Troje dziennikarzy telewizji ARTE oraz AFP zostało ukaranych naganą przez sąd za naruszenie zakazu przebywania na obszarze stanu wyjątkowego. Rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek oświadczył, że zakaz wprowadzono niezgodnie z konstytucją. RPO domaga się w tej sprawie uniewinnienia dziennikarzy. Złożył kasację do Sądu Najwyższego.
Chodzi o troje dziennikarzy niemiecko-francuskiej telewizji ARTE i francuskiej agencji prasowej AFP - dwoje Niemców - reporterkę Ulrikę i operatora Andreasa. Współpracowała z nimi Polka - Maja Czarnecka, która pracuje na co dzień w warszawskim oddziale agencji AFP.
Dziennikarze zostali zatrzymani 28 września w związku z podejrzeniem, że przebywając w miejscowości, w której wprowadzono stan wyjątkowy naruszyli zakaz przebywania na tym obszarze. Przewieziono ich na komisariat, policjanci zabrali im sprzęt, dokumenty i telefony. W policyjnych celach spędzili dobę, a następnego dnia zostali przewiezieni do sądu. Ulrike i Andreas wchodzili na salę skuci kajdankami.
Sąd rejonowy uznał dziennikarzy za winnych wykroczenia i ukarał ich naganą. Na obszar stanu wyjątkowego nie mają wstępu między innymi właśnie dziennikarze, co powoduje, że jedyne informacje o sytuacji na miejscu pochodzą od Straży Granicznej i władz państwowych.
RPO: wprowadzony zakaz narusza konstytucję i prawo prasowe
Na stronie Rzecznika Praw Obywatelskich przekazano, że Marcin Wiącek nie zgodził się z wyrokiem sądu rejonowego i skierował do Sądu Najwyższego skargę kasacyjną, w której wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i uniewinnienie ukaranych.
Wyjaśnił, że stan wyjątkowy został wprowadzony rozporządzeniem prezydenta, w związku z którym rząd wydał rozporządzenie wprowadzające zakaz przebywania na obszarze objętym stanem wyjątkowym, obowiązujący całą dobę. Zdaniem RPO rząd wykroczył poza ograniczenia praw jednostki zakreślone w rozporządzeniu prezydenta, które dotyczą zakazu przebywania w ustalonym czasie i w oznaczonych miejscach, obiektach i obszarach.
Według Wiącka rząd w rozporządzeniu powinien oznaczyć poszczególne miejsca, obiekty i obszary na obszarze objętym stanem wyjątkowym, w których obowiązuje zakaz przebywania i w ten sposób doprecyzować zakres obszarowy i przedmiotowy ograniczenia konstytucyjnej wolności poruszania się. Jak dodano w kasacji, Rada Ministrów powinna też w rozporządzeniu ustalić przedział czasowy obowiązywania zakazu oraz krąg podmiotów nim objętych.
RPO zwrócił uwagę, że rząd wprowadził jednak powszechny, obowiązujący całą dobę zakaz przebywania na całym obszarze objętym stanem wyjątkowym, z wyłączeniem określonych osób i sytuacji. Ocenił przy tym, że rozporządzenie rządu nie uszczegóławia bowiem dopuszczonych przez prezydenta ograniczeń, lecz je poszerza.
Rzecznik wskazał też, że "Rada Ministrów nie mogła, poprzez wprowadzenie powszechnego zakazu przebywania na obszarze objętym stanem wyjątkowym, obowiązującego całą dobę, wyłączyć korzystania przez dziennikarzy z konstytucyjnej wolności pozyskiwania informacji na terenie objętym stanem wyjątkowym".
W konsekwencji - jak czytamy - zakaz z rozporządzenia rządu jest niezgodny z konstytucją i prawem prasowym. "Uniemożliwia bowiem dziennikarzom zbieranie materiałów na obszarze stanu wyjątkowego" - tłumaczył Wiącek.
RPO napisał też, że przepisy rozporządzenia mogą jedynie doprecyzować treść ustawy, nie mogą natomiast regulować życia społecznego w sposób szerszy niż na mocy ustawy. Opisał, że przepisy rozporządzenia nie mogą również wprost prowadzić do naruszania norm konstytucyjnych.
"Zakaz z rozporządzenia Rady Ministrów należy zatem uznać za niekonstytucyjny, a co za tym idzie - za nielegalny. W związku z tym nie mógł być on podstawą ukarania" - napisał Rzecznik Praw Obywatelskich.
Źródło: PAP, tvn24.pl