Nie ma kraju w Europie, czy poza nią, który byłby wolny od antysemityzmu. Przyznanie się, że w Polsce antysemityzm istnieje i że mamy z nim problem, to nie jest potępienie Polski - mówiła w "Faktach po Faktach" Agnieszka Markiewicz, dyrektor warszawskiego biura American Jewish Committee na Europę Środkową. Ewa Junczyk-Ziomecka, prezes Fundacji Edukacyjnej Jana Karskiego i była minister w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego oceniła, że "to zjawisko rozlało się w sposób niebezpieczny".
- Dzisiaj diabeł podpowiada nam pewną bardzo niedobrą receptę, pewną ciężką chorobę duszy, chorobę umysłu - tą chorobą jest antysemityzm. Musimy go odrzucać, zdecydowanie odrzucać. Ale to nie oznacza, że mamy przyznać rację tym - wszystko jedno, czy to Żydzi, czy Polacy, bo Polacy niestety też często dzisiaj obrażają swój własny kraj - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński w sobotę podczas obchodów 94. miesięcznicy smoleńskiej.
W niedzielę z kolei premier Mateusz Morawiecki mówił, żeby unikać antysemickich wypowiedzi, "one są wodą na młyn naszych wrogów i przeciwników".
"To nieszczęście dla Polski"
Ewa Junczyk-Ziomecka, prezes Fundacji Edukacyjnej Jana Karskiego, odnosząc się do tych słów podkreśliła, że były prezydent Lech Kaczyński powiedział więcej: "antysemityzm, który zatruł niemałą część ludzi, to nieszczęście dla Polski".
- Dobrze, że pan premier mówi takie rzeczy teraz, ale pewne rzeczy się już stały. Taka pobłażliwość dotychczasowa przez ostatnie kilka lat wyzwoliła w ludziach, to co na dnie serca i duszy tej zatrutej drzemało - dodała.
Zwróciła uwagę, że niechęć jest skierowana nie tylko wobec Polaków pochodzenia żydowskiego, Izraelczyków, czy diaspory żydowskiej, ale również do Polaków, którzy zajmują się sprawami polsko-żydowskimi.
- To jest zjawisko, które się rozlało w sposób niebezpieczny i tutaj oczekiwałabym głosu edukatorów, którzy już teraz pracują nad jakimś programem edukacyjnym, żeby ogarnąć, to co wyszło i okazało się dla nas niebezpieczne - oceniła.
Podała przykład kolegi ze Stowarzyszenia im. Jana Karskiego, który sam odczuł na sobie akty agresji.
- Ktoś mu wybił szyby, a on zajmuje się od wielu lat edukacją, która jest skupiona wokół pogromu w Kielcach - dodała. Powiedziała, że skali nasilenia antysemityzmu, która jest w tej chwili, "lękają się nie tylko ci, w których obudziło to straszliwą traumę z czasów wojny". - Ten lęk znowu wrócił - dodała.
"Nie ma kraju, który byłby wolny od antysemityzmu"
Agnieszka Markiewicz, dyrektor warszawskiego biura American Jewish Committee na Europę Środkową podkreśliła, że "bardzo ważne są takie deklaracje i słowa potępienia antysemityzmu jakie słyszymy z ust pana prezesa Kaczyńskiego, premiera Morawieckiego, czy prezydenta Dudy, ale za tym muszą iść konkretne czyny".
- My musimy podjąć odpowiednie kroki, żeby zacząć sobie z tym antysemityzmem, który niewątpliwie rośnie, radzić - dodała.
Pytana, czy słyszy głosy, że zarzucanie Polakom antysemityzmu jest przejawem antypolonizmu, odpowiedziała: nie ma kraju w Europie, czy poza nią, który byłby wolny od antysemityzmu.
- Przyznanie się, że w Polsce antysemityzm istnieje i że mamy z nim problem, to nie jest potępienie Polski (...) i przekreślenie wszystkich innych dobrych rzeczy, które się dzieją w Polsce, również w obszarze relacji polsko-żydowskich - zaznaczyła Markiewicz.
"Nie chcemy, żeby się od nas odwrócono"
Goście "Faktów po Faktach" odniosły się do kontrowersji wokół ustawy o IPN, która przewiduje m.in. kary za przypisywanie państwu lub narodowi polskiemu odpowiedzialności lub współodpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę.
- Nie mogę doprowadzić do takiej sytuacji, że przed uchwaleniem ustawy będę dzwonić do ambasady Izraela i pytał: "przepraszam, czy na pewno jest wszystko dobrze?". Przecież nie mogę tego zrobić, bo to degradowałoby polskie państwo - powiedział w czwartek w Polskim Radiu wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Ewa Junczyk-Ziomecka podkreśliła, że "współpraca Polaków, polskich organizacji, a także polskich władz z różnymi organizacjami na świecie nie polega na tym, że ktoś nam dyktuje, co polski parlament, premier, czy prezydent ma robić". - To jest tak, jak w przyjaźni. Jeżeli przyjaciel radzi, żeby ostrożnie z czymś postępować, to radzi po to, żeby się coś nie zepsuło - dodało. - To, co jest po naszej stronie w tej chwili, co możemy zrobić, to nie stracić przyjaciół. To współpracować i robić to, co robiliśmy do tej pory. Nie tylko my, fundacja, czy AJC (American Jewish Committee), ale także wiele osób w Polsce (…) Nie chcemy, żeby się od nas odwrócono. My potrzebujemy przyjaciół - podkreśliła.
"Mamy zbyt wiele do stracenia"
Na pytanie, co się teraz stanie z Polakami i Żydami, Agnieszka Markiewicz powiedziała: mamy zbyt wiele do stracenia i zbyt wiele nas łączy. Zbyt wiele łączy Polskę i Izrael, Polaków i Żydów i Stany Zjednoczone.
- Jestem przekonana, że musimy zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby z tego impasu wyjść - dodała.
Autor: js/g / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24