Wirtualna siedziba SLD powstanie w grze sieciowej "Second Life". - To na razie tylko pomysł, ale bardzo poważnie się nad nim zastanawiamy - mówi portalowi tvn24.pl rzecznik SLD Piotr Mościcki. - To będzie profesjonalny projekt, a nie chatka z napisem "SLD" - zapewnia.
Billboardy są oklepane, spoty reklamowe nudne, a ulotek programowych i tak nikt nie czyta. Dlatego SLD idzie o krok dalej i przeciera szlaki w wykorzystywaniu najpopularniejszej gry sieciowej "Second Life" ("Drugie życie") do uprawiania polityki. - Jako pierwsza partia w Polsce myślimy o utworzeniu w wirtualnym świecie placówki SLD - chwali się Mościcki.
- Wyglądałoby to mniej więcej tak, jak w rzeczywistości: siedziba, a w niej liderzy. Może nie codziennie, ale przynajmniej raz w tygodniu internauci mogliby spotkać się z którymś z liderów. Niekoniecznie zawsze byłby to Wojciech Olejniczak, bo liderów w SLD nie brakuje - dodaje.
Prace nad wirtualnym Rozbratem nie są na razie bardzo zaawansowane. - Jesteśmy na etapie zastanawiania się nad formułą. Czegoś takiego nie można zrobić w pół godziny - wyjaśnia Mościcki. - Chcemy żeby to był profesjonalny projekt, nie jakaś chałtura. Żeby to nie była mała chatka, gdzie będzie krótka informacja o SLD, tylko żeby było tam coś, co zainteresuje ludzi - zapowiada.
- Czyli mój awatar wejdzie na wirtualny Rozbrat, spotka tam Wojciecha Olejniczaka i dostanie od niego ulotkę? - dopytujemy. - Na przykład tak, ale też będzie miał okazję zapoznać się z programem naszej partii. Nic chcę jednak wchodzić w szczegóły, bo na razie dopiero planujemy projekt - ucina rzecznik Sojuszu.
Pytany o to, kto jest autorem pomysłu wirtualnego SLD, Mościcki wyjaśnia: - Kolegialnie na niego wpadliśmy. Także na podstawie maili, które dostajemy od wyborców. Dostałem kilkanaście maili z pytaniem, czy zamierzamy stworzyć swoją placówkę w Second Life.
SLD nie wyklucza, że wirtualny Rozbrat będzie gotowy jeszcze na najbliższą kampanię wyborczą. - Ale to nie będzie podstawowa forma naszej kampanii, tylko wspomagająca - zastrzega Mościcki.
Czym jest Second Life?
Second Life działa w sieci od 2003. Projekt firmy Linden Lab okazał się spektakularnym sukcesem - dziś w grze "żyje" ponad 8 milionów osób i ta liczba ciągle rośnie. Second Life, jak sama nazwa wskazuje, oferuje graczowi drugie życie - według najbardziej zagorzałych użytkowników, lepsze. Gracz wybiera sobie wirtualną postać: awatara, dowolnie wybierając jego parametry. Nic więc dziwnego, że po światach Second Life krążą postacie, których średnia atrakcyjność znacznie przekracza przeciętną w "realu".
Jednak poza możliwością stworzenia sobie boskiego ciała reszta wirtualnego życia czasem aż za dobrze przypomina to rzeczywiste. Awatar pracuje, robi interesy, kupuje, bawi się - i za wszystko musi płacić. Rejestracja do gry na podstawowym poziomie jest darmowa, jednak, żeby móc w pełni korzystać ze świata gry, trzeba dysponować tamtejszą walutą, czyli linden dolarami (L$). Jeden dolar to około 270 L$. Dziennie w wirtualnym świecie gracze wydają ponad 1,5 mln prawdziwych dolarów. Są osoby, które utrzymują się tylko z obrotu wirtualnymi dobrami.
W Second Life swoje przedstawicielstwa ma wiele rzeczywistych instytucji - od korporacji takich jak Microsoft, Adidas, Mazda, Dell czy IBM, przez redakcje (w Polsce: "Przekrój" czy "Tygodnik Powszechny"), agencje (Reuters), uczelnie, przedstawicielstwa państw (swoje ambasady ma np. Szwecja i Malediwy) i miast (nad wirtualnymi wersjami pracują Kraków i Łódź)
Źródło: tvn24.pl; reuters
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl