Prokuratura sprawdzi zeszłoroczne wyniki testów w "Dyslektyku" - dowiedział się nieoficjalnie "Dziennik". Śledczy podejrzewają, że w stołecznym gimnazjum, w którym doszło do przecieku treści testów, już wcześniej dochodziło do podobnych sytuacji.
Sprawa dotyczy Społecznego Gimnazjum nr 21, przekształconego później w Niepubliczne Gimnazjum Fundacji "Dyslektyk". Wiadomo już, że to stamtąd wyciekł plik z pytaniami i odpowiedziami z egzaminu humanistycznego dla gimnazjalistów, który następnie trafił do internetu. Każdy, kto znał link, mógł ściągnąć odpowiedzi z podanej strony.
Warszawska prokuratura postawiła dyrektorce gimnazjum, Joannie P. i szkolnej woźnej Iwonie Z. zarzuty: ujawnienia tajemnicy służbowej oraz działania wspólnie i w porozumieniu.
Chciała poprawić wyniki szkoły?
Jak informuje gazeta, w śledztwie pojawił się nowy wątek. Śledczy rozważają hipotezę, że dyrektorka stołecznego gimnazjum, już wcześniej otwierała koperty z pytaniami, by w ten sposób pomóc uczniom, a zarazem poprawić wyniki swojej szkoły.
A wyniki dotychczas - jak na szkołę, w której uczą się dzieci z ADHD, dysgrafią i dysleksją - były rzeczywiście doskonałe. Wyniki za rok 2008 zdecydowanie przekraczają średnią krajową. W teście matematyczno-przyrodniczym szkoła zebrała 40 pkt. (w całym kraju: 27 pkt.), a w humanistycznym - było 36,8 (w całym kraju - 30).
Co więcej, gimnazjum cieszy się renomą szkoły, w której "wszyscy sobie poradzą". - Wszyscy uczniowie wiedzieli, że w "Dyslektyku" łatwiej zdaje się wszystkie egzaminy - przyznaje Natalia, uczennica sąsiedniego liceum. Dodaje też, że o tej szkole mówi się powszechnie: jeśli sobie nie radzisz lub nie chcesz się uczyć, idź do "Dyslektyka", tam ci pomogą.
Identyczne odpowiedzieli w teście
Jak się okazuje, ta stołeczna szkoła podobne problemy miała już wcześniej. W 2003 roku warszawska Okręgowa Komisja Egzaminacyjna zarzuciła uczniom, że podczas rozwiązywania testu ściągali. W pracach pięciu uczniów, piszących w dwóch salach, wystąpił ten sam błąd. "Przekreślili odpowiedź i w tej samej kolejności podali bohaterów Antygony i kostiumy, które chcieliby wybrać do inscenizacji tej sztuki" - wyjaśniała wtedy "Gazecie Wyborczej” dyrektorka szkoły.
Pięciu gimnazjalistów musiało powtarzać test humanistyczny. Joanna P. broniła wtedy swoich wychowanków, mówiąc że decyzja OKE jest niesprawiedliwa i krzywdząca.
Woźna prawą ręką dyrektorki
Jak pisze "Dziennik", nauczyciele z "Dyslektyka" wiedzieli, że prawą ręką dyrektorki jest woźna - pani Iwonka. Kobiety znają się od lat. Woźna zajmowała się więc administracją szkoły i pomagała dyrektorce w innych pracach biurowych. To ona prawdopodobnie kserowała testy egzaminacyjne z rozpakowanej przez dyrektorkę koperty.
Teraz Iwona Z. odpowie wraz z Joanną P. za przeciek testów.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: PAP