Sprawę błędów popełnionych podczas produkcji dowodów osobistych, wyposażonych w warstwę elektroniczną bada Urząd Ochrony Danych Osobowych - dowiedział się tvn24.pl. Prezes UODO poprosił o wyjaśnienia resort spraw wewnętrznych.
Odpowiedzialne za ich produkcję MSWiA przyznało wówczas oficjalnie, że do obywateli zostało wysłanych "249 dowodów osobistych z wadą techniczną". Według naszych nieoficjalnych źródeł mogło zostać wyprodukowanych nawet 10 tysięcy dokumentów zawierających błąd. Wada polega na tym, że o ile plastikowy dokument jest wydrukowany z poprawnymi danymi, to warstwa elektroniczna została zaprogramowana błędnie. - Są na niej dane innej, żyjącej osoby - mówi nasze źródło.
Pytania Prezesa
Po naszym materiale do resortu spraw wewnętrznych trafiło pismo z Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Prezes tej instytucji zwrócił się o do szefa MSWiA, Mariusza Kamińskiego o odpowiedzi na szereg pytań. Dał pięć dni na ich udzielenie.
Z dokumentu, którego kopię posiada redakcja tvn24.pl, wynika, że Prezes UODO chce wiedzieć m.in.: - w jakim czasie były wydawane dowody z błędem; - w jaki dokładnie sposób MSWiA ustaliło liczbę wadliwie spersonalizowanych e-dowodów; - czy została przeprowadzona analiza, która dałaby odpowiedź na pytanie, czy doszło do naruszenia ochrony danych osobowych i czy w związku z tym MSWiA miało obowiązek zawiadomić organ nadzorczy, czyli UODO; - jakie działania podjęło MSWiA, by nie dopuścić do podobnych błędów w przyszłości.
Zgodnie z zapisami obowiązującego również w Polsce rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady Europy w przypadku stwierdzenia "incydentu naruszenia danych osobowych", trzeba w ciągu 72 godzin poinformować o tym "organ nadzorczy", czyli właśnie Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Inny obowiązek wynikający z tego rozporządzenia dotyczy poinformowania "bez zbędnej zwłoki" wszystkich osób, których bezpieczeństwo danych zostało naruszone.
Pion Szefernakera
- Pion odpowiadający za produkcję dokumentów nadzoruje wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Paweł Szefernaker. To on ma pod sobą Centrum Personalizacji Dokumentów MSWiA, w którym doszło do problemów - wyjaśnia tvn24.pl urzędnik resortu.
Według oficjalnych odpowiedzi MSWiA wykryło błąd pod koniec października.
- 9 listopada odbył się międzyresortowy komitet sterujący, który zatwierdził sposób postępowania z wadliwymi dowodami osobistymi - dowiedzieliśmy się w biurze prasowym resortu.
W praktyce oznacza to, że pracownicy MSWiA kontaktują się z urzędami gmin, które zajmują się dystrybucją dokumentów. A dopiero te następnie z osobami, które otrzymały wadliwe e-dowody. Ich dokumenty są unieważnianie, a nowe otrzymują - jak gwarantuje resort w odpowiedzi na nasze pytania - "priorytetowo".
Dzięki "przykrywkom"?
Według naszych nieoficjalnych źródeł do wykrycia błędu w procesie produkcji doszło dzięki Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a nie w efekcie kontroli jakości produkcji w samym MSWiA.
Ta największa polska służba specjalna odpowiada za wszelkie dokumenty w które wyposażani są oficerowie wszystkich polskich służb działający "pod przykryciem", czyli korzystający z fałszywych tożsamości.
- Dopiero w procesie weryfikacji takich dokumentów okazało się, że zawierają błędy - mówi nam zgodnie kilkoro rozmówców.
Jednak oficjalnie resort w odpowiedziach dla naszej redakcji zaprzeczył, by to ABW i produkowane dla służby "dokumenty legalizacyjne" miały wpływ na wykrycie błędów.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: MSWiA