- Rozumiem, że Prawo i Sprawiedliwość liczy, że dzisiaj na tym zyska znowu trochę poparcia w tej części społeczeństwa, która oczekiwała rzeczywiście jakiegoś rozliczenia twórców stanu wojennego - stwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Antoni Dudek z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, odnosząc się do przyjętej we wtorek przez Sejm tak zwanej ustawy degradacyjnej.
"Brutalny mechanizm polityki"
- W polityce bardzo często posługuje się historią po to, żeby zamaskować bieżące problemy - wskazywał profesor Dudek. - Urządza się coś na kształt igrzysk historycznych, na czym cierpią historycy bardzo często, natomiast politycy na tym zyskują - ocenił politolog.
Według gościa TVN24 dzieje się tak dlatego, że "te spory są często żywe między ludźmi", podsycają pewne emocje, "na czym się korzysta w sensie wyborczym". - To jest niestety brutalny mechanizm polskiej, i nie tylko polskiej, polityki - podkreślił.
- Znacznie więcej powinno być włożone w edukację młodego pokolenia o tamtych czasach, a nie w rozliczenia, które dzisiaj już mają tylko symboliczny charakter - dodał.
Prof. Dudek: jestem sceptyczny wobec prób rozliczania historii przy pomocy narzędzi prawnych, ale PiS liczy, że na tym zyska trochę poparcia
"Była to atrapa, którą stworzył Jaruzelski"
Profesor Dudek, który od 2006 do 2010 roku zasiadał w Radzie Instytutu Pamięci Narodowej i był doradcą prezesa IPN, doktora Janusza Kurtyki, zwrócił uwagę na dwa nazwiska najczęściej wymieniane w kontekście ustawy degradacyjnej. - Na pewno one są najbardziej znane, bo kiedy się mówi o komunistycznych generałach, to zawsze pada nazwisko generała [Wojciecha - red.] Jaruzelskiego i generała [Czesława - red.] Kiszczaka.
Według historyka "degradując Jaruzelskiego przyznajemy się do armii, w której on został generałem, czyli przyznajemy się do Ludowego Wojska Polskiego". - Tu cały czas wraca problem ciągłości, na ile III Rzeczpospolita jest ciągłością PRL-owską. Jeżeli jest ciągłością, to uznajemy go [Wojciecha Jaruzelskiego - red.] za generała Wojska Polskiego, a skoro tak, to go degradujemy - tłumaczył.
Jednak - jak dodał - "moglibyśmy też przyjąć punkt widzenia taki, że nas nie interesują nominacje do roku 1989 i to był generał Ludowego Wojska Polskiego".
Zaznaczył także, że - według niego i historyków - twierdzenie, jakoby "WRON, czyli Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, była rzeczywistym centrum władzy w okresie stanu wojennego, jest nieprawdą".
- Była to atrapa, którą stworzył Jaruzelski - podkreślił. - W rzeczywistości rządził tak zwany dyrektoriat, czyli nieformalna grupa cywilów i generałów, którą Jaruzelski zapraszał do swojego gabinetu - tłumaczył profesor Dudek w "Faktach po Faktach" w TVN24.
Zdaniem historyka decyzja o przyjęciu ustawy degradacyjnej jest "jeszcze jednym tematem zastępczym". - Polska ma dzisiaj naprawdę mnóstwo innych problemów, znacznie poważniejszych, nad którymi się Wysoka Izba nie chce pochylać, natomiast wszyscy krzyczą w sprawie generała [Wojciecha - red.] Jaruzelskiego - skomentował.
Antoni Dudek: degradując Jaruzelskiego przyznajemy się do armii, w której został generałem
"WRON-a orła nie pokona"
WRON to Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, polityczny organ administrujący Polską w czasie stanu wojennego, powstała w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku, a rozwiązała się 21 lipca 1983 roku. Pogardliwie była nazywana "WRON-ą", popularne podczas jej funkcjonowania stało się powiedzenie "WRON-a orła nie pokona".
Według wyroku wydanego 12 stycznia 2012 roku przez warszawski Sąd Okręgowy członkowie WRON - wśród nich między innymi generałowie Wojciech Jaruzelski oraz Czesław Kiszczak - zostali uznany za członków "grupy przestępczej o charakterze zbrojnym", która przygotowała i wprowadziła stan wojenny niezgodnie z obowiązującą wówczas konstytucją.
OGLĄDAJ CAŁY ODCINEK "FAKTÓW PO FAKTACH"
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24