Po trzydziestu latach znaleziono go podczas porządkowania archiwów na strychu Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Gazeta podkreśla, że trudności z jej odnalezieniem powodowały różne spekulacje: czy praca na pewno powstała lub czy nie zawierała treści obecnie niepoprawnych politycznie. Praca jest poświęcona samorządności uczelni wyższych. Tygodnik zaznacza, że doktorat jest wyważony i neutralny: znajdują się w nim konieczne wówczas odwołania do wypowiedzi przywódców i ideologów PRL-u, ale nie ma już cytatów z klasyków marksizmu-leninizmu.
Jarosław Kaczyński obronił pracę doktorską pt. "Rola ciał kolegialnych w kierowaniu szkołą wyższą" 8 grudnia 1976 r. Jej promotorem był nieżyjący już prof. Stanisław Ehrlich Recenzowali ją profesorowie: Ryszard Malinowski, Michał Pietrzak i Wiesław Skrzydło. Uczeni niewiele pamiętają z obrony, ale mówią, że samej pracy do obszernych zaliczyć nie można.
Praca liczy 265 stron, z których 36 zajmują przypisy, bibliografia (121 pozycji) i wykaz przywoływanych aktów prawnych. Ma tylko trzy rozdziały. Jarosław Kaczyński samokrytycznie przyznał, że miał trudności z badaniami z uwagi na "niedostatek środków finansowych, a także socjologicznych kompetencji autora".
W pierwszym rozdziale doktoratu przedstawia stosunki między państwem i szkołami wyższymi w II RP. Dłużej omawia okoliczności powstania ustawy z 1920r. Najobszerniejszy jest rozdział trzeci - "Aktualna rola ciał kolegialnych w szkołach wyższych" - który omawia sytuację po marcu 1968 r., do mniej więcej końca 1974 r. W podsumowaniu pracy Kaczyński pisze, że pomarcowe zmiany prawne były "prawdziwym przewrotem w dziejach naszego szkolnictwa wyższego", wymienia nawet nazwisko studenta A. Michnika, ale potem jest bardziej ostrożny w sformułowaniach.
Premier wielokrotnie wspominał, że miał trudności z obronieniem pracy doktorskiej - dodaje portal.
mak
Źródło: Polityka, onet.pl