Podczas nagranych rozmów Pawła Grasia z Janem Kulczykiem dogadywano podobno szczegóły prywatyzacji grupy Ciech - mówi dziennikarka "Wprost", powołując się na źródło tygodnika w "aferze taśmowej". Na początku czerwca Kulczyk odkupił od państwa wszystkie udziały w spółce. Była to jego pierwsza od wielu lat udana transakcja zawarta ze skarbem państwa. - Rozmowa, którą odbył z Grasiem wywołuje popłoch w kancelarii premiera - mówiła Agnieszka Burzyńska w "Loży prasowej" w TVN24.
Wśród zarejestrowanych spotkań pomiędzy obecnymi i byłymi politykami rządu oraz biznesmenami znajdują się - według informacji podawanych przez "Wprost" - rozmowy Pawła Grasia z najbogatszym Polakiem Janem Kulczykiem.
Co budzi popłoch w KPRM?
Agnieszka Burzyńska, dziennikarka tygodnika i jedna z współautorek tekstów dotyczących najnowszej "afery taśmowej", twierdzi, że to ujawnienia nagrania rozmowy bliskiego współpracownika premiera z najbogatszym Polakiem najbardziej boją się urzędnicy kancelarii premiera.
- Słyszałam, że największy problem, popłoch w KPRM-ie, jest z powodu tej rozmowy. Ona się odbywa w trakcie prywatyzacji Ciech-u. Podobno dotyczy właśnie tej sprawy i budzi największy dygot w kancelarii - mówiła w TVN24 Burzyńska.
Kulczyk kupuje Ciech
Na początku czerwca należąca do holdingu Kulczyk Investments spółka KI Chemistry odkupiła ostatecznie od skarbu państwa wszystkie udziały w Ciech-u - europejskim potentacie w branży chemicznej. Negocjacje trwały długo. Rząd nie był zadowolony z ceny jaką początkowo Kulczyk proponował za akcję.
Pojawiały się też obawy, że chce on przejąć spółkę tylko po to, by po chwili odsprzedać ją znacznie drożej zagranicznemu inwestorowi. Tak było wcześniej - na przykład z Wartą, wykupioną przez belgijską firmę KBC, oraz z Telekomunikacją Polską sprzedaną przez miliardera z zyskiem France Telecom.
Rozmów byłego rzecznika rządu z najbogatszym Polakiem ma być przynajmniej kilka - jak zastrzegła jednak Burzyńska - "tak przynajmniej twierdzi źródło". Dziennikarka ujawniła, że naczelny gazety Sylwester Latkowski "zna nazwisko osoby, która dysponuje taśmami". - Ale to nie jest osoba tożsama z tymi, którzy nagrywali. My nie wiemy co on ma - podkreślała.
Nie wszystko ujawnione
W poniedziałek "Wprost" opublikuje stenogramy z kolejnych rozmów. Ich bohaterami będą między innymi Radosław Sikorski i Jacek Rostowski. Zapis audio spotkania ministra spraw zagranicznych z byłym ministrem finansów pojawi się na stronie tygodnika w całości (spotkanie trwało dwie godziny).
Burzyńska zastrzegła, że w drugiej części nagranie nie jest zbyt czytelne, bo jego uczestnicy mówili szeptem. - Nie wiem czego się tam ktoś dosłucha. My tego w gazecie nie dawaliśmy - dodała.
Jak podkreślała, w redakcji pojawiły się wątpliwości co do publikacji rozmowy dwóch ministrów. - Ale stwierdziliśmy, że nie narusza to żadnej tajemnicy a pokazuje rozdźwięk pomiędzy polityką uprawianą przez premiera i ministra obrony narodowej (...) a Radosławem Sikorskim - wyjaśniała Burzyńska.
"To nie są prywatne rozmowy pana Miecia"
Pozostałe nagrania, które zamierza w najbliższych dniach ujawnić "Wprost", będą jednak "pocięte". - Wytniemy z nich te fragmenty, które dotyczą spraw osobistych. Bo uważamy, że rozmowy o dzieciach, żonach czy też kompromitujące i skandaliczne wypowiedzi, wulgaryzmy o osobach zmarłych nie są tam potrzebne. I te fragmenty zostaną usunięte a reszta zostanie upubliczniona - jutro, albo pojutrze - deklarowała dziennikarka "Wprost".
Zapytana, czy ona i jej koledzy nie czują się uczestnikami "jakiejś ponurej gry" pomiędzy wciąż nieznanymi grupami nacisku, odpowiedziała krótko: "nie".
A wyjaśniając dlaczego, tłumaczyła: - To nie my opowiadamy bzdury. To nie my nadzorujemy służby, które nie mogą sobie poradzić z tym problemem i które w ogóle nic o tym nie wiedziały. Przecież te nagrania to jest kwestia lat. Minister Sienkiewicz nie wiedział o tym nic do ubiegłego czwartku. I to on nie panuje nad tymi służbami. Po drugie to nie są żadne prywatne rozmowy pana Miecia, czy pana Wacka. To są rozmowy ludzi, którzy mają władzę, którzy decydują o tym państwie - zawierają "deale" w tych rozmowach i płacą za to służbowymi kartami.
Autor: ŁOs//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24