- Skąd takie liczby? - pyta ministra zdrowia dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka prof. Janusz Książyk i podaje swoje wyliczenia dotyczące funkcjonowania placówki. Są one sprzeczne z tymi, o których mówił dziś Bartosz Arłukowicz. Szef Centrum zapowiada jednocześnie, że do 21 września przedstawi plan restrukturyzacji Centrum, tak jak oczekuje resort.
Bartosz Arłukowicz na dzisiejszej konferencji prasowej podkreślał konieczność "dostosowania CZD do realnych warunków funkcjonowania". Mówił, że dyrektor Centrum ma czas do 21 września na przedstawienie planu restrukturyzacji Instytutu. Zwrócił uwagę, że w szpitalu wynagrodzenia pracowników wzrosły w ostatnich latach o 95 proc., a przychody placówki jedynie o 30 proc. Dodał też, że w 2011 roku średnie zarobki wynosiły 4,7 tys. zł, a wysokość wynagrodzenia głównej księgowej to ok. 16 tys. zł, a dyrektora ds. technicznych - ok. 20 tys. zł.
Skąd takie liczby?
Z wyliczeniami ministra nie zgodził się dyrektor Centrum. W jego ocenie problemów nie generuje poziom zatrudnienia w CZD, czy pensje, tylko kwoty, które za procedury płaci NFZ. - Praktycznie są takie same, jak w zwykłym szpitalu, z którego dzieci są odsyłane do Centrum Zdrowia Dziecka - powiedział Janusz Książyk.
Podkreślił też, że nie wie skąd pojawiła się informacja o 95 proc. wzroście pensji od 2007 r. - Wzrost pensji nie wyniósł 95 proc. Według moich danych od 2007 r. to 21 proc. wzrost. Jeśli dołączymy do tego kontrakty, to było to więcej o 23 proc. - wyliczał. - To nadal wielokrotnie mniej niż dane podane przez ministra - dodał dyrektor Centrum.
Książyk poinformował, także, że szpital nie zatrudnia już dyrektora technicznego, którego pensję podał minister, a główna księgowa nie ma takiej pensji. Podkreślił, że wskazana przez ministra średnia zarobków nie jest jakąś wysoką kwotą w Warszawie. - Mówiąc o średniej zarobków nie należy zapominać, że jest to szpital, lekarze dyżurują, sposób dyżurowania i kwoty są wymuszone przez normy unijne. Szpital musi zapewnić obsadę dyżurów i lekarze muszą dostać za nie dodatkowe pieniądze - stwierdził szef Centrum.
Więcej lekarzy niż podał minister
Jak wyliczył Arłukowicz, na 2241 zatrudnionych osób, 305 - to lekarze, a 356 - pracownicy administracyjni.
Książyk przypomniał, że poza lekarzami, którzy pracują w Centrum, przy łóżkach małych pacjentów stoją też pielęgniarki. - Pielęgniarki to prawie 800 osób, a lekarzy na koniec lipca wraz z rezydentami było 380. Są też np. rehabilitanci - podkreślał Książyk. Podał, że w szpitalu jest też więcej łóżek - 607, a nie 550 (jak mówił Arłukowicz).
Będzie plan restrukturyzacji
Książyk powiedział, że na 21 września przygotuje program restrukturyzacyjny i mogą się w nim znaleźć sugestie rezygnacji z niektórych zbędnych stanowisk. - Te miejsca identyfikujemy - zaznaczył.
Pytany o negatywny raport NIK nt. CZD, o którym mówił minister, wyjaśnił, że dotyczył on wszystkich instytutów medycznych. - Wszystkie dostały negatywną opinię, z wyjątkiem Instytutu Matki i Dziecka i i tak się składa, że to instytut, w którym do niedawna pracowałem - dodał Książyk.
Kłopoty Centrum Zdrowia Dziecka
Jak pisaliśmy w miniony czwartek, Centrum Zdrowia Dziecka ma olbrzymie długi. - Od dawna były problemy z finansami, ale teraz sytuacja jest tak zła, że nie starczyło nawet na sierpniowe pensje - powiedział nam wtedy anonimowo jeden z lekarz pracujących w Centrum.
Szef placówki prof. Janusz Książyk wysłał list do ministra zdrowia, prezesa NFZ i parlamentu, w którym apeluje o pomoc finansową i o ratowanie placówki.
Autor: km//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24