Kto finansował kampanię wyborczą ministra Michał Dworczyka? Na jaw wyszedł kolejny mail z prywatnej skrzynki ministra, a w nim kto i ile wpłacił na kampanię. Tyle że w tym mailu nie chodzi tylko o kwoty, interesujący są wpłacający, bo to ludzie związani z PiS-em i obsadzeni na kierowniczych stanowiskach w państwowych spółkach. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Dobra kampania musi kosztować, choć niekoniecznie musi płacić za nią sam kandydat. - Jeżeli pan chce uzyskać informacje o mojej kampanii w PKW, one są dostępne dla każdego. Może je pan weryfikować – mówi dziennikarzowi TVN24 szef kancelarii premiera Michał Dworczyk.
Dla każdego od kilku dni dostępny jest także mail, który ma pochodzić z prywatnej skrzynki ministra - z informacją, kto i ile wpłacił na jego kampanię. Dane tam zawarte pozytywnie zweryfikowaliśmy z tymi dostępnymi w PKW.
Donatorami Dworczyka osoby zasiadające w zarządach spółek Skarbu Państwa
W trakcie tej kampanii Michał Dworczyk, jak podliczyło Oko.press, zebrał prawie 100 tysięcy złotych, z czego większość wpłaciło dziewięć osób ujawnionych w mailach. Ponad połowa z nich to obecni lub byli członkowie partii, a wszyscy zasiadają na kierowniczych stanowiskach w instytucjach, spółkach Skarbu Państwa lub spółkach samorządowych - mniej lub bardziej bezpośrednio kontrolowanych przez PiS.
Dr Jan Misiuna z Katedry Studiów Politycznych Szkoły Głównej Handlowej analizuje, dlaczego "wszystkie te osoby, które sprawują funkcje w tym regionie", czują się zobowiązane, żeby dokonać tych wpłat. - Może cenią ministra, ale nagle w tak krótkim czasie tak duże kwoty przychodzą? – zastanawia się.
W zbieg okoliczności między dobrowolnymi wpłatami a państwowymi posadami ekspert od finansowania partii politycznych wątpi. - Nie ma tu przypadku – twierdzi dr Jan Misiuna.
Najhojniejszy dla ministra był Andrzej Kensbok. Zanim wpłacił na konto kampanii PiS 30 tysięcy złotych, był wiceprezesem kontrolowanej przez rząd Agencji Rozwoju Przemysłu. Po wyborach na rok został szefem Polskiej Grupy Zbrojeniowej. W tym czasie stanął też na czele rady nadzorczej PKP. Dziś jest też wiceprezesem KGHM, jednej z największych polskich spółek Skarbu Państwa.
Pytany o wpłaty, minister Michał Dworczyk odpowiada: "Nie odnoszę się do tych treści. Przykro mi, że państwo wpisują się w działania inspirowane z terytorium Federacji Rosyjskiej".
Zależności między finansowaniem komitetu wyborczego a stanowiskami
Pieniądze wpłacali nie tylko biznesmeni w ogólnopolskich firmach, ale także byli współpracownicy Michała Dworczyka i kandydaci na radnych PiS, robiąc w tym czasie kariery lokalnie - w spółkach samorządowych z regionu, w którym minister startował.
Tu jednak ważne zastrzeżenie. – Nigdy nie łamałem żadnych przepisów związanych z prowadzeniem kampanii - tłumaczy minister i eksperci się z nim zgadzają. - Tego rodzaju wspieranie ugrupowań politycznych praktykuje się od lat. Pozwala na to nasze prawo – przyznaje dr hab. Grzegorz Makowski z Fundacji im. Stefana Batorego.
Eksperci jednocześnie dodają, że nie chodzi tutaj tylko o Michała Dworczyka. Dostrzegają podobne zależności między finansowaniem komitetu wyborczego partii rządzącej a stanowiskami, na których obsadę rządzący mają wpływ, w przypadku całych ostatnich kampanii Prawa i Sprawiedliwości.
- Jest to swego rodzaju transakcja, tolerowana przez prawo, a w historii zdarzało się, że partie polityczne próbowały to nawet sobie uregulować – zwraca uwagę dr hab. Grzegorz Makowski. - Jak ktoś pogrzebie w pamięci, to może sobie przypomnieć sławną historię weksli w Samoobronie albo uchwale PSL z 2013 roku, która ustanawiała pewien cennik – dodaje.
Nad spółkami państwowymi czuwa specjalne ministerstwo, którego szef, gdy opozycja chciała go odwołać, mówił: "Udało nam się doprowadzić do tego, że spółki Skarbu Państwa służą obywatelom, a nie wąskiej grupie menadżerów, którzy głównie zarabiali w spółkach miliony, a społeczeństwo nie miało z tego żadnej korzyści".
Donatorzy Dworczyka odmawiają komentarza
- To, co robi Prawo i Sprawiedliwość tutaj, to jest podniesienie progów finansowych. Znacznie więcej tych pieniędzy płynie od ludzi związanych z partią do tej partii przy okazji kampanii wyborczych – podkreśla dr Jan Misiuna.
Z prośbą o rozmowę i wyjaśnienie potencjalnych związków między wpłatami a posadami dziennikarze zwrócili się do każdego z dziewięciu donatorów Michała Dworczyka. Żaden nie chciał spotkać się przed kamerą.
Mailowo zaprzeczyła jakimkolwiek powiązaniom i podkreśliła swoje kompetencje jedynie Anna Lutek, była warszawska radna PiS, dziś dyrektor w firmie energetycznej Enea. Podczas ostatniej kampanii, oprócz wpłaty, sama w mediach społecznościowych zachęcała do obejrzenia spotu Michała Dworczyka.
Źródło: TVN24