To jest dowód, że nie tylko ten dziennikarz, ale cała telewizja publiczna jest na usługach partii - powiedział "Gazecie Wyborczej" profesor Andrzej Zoll, były szef PKW i były prezes TK. Odniósł się do ujawnionego przez Onet listu, który miał trafić do władz PiS. Onet napisał, że autor, którym ma być odwołany już szef informacji w telewizji rządowej Jarosław Olechowski, oskarża jej prezesa Mateusza Matyszkowicza o "polityczny sabotaż" i chce udowodnić, że to on najlepiej służy władzy.
Były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej i były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Zoll, komentując w czwartek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ujawniony przez media list, którego autorem miał być odwołany już szef informacji w telewizji rządowej Jarosław Olechowski, ocenił, że "jest to dziennikarz na usługach konkretnej partii". - I to jest dowód, że nie tylko ten dziennikarz jest na jej usługach, ale cała telewizja publiczna jest na usługach partii. To nie jest telewizja ani publiczna, ani rządowa, tylko partyjna, wyłącznie partyjna - ocenił profesor.
Dodał, że "to budzi bardzo poważne zastrzeżenia". - Mówię nie tylko o kwestii wyborów i uczciwości wyborów, ale również o funkcjonowaniu bardzo ważnego dla obywateli medium, które jest finansowane ze środków publicznych. I to bardzo mocno finansowane - ostatnio 3 miliardy złotych na ten rok - zaznaczył.
Zoll dodał, że "to są pieniądze, które zostały zabrane przez partię i wpłacone do swojej telewizji". - Wobec tego jest to wyłudzenie środków finansowych, i to poważnych, przez partię rządzącą - ocenił.
"To nieuzasadnione finansowanie kampanii wyborczej ze środków publicznych"
Został zapytany o słowa dziennikarki "GW" Dominiki Wielowieyskiej, która napisała, że "PiS od lat przyjmuje darowizny od TVP w postaci bezpłatnych spotów wyborczych, a przyjmowanie darowizn od firm jest niezgodne z prawem i jeśli PKW to stwierdzi, to może zmniejszyć subwencję partyjną".
Zoll powiedział, że "to wymaga podjęcia środków prawnych i trzeba to zapłacić z subwencji, które partia dostała ze strony Skarbu Państwa w sposób, który nie jest usprawiedliwiony".
Jego zdaniem powinna się tym zająć PKW i "ostrzec, że będą pociągnięte środki finansowe". - Bo już teraz jest to nieuzasadnione finansowanie kampanii wyborczej ze środków publicznych - ocenił Zoll.
Zapytany, czy partia powinna zwrócić wszystkie subwencje, które do tej pory dostała, odpowiedział: "Jeżeli patrzymy od strony prawnej, jest to dla mnie niewątpliwe. I to powinna zwrócić partia. Oczywiście jest kwestia pieniędzy z subwencji, które powinna zwrócić, żeby pokryć te wpłaty, które Skarb Państwa dawał telewizji partyjnej. Ale partia powinna też płacić swoim majątkiem. Ten majątek chyba nie jest taki mały i można byłoby stwierdzić, które dobra należą do partii".
Donos do władz Prawa i Sprawiedliwości
W poniedziałek Onet napisał, że były już szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej (TAI) Jarosław Olechowski, uważany za człowieka byłego prezesa telewizji rządowej Jacka Kurskiego i "jednego z architektów brutalnej propagandy TVP", czuł się zagrożony i szukał politycznego poparcia we władzach PiS dla usunięcia obecnego prezesa TVP Mateusza Matyszkowicza. Portal ujawnił, że do władz PiS miał trafić donos, którego autorstwo przypisywane jest Olechowskiemu.
Jak napisał Onet, "zapalnikiem starcia" Olechowskiego i Matyszkowicza miała być wizyta prezesa telewizji rządowej, prawdopodobnie 14 kwietnia, na placu Powstańców Warszawy, gdzie powstają programy informacyjne TVP.
"Prezes Matyszkowicz przyszedł w piątek na spotkanie z redakcją Wiadomości i ogłosił — bez wcześniejszej konsultacji ze mną, ani nawet poinformowania mnie o tym — że od teraz będzie co piątek prowadził kolegia redakcyjne Wiadomości. Na spotkaniu przy całym Zespole stwierdził, że trzeba skorygować linię Wiadomości, bo za dużo jest 'twardej polityki' i tematów wojennych, a za mało newsów dla kobiet i 'lekkich' materiałów" - miał napisać autor listu cytowanego przez Onet.
Czytamy w nim także, że "prezes Matyszkowicz podjął działania, których efektem będzie całkowita dekompozycja struktury zarządzania w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej". "W historii TVP nie było jeszcze prezesa, który osobiście prowadził kolegia redakcyjne i publicznie mówił dziennikarzom, jakie mają robić materiały. Łatwo sobie wyobrazić, jak wykorzystają to wrogie nam opozycyjne media. W dodatku Prezes Matyszkowicz postawił się w roli arbitra pomiędzy mną a dziennikarzami Wiadomości, do którego mogą zwrócić się z interwencją, jeżeli kwestionują moje decyzje. Jestem zaskoczony takim obrotem spraw, bo pomiędzy mną a prezesem Matyszkowiczem nie ma żadnego konfliktu" - dodano w liście, którego autorstwo przypisywane jest Olechowskiemu.
"Do tej pory sprawdzało się to doskonale i przynosiło wyniki"
"Działania prezesa Matyszkowicza wynikają wprost z braku doświadczenia w zarządzaniu, są skrajnie nieprofesjonalne i szkodliwe. Ich skutkiem będzie głęboki kryzys w TVP wywołany tuż przed wyborami. Złamana została podstawowa zasada: dostaję zadania i merytoryczne wytyczne, ale to ja dobieram narzędzia do osiągnięcia celu. Do tej pory sprawdzało się to doskonale i przynosiło wyniki. Dowodem jest np. najnowszy sondaż CBOS, z którego wynika, że 51 proc. Polaków uważa, że Prawo i Sprawiedliwość wygra jesienne wybory parlamentarne, oraz badanie Social Changes, w którym Prawo i Sprawiedliwość ma 39 proc. poparcia, zwiększa przewagę nad Koalicją Obywatelską do 11 punktów i notuje najlepszy wynik od grudnia 2022 r. W dużej mierze to efekt skutecznej pracy TAI i sprawnego narracyjnego oraz medialnego zarządzania kolejnymi pojawiającymi się kryzysami" - czytamy w liście.
"To zbrodnia demotywująca ludzi"
Autor donosu miał napisać, że "to kolejne działanie prezesa Matyszkowicza demotywujące Zespół TAI". "Wcześniej szok wywołał sposób, w jaki Matyszkowicz odwołał dyrektora TVP Kielce Przemysława Predygiera — bezpośrednio po świątecznym spotkaniu wielkanocnym. Predygier został zaproszony na okolicznościowe spotkanie, przywiózł nawet worek prezentów, które rozdawał już po zdymisjonowaniu. Prezes ma prawo w każdej chwili zmienić każdego ze swoich podwładnych, ale nie powinien publicznie poniżać ludzi — szczególnie tych, którzy awansowali już w czasach Dobrej Zmiany, bo to fatalny sygnał dla wszystkich pozostałych" - dodał.
"Tym bardziej że Predygier stracił stanowisko po 7 latach tylko z powodu wewnętrznych konfliktów w świętokrzyskim PiS. Do dziennikarzy poszedł sygnał — zresztą kolejny już za prezesury Matyszkowicza — że każdego w każdej chwili można wyrzucić jak psa. Pół roku przed wyborami to nie głupota, to zbrodnia demotywująca ludzi, którzy szczególnie teraz nie powinni mieć żadnych dylematów i przeć do zwycięstwa" - czytamy w liście ujawnionym przez Onet.
Olechowski zaprzeczył, że jest autorem listu. Onet napisał jednak, że "tylko do niego pasują wszystkie wydarzenia opisane w liście", które według ustaleń portalu są "prawdziwe".
Jarosław Olechowski odwołany
We wtorek Centrum Informacji TVP podało w komunikacie na stronie internetowej, że zarząd TVP odwołał Jarosława Olechowskiego z funkcji dyrektora TAI, TVP3 i TVP Warszawa. "Nowym dyrektorem TAI został red. Michał Adamczyk" - dodano.
Źródło: Gazeta Wyborcza, Onet, tvn24.pl