W poniedziałek o godzinie 6.43 na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród wleciał na terytorium Polski obiekt powietrzny - poinformował Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych generał Maciej Klisz. Dodał, że trwają jego poszukiwania. - Uspokajam, nie ma żadnego zagrożenia, sytuacja jest opanowana - przekazał kilka minut po tym komunikacie wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk. Rzecznik Dowództwa Operacyjnego przekazał, że rejon poszukiwań jest zawężony do gminy Tyszowce.
Piętnaście obwodów Ukrainy znalazło się w poniedziałek rano pod zmasowanym ostrzałem rakietowym Rosji. Wśród zaatakowanych obwodów są również regiony leżące przy granicy z Polską.
- Mamy prawdopodobnie do czynienia z wlotem obiektu na terytorium Polski. Obiekt był potwierdzony radiolokacyjnie przez co najmniej trzy stacje radiolokacyjne - poinformował Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych generał Maciej Klisz na poniedziałkowym briefingu, krótko przed godziną 13.
Zapewnił, że obiekt był "w pełnej kontroli, w pełnym nadzorze" i była gotowość do jego zestrzelenia. W tej sprawie Dowódca Operacyjny był w kontakcie z ministrem obrony narodowej, wicepremierem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, jak i szefem Sztabu Generalnego gen. Wiesławem Kukułą.
Dowódca Operacyjny: uruchomiłem akcję poszukiwawczą
Generał Klisz przekazał, że obiekt przekroczył granicę Polski o godzinie 6.43 czasu polskiego na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród. Jak mówił, to miejsce było już atakowane kilkakrotnie przez stronę rosyjską, ze względu na znajdującą się tam elektrownię.
- Obiekt zaniknął po około 25 kilometrach na terytorium Polski. Ze względu na warunki atmosferyczne nie byłem w stanie wydać komendy do jego zwalczania, ze względu na brak spełnienia procedur, czyli tak zwanego wizualnego potwierdzenia zniszczenia obiektu. Obiekt zaniknął z systemów radiolokacyjnych. Obiekt nie został potwierdzony ani przez samoloty sojusznicze, ani polskie, jak również obiekt nie został potwierdzony przez śmigłowce wizualnie - poinformował. "O godzinie 7.16 nasze środki radiolokacyjne utraciły sygnał niezidentyfikowanego obiektu powietrznego" - doprecyzowało w późniejszym komunikacie DORSZ.
Generał Klisz przekazał też, że uruchomił akcję poszukiwawczą obiektu.
Dowódca Operacyjny: to prawdopodobnie bezpilotowy statek powietrzny
Klisz poinformował, że niezidentyfikowany obiekt powietrzny, który przeleciał nad granicą Polski, to prawdopodobnie bezpilotowy statek powietrzny. - Z charakterystyki wynika, że obiekt nie jest rakietą, nie jest to pocisk ani hipersoniczny, ani balistyczny, ani rakieta kierowana. Jest to prawdopodobnie obiekt typu bezpilotowy statek powietrzny, który w tej chwili, zgodnie z procedurami przyjętymi w państwie, określamy jako Niezidentyfikowany Obiekt Powietrzny - powiedział dziennikarzom generał podczas konferencji prasowej.
Według generała, obiekt poszukiwany jest na terenie gminy Tyszowce, znajdującej się ok. 25 kilometrów na południe od miejscowości Hrubieszów. - Tam w tej chwili skoncentrowane są główne siły poszukiwawcze, te naziemne, i te powietrzne - przekazał.
Generał zapewnił, że będzie raportował na bieżąco o dalszych postępach w poszukiwaniach obiektu. Przekazał, że jest w stałym kontakcie ze wszystkimi służbami, które "są predysponowane do tego typu poszukiwań".
Tomczyk: sytuacja jest opanowana
Kilka minut po informacji przekazanej przez generała Klisza do sprawy odniósł się wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk.
Tomczyk powiedział, że w poniedziałek na terytorium Ukrainy doszło do zmasowanych rosyjskich nalotów. - Kilkanaście bombowców strategicznych wystartowało. My od godzin porannych byliśmy informowani kanałami wojskowymi o tym, że trwają bardzo intensywne naloty nie tylko na Kijów, ale też na Lwów - mówił wiceminister obrony narodowej.
- Mamy taki sygnał, że jeden z tych obiektów, prawdopodobnie dron, mógł znaleźć się w bezpośredniej granicy terytorium Polski. Na wszelki wypadek prowadzimy poszukiwania blisko granicy, tak żeby nie było tu żadnych wątpliwości - poinformował. Jak mówił, "Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych w tej sprawie od samego początku informowało opinię publiczną, tak żeby nie było tu żadnych niedomówień".
- Polska jest dzisiaj państwem graniczącym z Ukrainą. To jest kraj, na którego terenie niestety toczy się wojna po agresji rosyjskiej. Co kilka dni mamy do czynienia z nalotami na Ukrainę i różnego rodzaju sytuacjami, które są też zagrożeniem dla naszego kraju. Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych tutaj nad wszystkim czuwa - zapewnił wiceszef MON.
- W tej chwili priorytetem jest to, żeby znaleźć ten przedmiot, bo to prawdopodobnie jest dron, ale o tym dokładnie, co to jest, będziemy mogli powiedzieć już po fakcie. Wiemy, na jakim terytorium polskie stacje radiolokacyjne straciły kontakt, wtedy prawdopodobnie nastąpiło przyziemienie, być może gdzieś w lesie. Na miejscu jest polskie wojsko, więc trzymamy rękę na pulsie - powiedział Tomczyk.
Wiceszef MON ocenił też, że "nie można tej sytuacji porównywać do tej z rakietą pod Bydgoszczą", która spadła w grudniu 2022 roku. - O rakiecie wiedzieliśmy tak samo jak o dronie, to znaczy stacje radiolokacyjne namierzały rakietę, tylko później nikt jej nie szukał. A później jeszcze udawano, że nikt jej nie znalazł. Skoro Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych od samego rana informowało, a w południe poinformowano, gdzie doszło do naruszenia przestrzeni i jakie działania są podejmowane, to nie można porównywać tego z sytuacją, gdy rakieta przeleciała 500 kilometrów, mijając Warszawę, i szukano jej przez dwa dni, a potem nikt jej nie szukał i udawano, że jej nie było - powiedział Tomczyk.
Rzecznik DORSZ: poszukiwania odbywają się w gminie Tyszowce
O sytuacji, w rozmowie z TVN24, mówił też ppłk Jacek Goryszewski, rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Przekazał, że trwają poszukiwania obiektu.
- Ten obiekt był przez cały czas przebywania w naszej przestrzeni powietrznej monitorowany radiolokacyjnie. Oczywiście mieliśmy poderwane pary dyżurne, operował też śmigłowiec. Dowódca Operacyjny na bieżąco był informowany. Można powiedzieć, że miał wszystkie siły i środki w gotowości do neutralizacji tego obiektu. Jednak taka decyzja nie mogła zostać podjęta z uwagi na brak spełnienia jednego warunku, czyli wizualizacji tego obiektu. Nie nastąpiła ona z uwagi na złe warunki atmosferyczne - poinformował.
Ppłk Goryszewski potwierdził, że terenem poszukiwań obiektu jest gmina Tyszowce. Dodał, że w poszukiwania zaangażowanych jest około stu żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej z Chełma i z Lublina. Precyzował, że żołnierze szukają ewentualnych pozostałości tego obiektu. - Oczywiście mamy wsparcie innych służb, takich jak policja, już od pierwszych sygnałów. Jeżeli ktoś zarejestrował jakikolwiek upadek, wybuch lub inne anomalie, prosimy również o taką informację, tak żeby szybciej zabezpieczyć ten ewentualny obiekt - zaapelował rzecznik DORSZ.
Rzecznik Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych poinformował później, że obecnie rejon poszukiwań zawężony jest do gminy Tyszowce, dokładnie na północny-zachód od miejscowości Tyszowce. Poszukiwania trwają również z powietrza za pomocą śmigłowców – sprecyzował.
Dopytywany o rodzaj poszukiwanego obiektu powietrznego, wskazał, że trajektoria lotu, jego prędkość i wysokość, z jaką się poruszał, "pozwala nam sądzić, domniemywać, że był to bezzałogowy statek powietrzny na przykład typu Shahed", jakiego używają Rosjanie, atakując Ukrainę". - Natomiast wykluczamy, że mogłaby to być rakieta z uwagi właśnie na te dane. Nie doszło do wizualizacji tego obiektu, więc nie mamy stuprocentowej pewności – zaznaczył Goryszewski.
Rzecznik lubelskiej policji nadkom. Andrzej Fijołek dodał, że w związku z sytuacją funkcjonariusze policji szukają na terenie powiatu tomaszowskiego i hrubieszowskiego ewentualnych świadków zdarzenia i pytają między innymi o charakterystyczne hałasy.
Ppłk Goryszewski mówił, że jeśli chodzi o siły i środki będące w dyspozycji Dowódcy Operacyjnego, to wszystko zadziałało prawidłowo. - Dowódca Operacyjny podniósł gotowość, zarówno Centrum Operacji Powietrznych miało bardzo intensywny poranek, tak jak Dowództwo Operacyjne, więc żołnierze stanęli na wysokości zadania - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24