Dziennikarze pikietowali w czwartek przed Sejmem przeciwko planowanym zmianom w organizacji pracy dziennikarza. - To ograniczenie praw ludzi, żeby byli dobrze poinformowani - mówi dziennikarka "Faktów" TVN Katarzyna Kolenda-Zaleska.
Zgodnie z planowanymi przez Kancelarię Sejmu zmianami, w budynku F, poza głównym gmachem Sejmu, powstanie Centrum Medialne, które ma być kluczowym miejscem współpracy polityków z mediami. Obecnie dziennikarze pracują w budynku gmachu głównego, w którym odbywają się posiedzenia Sejmu. W planach jest też powołanie dwóch stałych korespondentów parlamentarnych na każdą redakcję.
Dziennikarze z listem dla marszałków
Przedstawiciele kilkudziesięciu pikietujących przed Sejmem dziennikarzy poinformowali, że przekażą marszałkom Sejmu i Senatu: Markowi Kuchcińskiemu i Stanisławowi Karczewskiemu list, w którym apelują o wycofanie się z planowanych zmian w organizacji pracy dziennikarzy w Sejmie. "Pod pozorem zapewnienia bardziej profesjonalnych i komfortowych warunków pracy, marszałek Sejmu ogranicza prawa dziennikarzy. W środę poznaliśmy szczegółowe propozycje nowych zasad pracy reporterów w Sejmie, to zmiany nie do przyjęcia, dlatego, że ograniczają mediom możliwość sprawozdawania prac parlamentu, ich efektem jest jedynie to, że politycy będą mogli skutecznie unikać dziennikarzy" - czytamy w liście. Autorzy listu podkreślają, że obowiązkiem polityków jest rozmowa ze społeczeństwem za pośrednictwem mediów. "Budynek parlamentu nie jest sferą prywatną posłów i senatorów, to jest miejsce pracy, a jednym ze zobowiązań wobec wyborców jest komunikowanie się z opinią publiczną" - podkreślono w liście. "Zmiany zaproponowane przez marszałka Sejmu naruszają art. 61 konstytucji, (który) daje obywatelowi prawo do informacji o władzy publicznej i osób pełniących funkcje publiczne, prawo to obejmuje m.in. wstęp na posiedzenie kolegialnych organów władzy publicznej, pochodzących z powszechnych wyborów z możliwością rejestracji dźwięku i obrazu" - czytamy w liście.
myslalem ze drugi raz nie zrobie takiego zdjecia, bo nie bedzie sytuacji, a nie dlatego, ze zamkna przed nami sejm. dzieki @MarekKuchcinski pic.twitter.com/ZhRhOtA4b3
— krystian maj (@krystian_maj) 15 grudnia 2016
Dziennikarze apelują o wycofanie zmian
Autorzy listu zaapelowali do władz parlamentu o wycofanie się ze szkodliwych projektów, które utrudnią pracę mediów.
Katarzyna Kolenda-Zaleska ("Fakty" TVN i TVN24) przekonywała, że dziennikarze chcą dalej pracować w parlamencie, a nie urządzać polityczne demonstracje. - Politycy nas zmusili do tego, żebyśmy się tutaj dzisiaj spotkali. Mam nadzieję, że będziemy skuteczni - zaznaczyła.
Jak stwierdziła, będą to najgorsze warunki do pracy, jakie kiedykolwiek były w Sejmie. Wymieniła tu m.in. ograniczenie liczby dziennikarzy, zakaz wchodzenia na galerię czy brak możliwości obserwowania komisji sejmowych. - Będziemy gdzieś wysunięci poza teren Sejmu - mówiła. Obecna na demonstracji Monika Olejnik (prowadząca "Kropkę nad i" w TVN24), stwierdziła, że Marszałek Kuchciński obawia się dziennikarzy. - Nie wiem dlaczego... Chyba obawia się dlatego, że nie chce, żeby dziennikarze zadawali trudne pytania. Nie chce, żeby dziennikarze chodzili po korytarzu, nie chce żeby jego koledzy byli atakowani - mówiła.
Ewa Milewicz ("Gazeta Wyborcza") przypomniała, że władze w różnych okresach czasu próbowały ograniczyć prawo dziennikarzy, ale - jak zauważyła - nigdy nie doszło do takich ograniczeń. Jak oceniła, planowane ograniczenia są "kompletnie bez sensu". Jej zdaniem, ograniczenie pracy mediów w Sejmie, doprowadzi tylko do tego, że "posłowie będą nawzajem siebie fotografować i kompromitować". - Suweren chce wiedzieć, co się dzieje w Sejmie - podkreśliła. Redaktor naczelny tygodnika "Newsweek" Tomasz Lis przekonywał, że nikt do tej pory nie odważył się zrobić takich ograniczeń, jakie są planowane przez obecne władze Sejmu. - Jesteśmy tutaj po to, aby powiedzieć, że to nie tylko dziennikarzom ogranicza się prawo dostępu do informacji, ale (przede wszystkim) widzom, czytelnikom, słuchaczom, podatnikom - przekonywał Lis. Jak mówił, każda władza, także PiS, ma swój kres. - Panie Kaczyński, nie jest pan panem i władcą tego kraju, jest pan sługą, pana pensje sponsoruje podatnik - podkreślił Lis. Dziennikarze na pikiecie trzymali transparenty, m.in.: "Marszałek jest cykor", "Urządzą nas po cichu", "Sejm chce być niemy".
Stanowisko władz
Kancelaria Sejmu przekonuje, że nowe rozwiązania zapewnią dziennikarzom możliwość efektywnego wykonywania zawodu w bardziej profesjonalnych, również pod względem technicznym i komfortowych warunkach, godząc jawność życia publicznego, dostęp do informacji i wolność mediów ze tworzeniem lepszych warunków pracy, zarówno redaktorom, jak i parlamentarzystom. Rzeczniczka PiS Beata Mazurek, pytana o nowe zasady pracy w Sejmie, powiedziała w czwartek, że wszystkie redakcje mają być reprezentowane w Sejmie. - Nie uważam, by prawa dziennikarzy były ograniczane - podkreśliła.
Autor: kło//tka / Źródło: PAP