Tak zwana reforma sądownictwa nie idzie w kierunku zaspokojenia oczekiwań obywateli. Zasadniczym celem jest wymiana kadrowa - ocenił w "Faktach po Faktach" były premier Leszek Miller. Wprowadzane przez Prawo i Sprawiedliwość zmiany w sądownictwie komentował też były premier Kazimierz Marcinkiewicz. Wskazywał, że "owoce wprowadzanych zmian są takie, że każda instytucja przejęta przez PiS działa dużo wolniej".
Sąd Najwyższy skierował na początku sierpnia pięć pytań do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W związku z tym SN zawiesił też przepisy dotyczące przechodzenia sędziów w stan spoczynku.
Jak mówił rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski taka decyzja powinna spowodować, że prezydent do czasu rozstrzygnięcia kwestii zadanych w pytaniach, nie będą podejmować czynności w sprawie sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia.
W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Andrzej Duda stwierdził, że "od strony czysto prawnej to, co zrobił Sąd Najwyższy, jest nie do obrony".
"Unia Europejska nie ma instrumentów, żeby blokować takie inicjatywy"
- Prezydent powinien poważnie potraktować inicjatywę Sądu Najwyższego. Oburza się, ale nie ma powodów. Nawet jeśli nie akceptuje pytań, to nie może kwestionować zdolności do ich zadawania - powiedział w "Faktach po Faktach" Leszek Miller, były premier.
W jego ocenie "Unia Europejska nie ma instrumentów, żeby blokować takie inicjatywy" jak zmiany wprowadzane przez PiS. - Kultura prawna Unii polega na przekonywaniu, konsultacji, szukaniu kompromisu. Unia staje się bezradna, kiedy chce operować skalpelem, a ma partnera, który wymachuje toporem - wskazywał Miller.
- W związku z tym wszystkie cele, które zakładał sobie PiS dotyczące zmian w sądownictwie zostały osiągnięte - ocenił były premier.
Jak dodał "tak zwana reforma sądownictwa nie idzie w kierunku zaspokojenia oczekiwań obywateli, żeby procedury czy proces trwały krócej, żeby koszty sądowe były mniejsze".
- Zasadniczym celem tych zmian jest wymiana kadrowa i nic więcej. Trzeba w te newralgiczne miejsca w aparacie sprawiedliwości wprowadzić ludzi, którzy będą podatni na sugestie rządzącej siły - stwierdził Miller.
"To uruchamia nowy scenariusz"
Kazimierz Marcinkiewicz ocenił, że "wystąpienie do Trybunału to bardzo ciekawy krok". - To uruchamia nowy scenariusz. Sąd Najwyższy ze wszystkich instytucji, które zostały przejęte przez PiS, jako jedyny znalazł drogę gry w te szachy - wskazywał były premier.
Jego zdaniem, po zmianach wprowadzonych przez PiS "politycy wytyczają linię, mówią co, komu, gdzie i za co powinno się robić, a aparat ma być posłuszny i to realizować". - Każdy z nas może być dzisiaj osądzony o cokolwiek i wsadzony do więzienia - dodał.
Podkreślił też, że "najlepiej jeśli polityków oceniamy po owocach". - Owoce wprowadzanych zmian są takie, że każda instytucja przejęta przez PiS działa dużo wolniej. I prokuratura, i sądy i KRS, w ogóle nie działa Trybunał Konstytucyjny - wyliczał Marcinkiewicz.
Obecna ordynacja jest "pewnego rodzaju dziwolągiem"
W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" prezydent powiedział, że mocno skłania się w kierunku zablokowania nowelizacji ordynacji do Parlamentu Europejskiego. Zaznaczył, że "wszyscy przyznają", iż w rezultacie zmian w niej zawartych w nowelizacji realny próg wyborczy będzie podniesiony do poziomu co najmniej 11, 12 procent.
Zdaniem obu gości "Faktów po Faktach" Andrzej Duda zadecyduje o zawetowaniu nowelizacji. - Przyszedł teraz czas, żeby ordynację zmienić, ale nie w taki sposób, jak to PiS ze swoimi koalicjantami zaproponował - wskazał Miller.
Jego zdaniem "trzeba było zaproponować ordynację, która jest w większości krajów unijnych". - W uproszczeniu polega ona na tym, że Polska byłaby jednym okręgiem wyborczym. W zależności od liczby zdobytych głosów liczy się liczba udziałowców z list wyborczych. Bez przywiązywania ich do okręgów - wyjaśniał.
Dodał, że obecnie obowiązująca ordynacja jest "pewnego rodzaju dziwolągiem". - Wyborcy, którzy idą do urn w poszczególnych okręgach, nie wiedzą, ile w ich okręgu jest mandatów do zdobycia. To się dopiero potem okazuje w wyniku skomplikowanego liczenia - stwierdził Miller.
"Nic nie powinno się zmieniać, kiedy u władzy jest PiS"
Marcinkiewicz ocenił, że "propozycja Polski jako jednego okręgu wyborczego jest interesująca". - Także z tego punktu widzenia, że każda partia musi wtedy wystawiać lokalnych liderów, żeby zwiększyć frekwencję i głosy z danego regionu. To jest dobre dla całości reprezentacji Polski w Unii - podkreślił.
- Ale ja uważam, że nic nie powinno się zmieniać, kiedy u władzy jest PiS. Jeśli oni cokolwiek zmienią, to tylko po to, żeby dać nam po gębie - ocenił były premier.
Autor: ads//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24