Reportaże w "Czarno na białym" dotyczące finansowania kampanii wyborczych polityków PiS przez osoby zatrudnione w spółkach skarbu państwa i instytucjach państwowych komentowali w "Faktach po Faktach" eksperci: doktor habilitowany Grzegorz Makowski i profesor Anna Pacześniak.
Dziennikarze Grzegorz Łakomski i Dariusz Kubik przeanalizowali finansowanie kampanii wyborczych kandydatów PiS w ostatnich wyborach do europarlamentu oraz wyborach parlamentarnych z 2019 roku. Ustalili, że znaczną część tych kampanii sfinansowały osoby sprawujące kierownicze stanowiska w zależnych od rządu spółkach i zależnych od PiS instytucjach państwowych. Rezultaty dziennikarskiego śledztwa można zobaczyć w reportażu "Do spółki z PiS. Parakampania" oraz "Do spółki z premierem. Darowizna na Mateusza Morawieckiego".
"Zasobniki stanowisk, synekur dla swoich"
Jeśli takie zachowania są zgodne z prawem, to czy takie prawo jest dobre? Przecząco na to pytanie odpowiedział dr hab. Grzegorz Makowski ze Szkoły Głównej Handlowej, ekspert Fundacji im. Stefana Batorego. - To jedna z szarych stref finansowania polityki w Polsce - dorzucił. Opisał "system łupów" istniejący w Polsce, na który składają się "z lubością tworzone przez tę władzę" spółki Skarbu Państwa, agencje oraz instytuty będące "zasobnikami stanowisk, synekur dla swoich".
- Dla mnie jedynym wyjściem z tej sytuacji, najlepszym, jest redukcja liczby spółek skarbu państwa, których mamy dziś w Polsce 174, do jakiegoś absolutnego minimum niezbędnego dla bezpieczeństwa państwa - ocenił.
Pacześniak: jesteśmy bardzo blisko korupcji politycznej
- Jeśli ktoś ma złą wolę, to lukę zawsze znajdzie - powiedziała profesor Anna Pacześniak, politolożka i europeistka z Uniwersytetu Wrocławskiego, zapytana o jakość polskich przepisów dotyczących finansowania kampanii wyborczych. Zaznaczyła przy tym, że nasze prawo w tym zakresie nie odbiega od uregulowań europejskich. Tłumaczenia mówiące o niezłamania prawa przy dokonywaniu wpłat nazwała "formalizmem" oraz zapomnieniem o "duchu prawa".
- Okazuję się, że osoby, które dzięki Prawu i Sprawiedliwości oraz Solidarnej Polsce otrzymały bardzo intratne posady, traktują wpłaty na rzecz kampanii wyborczych tych partii jako wysoko oprocentowaną lokatę polityczną - oceniła. - Problemem jest to, że oni (wpłacający - red.) nie lokują swoich własnych pieniędzy - dodała.
- Jesteśmy bardzo blisko korupcji politycznej - uznała Pacześniak.
"Podatek partyjny"
- Przez siedem lat Prawo i Sprawiedliwość zbudowało system, który jest z gruntu nieetyczny - ocenił Makowski, nawiązując do jednego z bohaterów reportażu, który stwierdził, że nie widzi niczego złego w swoich darowiznach na kampanię wyborczą.
- Mówimy o osobach, które formalnie nie są członkami partii politycznych. (...) Nie wiem jakie mają kompetencje, pewnie nie wszyscy tak wysokie, jak by to stanowisko wymagało. Oni są całkowicie świadomi, że bez poparcia politycznego by tych posad nie otrzymali, w związku z tym trzeba się odwdzięczyć - opisała sytuację Anna Pacześniak. Wpłatę na kampanię wyborczą wynikającą z takiego zjawiska nazwała "podatkiem partyjnym".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24