Spółka, która kupiła od żony premiera Iwony Morawieckiej działkę za blisko 15 milionów złotych dostała pożyczkę na kilkanaście miesięcy od firmy Pawła Marchewki, szefa Techlandu, jednego z najbogatszych Polaków - podała "Gazeta Wyborcza". "Nie był mi znany cel, na który zostały przeznaczone środki z pozyskanej pożyczki" - przekazał w oświadczeniu biznesmen. Publikację dziennika skomentował rzecznik rządu Piotr Mueller.
W grudniu ubiegłego roku dziennikarze TVN24 Tomasz Mildyn i tvn24.pl Grzegorz Łakomski ustalili, że żona premiera Iwona Morawiecka zarobiła ponad 14 milionów złotych na sprzedaży działki na wrocławskim Oporowie, którą razem z mężem w 2002 roku kupili od Kościoła po zaniżonej cenie za 700 tysięcy złotych. Nieruchomość za 14,9 miliona złotych kupiła spółka, która powstała 10 miesięcy przed transakcją. Sprawę zakupu działki od Kościoła opisywała wcześniej "Gazeta Wyborcza".
"Wyborcza": 15 milionów "wyłożył" jeden z najbogatszych Polaków
W poniedziałek "Wyborcza" opublikowała kolejny tekst, w którym Jacek Harłukowicz i Marcin Rybak napisali, "kto naprawdę wyłożył 15 milionów złotych" na zakup działki od Morawieckiej. Informacje - podali dziennikarze - pochodzą z dokumentów w Krajowym Rejestrze Sądowym i wrocławskim urzędzie miasta.
Spółka J.M. Paskart Sobuś - założona 10 miesięcy wcześniej - kupiła działkę od żony premiera za 14,9 miliona złotych, za gotówkę. Kapitał początkowy firmy wynosił 10 tysięcy złotych, a kilka dni przed transakcją podwyższony był do 310 tysięcy - podaje "GW".
Jej właściciele Jerzy Paskart i Marcin Sobuś nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami "Wyborczej". Przesłali im oświadczenie, w którym napisali, że "finansowanie, jakie pozyskała spółka na potrzeby prowadzonej działalności gospodarczej, pochodzi z legalnych i ujawnionych (uprawnionym instytucjom) źródeł". "Zarówno Jerzy Paskart, jak i Marcin Sobuś posiadają kontakty gospodarcze i prawne z wieloma przedsiębiorcami, w tym w szczególności z terenu Dolnego Śląska" - dodano w oświadczeniu.
Pożyczka od miliardera
Z dokumentów, do których dotarła "Wyborcza" wynika, że pożyczki na zakup działki udzieliła im spółka AP Marchewka Investment. To firma Pawła Marchewki, biznesmena, miliardera, właściciela firmy Techland produkującej gry wideo, który znajduje się w rankingu 10 najbogatszych Polaków według magazynu "Forbes" oraz jego żony. Obsługą prawną tej spółki - podaje "GW" - od lat zajmuje się kancelaria Jerzego Paskarta.
Jak pisze dziennik, początkowo Paweł Marchewka nie chciał komentować tej sprawy. Później - poprzez wynajętą agencję PR - przesłał oświadczenie dziennikarzom "Wyborczej". Napisał: "Znam Pana Paskarta, z którym współpracujemy od kilku lat ze względu na jego doświadczenie i wiedzę w zakresie prawa gospodarczego. Jest on jednym z prawników, którzy świadczą usługi doradztwa prawnego dla naszych spółek. Potwierdzam, że Pan Paskart, ze względu na współpracę z nami, zwrócił się do nas z prośbą o pożyczkę. Została ona udzielona na atrakcyjnych dla nas warunkach finansowych, jest potwierdzona odpowiednimi zapisami umowy. Nie był mi znany cel, na który zostały przeznaczone środki z pozyskanej pożyczki" - czytamy.
Jak podaje "GW", pożyczka została udzielona na krótki okres i ma być zwrócona jeszcze w 2022 roku. To "oznacza, że działka najprawdopodobniej po raz kolejny zmieni właściciela" - pisze "GW". Paskart i Sobuś pytani o to przez "Wyborczą" odmówili odpowiedzi.
"Rażąco niska cena" za grunty
"GW" zwróciła też uwagę, że Iwona Morawiecka sprzedała działkę za "rażąco niską cenę" - niecałe 100 złotych za metr kwadratowy. Jak wskazuje gazeta, średnia cena gruntów w tej okolicy, dobrze skomunikowanej, blisko autostrady, gdzie mieszczą się parki logistyczne, wynosi ponad 500 złotych za metr kwadratowy.
Dziennikarz chciał zapytać Iwonę Morawiecką o taką cenę działki. Na pytania przesłane do niej za pośrednictwem kancelarii premiera otrzymał odpowiedź: "Kancelaria Prezesa Rady Ministrów zajmuje się obsługą Prezesa Rady Ministrów i członków rady, w związku z tym nie posiada informacji, o które Pan prosi".
"Wyborcza" przypomina, że kiedy ujawniła w 2019 roku sprawę zakupu działki od Kościoła, KPRM odpowiadała w imieniu premiera i jego żony.
Nieruchomości Marchewki
"Wyborcza" przeanalizowała też inne wrocławskie nieruchomości, które kupił Marchewka lub jego żona.
W 2021 roku Aleksandra Marchewka za 5,5 miliona złotych kupiła lokal użytkowy na placu Grunwaldzkim we Wrocławiu.
Od 2012 do 2020 roku właścicielką tej nieruchomości była Iwona Morawiecka. Później sprzedała lokal - pisze "GW" - Bogdanowi Szagdajowi, "wieloletniemu przyjacielowi rodziny Morawieckich", a on w kolejnym roku sprzedał go Aleksandrze Marchewce.
"Nieruchomość nabyliśmy z rekomendacji i za pośrednictwem firmy zarządzającej nieruchomościami. Nie znamy byłego właściciela lokalu. Nigdy się z nim nie spotkaliśmy" - napisał Marchewka do dziennikarzy "Wyborczej".
Marchewka kupił też "trzy okazałe gmachy po banku BZ WBK, którego prezesem do 2015 roku był Mateusz Morawiecki: zabytkowy biurowiec na wrocławskim rynku, kamienica przy placu Wolności 16 w Poznaniu oraz biurowiec przy ulicy Ofiar Oświęcimskich we Wrocławiu, w którym swój gabinet miał Mateusz Morawiecki w czasie bankowej kariery".
Biznesem oświadczył, że "jeśli chodzi o wrocławski rynek, to byliśmy jednym z kilkunastu podmiotów startujących do tego przetargu, ponieważ nieruchomość jest atrakcyjna zarówno pod względem lokalizacji, jak i stanu". "Złożyliśmy najatrakcyjniejszą ofertę. Pozostałe dwie nieruchomości nabyliśmy od prywatnych inwestorów" - napisał.
"Ani ja, ani moja żona nie znamy państwa Morawieckich" - podkreślił Marchewka w przesłanym "GW" oświadczeniu.
Rzecznik rządu: obłęd na Czerskiej
Na poniedziałkową publikację "Wyborczej" zareagował rzecznik rządu Piotr Mueller.
"Kolejne 'rewelacje'= manipulacje Gazety Wyborczej na temat nieruchomości należącej kiedyś do żony Mateusza Morawieckiego". Najpierw Wyborcza zarzucała, że działka była kupiona zbyt tanio. Dwie wyceny potwierdzają, że takie były ceny 20 lat temu. Teraz z kolei, że sprzedana też zbyt tanio!" - napisał na Twitterze.
"A wycena potwierdza wartość sprzedaży. Paranoja… Kupujący jest z Wrocławia. To ma być 'dziwne'. Rozumiem, że jakby był z Gdańska to byłoby 'bardziej naturalne'. Obłęd na Czerskiej" - dodał, odnosząc się do adresu siedziby "GW".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"