowego, złożyło zażalenia na te działania - poinformowała Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która zaangażowała się w sprawę. W zażaleniach zarzucono, że czynności te były przeprowadzone "bez uzasadnienia, bez podstawy prawnej, w sposób uwłaczający i poniżający fotoreporterów" oraz "stanowiły formę represji".
Trzech fotoreporterów zostało zatrzymanych 16 listopada przez żołnierzy w okolicy miejscowości Wiejki, w pobliżu granicy z Białorusią, ale nie w strefie stanu wyjątkowego. Byli to Maciej Moskwa, Martin Divisek i Maciej Nabrdalik. Wojskowi mieli sprawdzać zdjęcia w aparatach fotografów, mimo że jest to niezgodne z prawem i żołnierze mieli być tego świadomi. Taką wersję potwierdza nagranie zarejestrowane przez jednego z fotoreporterów.
Ministerstwo Obrony Narodowej twierdzi, że fotoreporterzy przed wykonaniem zdjęć nie przedstawili się i nie uprzedzili o tym wojskowych. Taka wersja nie znajduje potwierdzenia w nagraniu, na którym słychać, jak dziennikarze rozmawiają z wartownikami, jeszcze zanim przystąpili do pracy.
Zażalenia na zatrzymanie i przeszukanie dwóch dziennikarzy przy granicy
W sprawę zaangażowała się Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Poinformowała w czwartek, że we wtorek dwóch z tych dziennikarzy - Maciej Nabrdalik i Maciej Moskwa - "złożyło zażalenia na zatrzymanie i przeszukanie". "Na prośbę HFPC sprawę pro bono prowadzi mec. Paweł Murawski oraz mec. Kamila Marciniak z kancelarii Pietrzak Sidor & Wspólnicy" - przekazano.
Jak czytamy w komunikacie Fundacji, "w zażaleniach wskazano, że zatrzymanie i przeszukanie zostały przeprowadzone bez uzasadnienia, bez podstawy prawnej, w sposób uwłaczający i poniżający fotoreporterów, stanowiły formę represji związaną z pracą dziennikarską zatrzymanych". "Co więcej, żołnierze nie byli uprawnieni do przeprowadzania tego typu czynności, działali bardzo agresywnie, stosując środki przymusu w sposób całkowicie nieadekwatny i nieproporcjonalny, w celu upokorzenia i zastraszenia dziennikarzy" - dodano.
Zatrzymanie fotoreporterów przy granicy. "Wywołanie efektu mrożącego"
Helsińska Fundacja Praw Człowieka poinformowała, że "w zażaleniach zarzucono również naruszenie tajemnicy dziennikarskiej i tajemnicy korespondencji".
"Prócz materiałów fotograficznych, objętych tajemnicą dziennikarską, żołnierze odczytywali również treści otrzymywanych wiadomości przychodzących na telefony dziennikarzy i numery osób kontaktujących się w czasie zatrzymania" - wyjaśniono.
W komunikacie HFPC dodano, że "okoliczności zdarzenia, w tym nagrane wypowiedzi funkcjonariuszy, jasno wskazują, że celem tych działań było wywołanie strachu i zniechęcenie zatrzymanych do dalszego wykonywania ich pracy jako fotoreporterów, a także wywołanie efektu mrożącego wśród innych dziennikarzy dokumentujących zdarzenia w rejonie przy granicy polsko- białoruskiej oraz działania funkcjonariuszy publicznych, w tym żołnierzy".
HFPC: dziennikarze skuci ciasno kajdankami
Fundacja podaje również, że "podczas zatrzymania dziennikarze pozostali skuci ciasno kajdankami aż do przyjazdu policji, na ok. godzinę".
"W tym czasie żołnierze między innymi dokonali przeszukania samochodu oraz przejrzeli zawartość kart pamięci aparatów fotograficznych dziennikarzy, mimo że fotoreporterzy ostrzegali, że zawierają one materiały objęte tajemnicą dziennikarską" - czytamy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24