Dziura na dziurze - tak wyglądają nawierzchnie dróg krajowych. I lepiej - przynajmniej na razie - nie będzie. Maleją wydatki na remonty i spada liczba kilometrów naprawianych dróg - w tym roku będzie to zaledwie 350 km. Kierowcom pozostają więc marzenia o autostradach, które rząd obiecuje zbudować na Euro 2012.
Polscy kierowcy codziennie na własnej skórze odczuwają, co to znaczy fatalna droga krajowa. - Samochody zahaczają o asfalt. Trzeba jechać wzdłuż kolein, bo inaczej samochód tańczy - skarżą się.
I taki motoryzacyjny taniec odbywa się codziennie na prawie 4 tysiącach kilometrów dróg. - Ponad 3 tys. kilometrów dróg wymaga bardzo szybkich prac – przyznaje rzecznik Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Marcin Hadaj. I jednocześnie pociesza: - Przy całej sieci 18 tys. kilometrów (dróg –red.) nie jest to bardzo duży problem.
Coraz mniej na remonty
Czy aby na pewno? Gdyby chcieć naprawić je wszystkie, trzeba było wydać ok. 8 mld zł. Problem w tym, że naszego kraju nie stać na taki jednorazowy wydatek. Wystarczyłoby jednak – jak wskazują eksperci - utrzymywać tempo remontów sprzed dwóch, trzech lat.
- Przynajmniej tysiąc, tysiąc pięćset kilometrów dróg rocznie. Wtedy ten wskaźnik dróg w złym stanie, w ciągu najbliższego czasu uległby wyzerowaniu – uważa Adrian Furgalski z zespołu doradców gospodarczych TOR.
W latach 2006-2007 udało się wyremontować ok. 4 tys. kilometrów dróg krajowych. Rok później było to zaledwie 600 kilometrów, ten rok nie został jeszcze ujęty w statystykach, ale już teraz wiadomo, że w przyszłym roku uda się wyremontować nie więcej niż 350 kilometrów. I to mimo, że budżet GDDKiA ogólnie rośnie.
Jednak GDDKiA przekonuje, że jest inaczej. - To o czym teraz mówimy, to jest projekt budżetu na 2010 r. To, czy ten budżet zostanie uchwalony w takim, czy innym kształcie, nie jest jeszcze pewne – twierdzi Hadaj.
Furgalski ripostuje: - To jest budżet uzgodniony już przez ministra infrastruktury. A więc on na takie cięcia, jeśli chodzi o bieżące utrzymanie infrastruktury, remonty, wzmacnianie nawierzchni, już się zgodził.
Czym dojedziemy do autostrad?
Wiceszef sejmowej komisji infrastruktury Janusz Piechociński z Polskiego Stronnictwa Ludowego - koalicjanta PO - mówi takiej polityce "nie". - Za trzy, cztery lata wrócimy do bardzo niskiej jakości stanu nawierzchni dróg krajowych, a co za tym idzie dramatycznego pogorszenia bezpieczeństwa, o komforcie jazdy nie wspominając – mówi Piechociński.
Na alarm biją także przedsiębiorcy, którzy wykonują remonty. - Nie wszyscy jeżdżą, czy będą jeździć na nowo budowanych autostradach. Ta podstawowa sieć, to są właśnie pozostałe drogi krajowe - stwierdza Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.
Ale rząd najwyraźniej się tym nie przejmuje, zamyka oczy i snuje plany na najbliższą przyszłość. - Domknięcie programu EURO 2012, a wiec wyznaczonych odcinków i zbudowanie głównego systemu kręgosłupa osi sieci drogowej w Polsce – mówi Piechociński.
Tyle, że na te autostrady też trzeba czymś dojechać.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24