Setki milionów złotych na budowę ekranów akustycznych przy autostradach i trasach zostały niepotrzebnie wydane - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, która przeanalizowała te wydatki w okresie boomu budowlanego przed Euro 2012. Ekrany dźwiękochłonne budowano bez potrzeby, także tam, gdzie chronią przed hałasem... pola pszenicy lub cmentarze.
Autostrada A2 pomiędzy Warszawą i Łodzią to jeden z chyba najbardziej jaskrawych absurdów ekranowych. Te stoją wzdłuż szosy na niemal całej jej długości.
- Pola, albo nic nie ma, a ekrany są wielkie. To już jest paranoja - twierdzi jeden z kierowców, z którym rozmawiał reporter "Polska i świat" TVN24.
Opinie kierowców podziela NIK, która stwierdziła, że ekranów budujemy zdecydowanie za dużo i często bez sensu. W ostatnich latach nawet 40 proc. ekranów powstało bez żadnej wyraźnej potrzeby. - Ekrany akustyczne wybudowano dla ochrony terenów, które były niezabudowane, a jedynie przeznaczone pod przyszłą zabudowę mieszkaniową - wyjaśnia prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.
1,5 mld złotych w błoto
Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych "TOR" szacuje, że na zbędne ekrany niepotrzebnie wydaliśmy ponad 1,5 mld złotych.
NIK w swoim raporcie nie wskazuje winnego. Za przetargi odpowiedzialny jest inwestor, czyli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Tych ekranów nie jest za dużo, jest dokładnie tyle, ile wymagają od nas przepisy prawa - twierdzi Piotr Michalski z GDDKiA. Zaznacza jednak, że Dyrekcja sygnalizowała problem ich rozmieszczenia.
Minister rusza na ratunek
Dwa lata temu minister środowiska próbował ratować sytuację, ale zamiast zezwolić na inne rozwiązania niż ekrany, po prostu podniósł dopuszczalne limity hałasu. Teraz resort powoli się z tych rozwiązań wycofuje.
- Będziemy wracać do tych limitów, które wskazuje Światowa Organizacja Zdrowia, bo i też sytuacja z ekranami się normuje - twierdzi Paweł Mikusek, rzecznik ministerstwa środowiska.
Autor: pk//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24