76-letni Wojciech K. ukrywał się w Czarnogórze. Jest podejrzany o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, która miała przemycić narkotyki warte 320 milionów złotych, w latach 90. miał przemycać spirytus dla Jeremiasza B., "Baraniny". Mężczyzna został sprowadzony do Polski przez CBŚP.
Według informacji Centralnego Biura Śledczego Policji 76-latek od ponad roku poszukiwany był na podstawie Międzynarodowego Listu Gończego, Europejskiego Nakazu Aresztowania oraz listu gończego. - Przez wiele miesięcy udało mu się skutecznie unikać kontaktu z organami ścigania. Aż do marca 2018 roku, kiedy został zatrzymany w Czarnogórze, w miejscowości Budva - poinformowała w czwartek komisarz Iwona Jurkiewicz z CBŚP. Od tamtej pory trwała procedura ekstradycyjna.
76-latek przyleciał do Polski we wtorek wieczorem samolotem rejsowym pod specjalną policyjną eskortą. Obecnie przebywa w areszcie, a niebawem ma usłyszeć zarzuty.
Przemyt ton narkotyków
Na trop mężczyzny wpadli funkcjonariusze gorzowskiego oddziału CBŚP, którzy od kilku lat prowadzą sprawę dotyczącą zorganizowanej grupy przestępczej zajmującej się przemytem haszyszu z Maroka oraz kokainy z Ameryki Północnej. Narkotyki trafiały najpierw do Hiszpanii, a następnie do Polski, Belgii, Wielkiej Brytanii i krajów skandynawskich.
Z ustaleń śledczych wynika, że Wojciech K. miał kierować grupą działającą w latach 2004-2016. W tym czasie jej członkowie mogli przemycić około 20 ton haszyszu i 1,5 tony kokainy.
Według CBŚP, przemytnicy dokonywali tylko dużych przerzutów narkotyków - jednorazowo od kilkuset kilogramów, do ponad tony.
Jak poinformowała komisarz Jurkiewicz, "zatrzymano 14 podejrzanych, którym przedstawiono zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, wprowadzania do obrotu znacznych ilości narkotyków oraz prania pieniędzy". Dodała jednocześnie, że nie byłoby to możliwe, gdyby nie "ścisła współpraca między innymi z Europolem i hiszpańską policją".
Śledczy zabezpieczyli dodatkowo mienie należące do podejrzanych. Były to głównie pieniądze, luksusowe apartamenty, łodzie oraz samochody.
Wątek "Baraniny"
Wojciech K. był dobrze znany organom ścigania jeszcze przed tym, kiedy miał przejąć kierownictwo nad grupą przemycającą narkotyki. 76-latek w latach 90-tych wraz z Andrzejem G. mieli zorganizować jeden z największych przemytów spirytusu. Z Belgii, przez ówczesną Czechosłowację, do Polski dotarło kilkaset tysięcy litrów nielegalnego alkoholu.
Prowadząca śledztwo prokurator Wiolantyna Mataniak z opolskiej prokuratury skierowała w 1992 roku sprawę do sądu. Głównymi oskarżonymi byli właśnie Andrzej G. oraz Wojciech K. Oprócz przemytu zarzucano im także wręczanie łapówek celnikom, aby mogli przekraczać granicę bez kontroli. Z ich wyjaśnień wynikało, że robili to na zlecenie Jeremiasza B., pseudonim Baranina.
Wątek "Baraniny" z tego procesu został wyłączony, ponieważ biznesmen przedstawił zaświadczenie od psychiatry z Austrii, gdzie mieszkał i miał się leczyć. Prokurator Mataniak zamiast umorzyć śledztwo, dociekliwie badała wątek jego niepoczytalności. Została w 1995 roku zaatakowana i oblana kwasem solnym przez nieustalonych do dziś sprawców.
"Baranina" nie odpowiedział za przemyt spirytusu. Nie został także osądzony za zlecenie zabójstwa byłego polskiego ministra sportu Jacka Dębskiego, za które odpowiadał przed austriackim sądem. Jeremiasz B. w maju 2003 roku popełnił samobójstwo w celi aresztu, miesiąc przed końcem procesu.
Autor: akw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: CBŚP