Dom w Skwierzynie (woj. lubuskie) budzi grozę Z zewnątrz ściany podparte drewnianymi balami, a w środku kawałki sufitu spadają na głowę. Mieszkańcy mówią: "strach mieszkać"! Ale Teresa Karska się nie boi. - Nie wyniosę się - upiera się. A przez nią nie mogą wynieść się także pozostali lokatorzy.
Remont domu jest niezbędny, nawet pani Teresa nie ma co do tego wątpliwości. Został już nawet dokładnie zaplanowany - są pieniądze na jego wykonanie, ale ciągle nie można go rozpocząć. Wszystko przez panią Teresę Karską, która za żadne skarby nie chce się wyprowadzić. - Nie chcę - przyznaje Karska. - Oni mnie zaoferowali, że trzy kilometry za miastem jest hotel, a hotel jest do spania, a nie do mieszkania. Ja nie wezmę hotelu, bo jestem chora i nie wezmę hotelu - upiera się pani Teresa.
Wysokie wymagania
Ale nie tylko hotel nie odpowiada Karskiej. Nie zamierza też zamieszkać w mieszkaniu zastępczym. - Jest za małe - tłumaczy swoją decyzję, chociaż w następnym zdaniu przyznaje, że "nie przepada za luksusem". Obecnego mieszkania nie może nawet ogrzać, komin grozi zawaleniem. - Butelkami się ogrzewam, w ubraniu śpię - wyjaśnia i cierpliwie czeka na lepszą propozycję od gminy.
Granice cierpliwości
Cierpliwość zaczynają jednak tracić inni mieszkańcy domu. - Nie rozumiem, jak to możliwe, że urząd miasta ma decyzję nadzoru budowlanego i nie potrafi tej decyzji wyegzekwować. Jestem w szoku, grozi mi utrata zdrowia bądź życia, a urząd miasta, obstaje przy tym, że musi być zgoda wszystkich - mówi oburzona Jolanta Wołczek.
Lokatorzy narzekają, że w kamienicy nie da się już mieszkać. - Jest zimno, musimy spać w kuchni, a popękane ściany mogą się w każdej chwili zawalić - tłumaczą i przyznają, że przez upartą sąsiadkę nie wiedzą, co zrobić dalej.
Teresa Karska - twarda negocjatorka
Pani Teresa, obiecuje, że się wyprowadzi, ale wyłącznie, jeżeli spełnione zostaną jej twarde warunki. - Żądam mieszkania na parterze, w bloku z łazienką i garażem na meble - wyjaśnia Teresa Karska. Ale tutaj pojawił się problem - gmina nie dysponuje taki mieszkaniem.
Ostatecznym rozwiązaniem jest zmuszenie pani Teresy do podpisania pisemnej zgody na remont przez sąd. Ta jednak zarzeka się, że nawet wówczas nie da się z domu wygonić. - I tak nie pójdę! Odmówiłam i nie pójdę! - zapewnia Teresa Karska.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24