Były rywal Aleksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich, polityczny uchodźca Aleś Michalewicz został zatrzymany przez polską straż graniczną na Okęciu. Mężczyzna był poszukiwany przez Interpol na wniosek białoruskiej prokuratury. Po kilku godzinach został zwolniony. - Jestem już wolny. Dostałem od polskiego MSZ nowy bilet i czekam na samolot - powiedział w rozmowie z TVN24 Michalewicz.
Do zatrzymania doszło po południu. Michalewicz miał odlecieć z Okęcia do Londynu. Przed wejściem na pokład samolotu został jednak zatrzymany przez funkcjonariuszy Straży Granicznej. - Legitymował się czeskim dokumentem uchodźczym i widniał w systemach jako osoba poszukiwana w celu doprowadzenia do prokuratury - poinformowała Straż Graniczna.
Po więzieniach KGB i MSW Białorusi polskie więzienie nie wygląda tak strasznie. Już mnie chcieli wsadzić do celi, ale nalegałem, żeby nie, bo jeszcze nie ma oficjalnego nakazu aresztowania. Aleś Michalewicz
- Jeśli pierwszy przypadek niczego ich nie nauczył, to trudno - oświadczył w rozmowie z białoruskim portalem opozycyjnym Karta'97 Michalewicz. Nawiązał w ten sposób do sprawy innego opozycjonisty Alesia Bialackiego, którego władze białoruskie aresztowały a potem skazały na więzienie, po tym, jak Polska i Litwa udostępniły służbom białoruskim jego dane bankowe.
Po zwolnieniu Michalewicz powiedział w rozmowie z TVN24, że tego rodzaju "przygody" zdarzają mu się na licznych lotniskach. - Dlatego staram się latać z Pragi. Czeskie władze już zdecydowały, że nie wydadzą mnie Białorusi - stwierdził opozycjonista. Michalewicz zaznaczył, że przez kilka godzin opiekował się nim przedstawiciel polskiego MSZ.
Jak ocenił, przez cały czas zatrzymania "był traktowany tak, jak to powinno być w państwie prawa". - Cały czas mogłem rozmawiać przez telefon komórkowy, mogłem swobodnie się poruszać po dużym pomieszczeniu - powiedział. - Przez cały czas pomagał mi wiceszef polskiego MSZ Krzysztof Stanowski - dodał.
Dyplomatyczny wstyd
Jak tłumaczył rzecznik KGP Mariusz Sokołowski, opozycjonista znajduje się na liście osób poszukiwanych przez Interpol. Wniosek w tej sprawie złożyła prokuratura białoruska. - Polska jak każde państwo należące do Interpolu musiało w takiej sytuacji zatrzymać Michalewicza - mówił rzecznik KGP. Biuro Międzynarodowej Współpracy Komendy Głównej Policji wprowadziło do systemu informację o Michalewiczu w kwietniu 2011 roku.
Na Okęcie pojechał wiceminister spraw zagranicznych, aby nadzorować sprawę. - Zarzuty stawiane Michalewiczowi są absurdalne - mówił rzecznik MSZ, Marcin Bosacki. Chodzi o uszkodzenie mienia i udział w zamieszkach. Kilka godzin później minister Radosław Sikorski oznajmił, że po interwencji wiceministra prokuratura wydała decyzję o zwolnieniu Michalewicza. PAP twierdzi, powołując się na "źródła w organach ścigania", że miała miejsce rozmowa szefa MSZ z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem.
Rzecznik prokuratury Monika Lewandowska powiedziała, że po otrzymaniu informacji o zatrzymaniu prokurator zapytał Interpol czy Białoruś wystąpiła z formalnym wnioskiem o jego tymczasowe aresztowanie. - Dostaliśmy informację, że nie, oraz że strona białoruska wycofała się z międzynarodowych poszukiwań tego pana - powiedziała Lewandowska. - W tej sytuacji prokuratura nie ma żadnych podstaw do wykonywania z nim żadnych czynności - dodała.
Niezręczny moment
Zatrzymanie opozycjonisty nastąpiło w bardzo niezręcznym dla Polski momencie. W poniedziałek po południu Radosław Sikorski spotkał się z żoną Alesia Bialackiego i wręczył jej nagrodę dla męża.
W związku z zatrzymaniem Michalewicza klub "Solidarna Polska" zdecydował się wystąpić o zwołanie specjalnego posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. - Nie zgadzamy się na tak haniebne traktowanie białoruskich opozycjonistów - napisali przedstawiciele SP i wezwali polskie władze do "zaprzestania kompromitowania naszego kraju na arenie międzynarodowej."
Nie zgadzamy się na tak haniebne traktowanie białoruskich opozycjonistów. Klub Solidarna Polska
Michalewicz został zatrzymany po demonstracji w Mińsku w dniu wyborów prezydenckich 19 grudnia. Przez dwa miesiące przebywał w areszcie śledczym KGB. Opozycjonista ogłosił, że w areszcie był torturowany. Na wolność wyszedł 19 lutego. Po zwolnieniu ogłosił publicznie, że aby wydostać się z aresztu, podpisał zobowiązanie do współpracy z KGB, ale je zrywa.
Michalewicz w nocy z 13 na 14 marca opuścił Białoruś, choć władze w Mińsku zakazały mu wyjazdu z kraju. Wkrótce potem poinformowano, że przebywa w Czechach. Jeszcze w marcu Michalewicz otrzymał w Czechach status uchodźcy politycznego.
Źródło: Biełsat, tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 (Fot. michalevic.org)