Wiceszef aresztu śledczego w Gdańsku stracił stanowisko po śmierci Artura Zirajewskiego. Zaś wobec lekarza głównego aresztu wszczęte zostanie postępowanie wyjaśniające - poinformował szef resortu sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Prokuratura przedstawiła wstępny raport ws. śmierci "Iwana", który zawiera pięć hipotez, w tym próbę ucieczki głównego świadka ws. śmierci gen. Marka Papały.
Zastępca szefa gdańskiego aresztu śledczego został zdymisjonowany, bo dopuścił do wysłania przez Zirajewskiego listu do żony z prośbą o tabletki nasenne - wyjaśnił minister.
Kwiatkowski zamierza skierować też wniosek o "dyscplinarkę" wobec lekarza z oddziału szpitalnego aresztu w Gdańsku, co do ewentualnego błędu w sztuce medycznej, przy leczeniu Zirajewskiego. Chodzi o opisywany już wcześniej przez media wątek przerwania podawania Zirajewskiemu leku przeciwzakrzepowego. Minister ujawnił, że po wypisaniu ze szpitala, w karcie, wśród zaleceń, nie zamieszczono zapisu o konieczności kontynuacji podawania tego leku. Wiadomo też, że doszło do innych uchybień w prowadzonej terapii więźnia. - Sekcja zwłok Zirajewskiego wykazała masywny zator tętnicy - przypomniał Kwiatkowski.
Do Senatu minister wysłał zaś prośbę o przyznanie przy pracach nad budżetem dodatkowych 30 mln zł na więzienną służbę medyczną.Jak wyjaśnił, chodzi o zakup leków i dodatkowych środków medycznych.
Szef resortu sprawiedliwości zapowiedział ponadto, że w ciągu dwóch tygodni resort przedstawi szczegółowe założenia reformy służby więziennej.
Prokuratura: "Iwan" mógł probować ucieczki
Gdańska prokuratura przyjęła pięć wersji zdarzenia, które znalazły się we wstępnym raporcie ws. śmierci Artura Zirajewskiego przedstawionym w piątek przez śledczych.
Według Zbigniewa Niemczyka z gdańskiej prokuratury apelacyjnej, pierwszoplanowa prokuratorska hipoteza zakłada, że Zirajewski mógł próbować uciec, ale zażył zbyt dużo leków nasennych. Jednym z głównych dowodów potwierdzających to przypuszczenie jest fakt, że więzień "gromadził" leki, by trafić do szpitala zewnętrznego, skąd mógł usiłować uciec.
Kolejnym dowodem jest list Zirajewskiego do byłej żony. W listopadzie 2009 r. prosił ją, by przemyciła mu 50-60 tabletek nasennych, "by lepiej zasypiać". W następnym liście Zirajewski dawał wskazówki żonie jak ma wychowywać ich dzieci oraz jak postępować przed Trybunałem w Strasburgu. Jednocześnie dał żonie upoważnienie do działań w jego imieniu.
Prokurator ujawnił, że w więzieniu doszło do wizyty notariusza, w którego obecności Zirajewski zrzekł się roszczeń co do "pewnego majątku rodzinnego".
Wiadomo też, że zaczął uczyć się języka angielskiego, co może wskazywać - według Niemczyka - na prawdopodobną chęć ucieczki za granicę.
Dlaczego ucieczka się nie powiodła?
Jednak - według prokuratury - próba ucieczki mogła się nie powieść, bo leki nasenne zadziałały źle i stan Zirajewskiego nie pozwolił mu kontynuować działań, które mógłby podjąć po dostaniu się do szpitala poza więzieniem. Chodzi o to, że leki pochodziły z dwóch różnych grup i po zażyciu ich doszło do reakcji między nimi, wzmagając działanie nasenne. - Stan, w którym się znalazł Zirajewski nie pozwalał zrealizować mu planu w obszarze zewnętrznym - podsumował prokurator Niemczyk.
Dodatkowo - wyjaśniał prokurator - więzień mógł nie przewidzieć szczególnych środków, jakie w celu jego ochrony podjęła służba więzienna i policja. Podczas pobytu w szpitalu zewnętrznym więźnia pilnowało trzech strażników więziennych, policja i antyterroryści z bronią długą.
Zagrożenie, samobójstwo, błędy nadzoru
Inne wersje śledcze związane są m.in. z domniemaną wolą popełnienia przez więźnia samobójstwa, możliwymi groźbami kierowanymi pod adresem Zirajewskiego oraz prawidłowością nadzoru służby nad więźniem.
Tych hipotez jednak prokuratorzy nie wyjaśnili szczegółowo, zasłaniając się dobrem śledztwa.
Minister sprawiedliwości zapewnił, że wszystkie hipotezy są szczegółowo badane. W tym celu dotychczas przesłuchano już 150 świadków: 38 funkcjonariuszy służby więziennej, 18 policjantów, 45 pracowników służby medycznej, 22 współwięźniów Zirajewskiego oraz ponad 20 innych osób (w tym rodzinę gangstera), które mogły mieć informacje na temat sytuacji, w jakiej znalazł się Zirajewski.
Dokonano też kilkudziesięciu przeszukań oraz zabezpieczono 596 dowodów i 25 śladów ważnych dla śledztwa.
Zmarł w więziennym szpitalu
3 stycznia Zirajewski, wskutek zatoru tętnicy płucnej, zmarł na oddziale szpitalnym gdańskiego aresztu. Wcześniej, przez trzy dni, przebywał w gdańskim szpitalu z objawami zatrucia lekami. Lekarze stwierdzili też u niego zapalenie płuc.
Dzień przed Bożym Narodzeniem Zirajewski dostał gryps, po którym spalił notatki, napisał list do żony i 28 grudnia zatruł się lekami nasennymi.
Odsiadywał on wyrok 15 lat więzienia za działalność w tzw. klubie płatnych zabójców. Śledztwo prowadzi gdańska prokuratura.
Wskazywał na Mazura
Zirajewski, pseud. Iwan, został skazany w 2007 r. przez sąd w Gdańsku na 15 lat więzienia za działalność w tzw. klubie płatnych zabójców. Wyrok na niego był łagodniejszy niż wobec innych skazanych w tamtej sprawie, bo prokurator docenił w ten sposób jego współpracę z organami ścigania.
"Iwan" twierdził, że w kwietniu 1998 r. brał udział w spotkaniu w hotelu w Gdańsku, podczas którego szukano kogoś, kto weźmie zlecenie na zabójstwo "głównego psa". Według jego relacji, Edward Mazur i gangster Andrzej Z. "Słowik" spotkali się w tym celu z Nikodemem Skotarczakiem, ps. Nikoś, i właśnie z "Iwanem".
Mazur, polonijny przedsiębiorca z Chicago, jest podejrzany o to, że w 1998 r. nakłaniał Zirajewskiego do zabójstwa gen. Marka Papały, oferując mu 40 tys. dolarów. W lipcu 2007 r. sąd federalny w Chicago nie zgodził się na wydanie Polsce Mazura. Zeznania Zirajewskiego amerykański sędzia ocenił jako niewiarygodne.
W listopadzie 2009 r. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie nakłaniania do zabójstwa Papały przeciw Andrzejowi Z., ps. Słowik, i Ryszardowi B. Śledztwo wobec Mazura trwa.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 / fot. PAP