Myślę, że Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf ma w sobie dość siły, odwagi i determinacji, że przyjdzie do sądu 4 lipca i będzie bronić tego, co nie jest jej prywatnym interesem - powiedziała w "Faktach po Faktach" była premier Ewa Kopacz.
W poniedziałek Komisja Europejska poinformowała o wszczęciu procedury wobec Polski w związku ze zmianami w Sądzie Najwyższym.
Postępowanie obejmuje trzy przewidziane w traktatach etapy: Komisja początkowo zwraca się do rządów krajowych o usunięcie naruszenia prawa ("wezwanie do usunięcia uchybienia"), w kolejnym kroku daje krajom określony czas na zmiany ("uzasadniona opinia"), a w następnym etapie może pozwać kraj do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu. Władze w Warszawie mają miesiąc, aby odpowiedzieć na wezwanie KE do usunięcia uchybienia.
Była premier Ewa Kopacz zwróciła w "Faktach po Faktach" uwagę, że cała procedura zajmuje trochę czasu, a 4 lipca Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego profesor Małgorzata Gersdorf "straci prawo do orzekania" zgodnie z nowym prawem, które jest "niezgodne z konstytucją".
Kopacz podkreśliła, że artykuł 183. konstytucji mówi wyraźnie, iż Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego jest powołany na sześcioletnią kadencję. Zaznaczyła, że PiS "dzisiaj przerywa tę kadencję, udowadniając tą decyzją, że ich prawo, czyli ustawa jest aktem prawnym wyższym niż konstytucja".
Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w trzy miesiące od tego terminu - czyli 3 lipca - w stan spoczynku muszą przejść sędziowie Sądu Najwyższego, którzy ukończyli 65. rok życia. Mogą oni dalej pełnić swoją funkcję, jeśli - w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy, czyli do 2 maja - złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska.
Pierwsza Prezes Małgorzata Gersdorf, która już ukończyła 65. rok życia, mówiła, że "nie złożyła i nie złoży" wniosku do prezydenta w sprawie dalszego zajmowania stanowiska sędziowskiego i funkcji prezesa SN. Gersdorf pozostaje, zgodnie z konstytucją, Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego do 30 kwietnia 2020 roku, co podkreśliła w czwartek uchwała Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego.
"Będzie bronić tego, co nie jest jej prywatnym interesem"
Ewa Kopacz powiedziała, że zdecydowanie radziłaby Małgorzacie Gersdorf, by przyszła do pracy 4 lipca.
- Myślę, że pani prezes ma dość w sobie siły, odwagi i determinacji, że rzeczywiście przyjdzie i będzie bronić tego, co nie jest jej prywatnym interesem - dodała.
Podkreśliła, że "ci, którzy szanują praworządność i demokrację wiedzą, że nie można łamać bezkarnie konstytucji".
Jak dodała, "jest jeszcze suweren, do którego rządzący tak często się odwoływali".
- I ten suweren przypomni o tym, że w Polsce, w naszej ojczyźnie w dalszym ciągu obowiązuje demokracja - zaznaczyła. Powiedziała, że ma na myśli manifestacje. - Myślę, że tak jak nigdy do tej pory będzie konsolidacja wszystkich środowisk - dodała.
Kopacz: PiS nie wycofa się z prac nad projektem "Zatrzymaj aborcję"
Ewa Kopacz skomentowała również w "Faktach po Faktach" sprawę projektu "Zatrzymaj aborcję", zakładającego zniesienie możliwości przerwania ciąży ze względu na duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu. W poniedziałek sejmowa Komisja Polityki społecznej i Rodziny zdecydowała, że wspomnianym projektem zajmie się specjalna podkomisja. - To, co mieliśmy na tej komisji, to była po prostu ustawka i sposób na utopienie tego tematu do wyborów albo na zawsze - oceniła pełnomocniczka komitetu "Zatrzymaj aborcję" Kaja Godek.
Pytana, czy projekt został usunięty, była premier odpowiedziała, że wręcz przeciwnie. Zaznaczyła, że jeżeli politycy obozu rządzącego już raz powiedzieli, że nie chcą przynajmniej jednej z wymienionych w ustawie z 1993 roku przesłanek dopuszczalności aborcji i głosowali za procedowaniem w Sejmie projektu całkowicie zakazującego tego zabiegu, to jej zdaniem nie wycofają się z prac nad projektem "Zatrzymaj aborcję".
Ewa Kopacz zwróciła również uwagę, że PiS nie może zlekceważyć głosu Kościoła. Zdaniem Kopacz to preludium do całkowitego zakazu aborcji.
Pytana, czy to, że sejmowa komisja zajęła się w poniedziałek projektem, miało przykryć sprawę Sądu Najwyższego, odpowiedziała: - Myślę, że dzisiaj PiS nie czuje mocnej reki prezesa, który trochę zdalnie steruje tym, co się dzieje w klubie.
- Widać nieporządek w tym klubie PiS-u. Oni między sobą już zaczynają się sprzeczać. To było widać na komisji. Między sobą mieli odmienne zdanie - oceniła była premier.
Autor: js//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24