Jest absolutną nieprawdą, że na reformie emerytalnej stracą ludzie młodzi - przekonywała minister pracy Jolanta Fedak podczas zorganizowanego w Warszawie przez SLD wysłuchania publicznego ws. rządowego projektu zmian w systemie emerytalnym. Ministrowie z PO się nie pojawili.
SLD postanowił przeprowadzić wysłuchanie, gdy odrzucono wniosek o zorganizowanie takiego wysłuchania w Sejmie w ramach prac ustawodawczych. Do siedziby partii przy ulicy Rozbrat w Warszawie zaproszeni zostali m.in. przedstawiciele towarzystw emerytalnych, związków zawodowych, organizacji pracodawców i eksperci oraz ministrowie: pracy - Jolanta Fedak i finansów - Jacek Rostowski, a także szef doradców premiera Michał Boni.
Fedak: zyskają przyszłość kraju, który się rozwija
Na pytania z sali odpowiadała z rządu jedynie min. Fedak. Zapewniła, że młodzi na reformie nie stracą, za to "zyskają bardzo dużo, zyskają przyszłość kraju, który się rozwija". Wyjaśniła, że "trzeba jak najszybciej zahamować narastanie długu publicznego", a zatem "nie ma takich możliwości, żeby utrzymać dotychczasowy transfer do OFE".
Odnosząc się do różnych wyliczeń wysokości emerytur za kilkadziesiąt lat, Fedak oceniła, że "mają one wymiar hipotetyczny". - Życie i sytuacja gospodarcza jest dużo bardziej nieprzewidywalna niż obliczenia za pomocą przyjmowania skal i założeń, jakie będzie PKB, jaka będzie inflacja, ile osób będzie na rynku - podkreśliła.
Według Fedak, reforma emerytalna sprzed 11 lat "była robiona zapewne w dobrej wierze i dziś też jest w dobrej wierze poprawiana". W jej opinii to, że 11 lat temu popełniono błędy nie jest najgorsze, bo każdy ma prawo do pomyłki. Największym błędem było to, że nikt tego potem nie monitorował.
Stracą pracę? Mogą zająć się zachęcaniem do oszczędzania
Odnosząc się do licznych pytań z sali w sprawie proponowanej przez rząd likwidacji akwizycji na rzecz OFE i związanej z tym utraty pracy przez wiele osób zajmujących się akwizycją, Fedak powiedziała, że "znajdą one zatrudnienie na wolnym rynku". Wskazała, że mogą pracować np. zachęcając Polaków do dobrowolnego, dodatkowego oszczędzania na emeryturę
Pierwsze czytanie rządowego projektu zmian w OFE odbyło się w środę; w czwartek sejmowa komisja finansów publicznych odrzuciła natomiast wnioski SLD, PiS i PJN o to, by w sprawie projektu odbyło się wysłuchanie publiczne. Rząd chce, by składka do OFE została zmniejszona z 7,3 proc. do 2,3 proc., potem miałaby stopniowo wzrastać tak, by w 2017 r. osiągnąć 3,5 proc. Pozostała część składki, która zamiast do OFE miałaby być przekazana do ZUS, trafiałaby na specjalne indywidualne subkonta.
Propozycja SLD
Sojusz z kolei proponuje m.in., by osoby urodzone po 31 grudnia 1980 r. odprowadzały 5 proc. składek do OFE, a nie, jak chce rząd, 2,3 proc. Inna propozycja SLD ma umożliwić powrót do ZUS osobom urodzonym w latach 1949-1968, które - w chwili wejścia w życie reformy emerytalnej - mogły zdecydować czy chcą oszczędzać w OFE, czy też nie.
Lewica chciałaby też wprowadzenia kwotowego (w wysokości 6 proc. przeciętnego rocznego wynagrodzenia), zamiast procentowego, limitu ulgi podatkowej przysługującej osobom dodatkowo oszczędzającym na emeryturę.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP