W skali planety nigdy nie jedliśmy tak dużo mięsa - powiedziała w TVN24 rzeczniczka WWF Katarzyna Karpa-Świderek. Mówiła, że warto rozważyć stosowanie diety planetarnej, czyli ograniczającej spożywanie mięsa do takiej ilości, której potrzebuje nasz organizm. Wyjaśniła, dlaczego mięso bywa tańsze niż wiele warzyw.
Katarzyna Karpa-Świderek z WWF mówiła w sobotę we "Wstajesz i weekend" w TVN24 o diecie planetarnej. - To dieta fleksitariańska, czyli taka, w której mięsa jest mało, tylko tyle, ile potrzebuje nasz organizm. My w Polsce jemy mięsa przynajmniej dwa razy więcej niż potrzebuje nasz organizm - mówiła.
Dodała, że "już nawet takie ograniczenie, czyli zejście z ilością mięsa do ok. dwóch kotletów tygodniowo, pozwoli ograniczyć emisję gazów cieplarnianych z produkcji żywności aż o 18 procent".
- Jemy jako ludzkość ogromną ilość mięsa. Nie dość, że jest nas dużo, to ta produkcja zwierzęca rośnie z każdym rokiem. Mamy jednocześnie dziejące się dwa kryzysy, które wpływają na zdrowie planety, ale też bezpośrednio na nasze zdrowie. To jest kryzys klimatyczny i kryzys różnorodności biologicznej - powiedziała Karpa-Świderek.
Wyjaśniła, że "mięso odpowiada za zajęcie 40 procent obszarów planety, które są możliwe do zamieszkania, z czego aż 70 procent gruntów jest użytkowanych po to, żeby wypasać bydło". - Reszta gruntów, to są grunty po to, żeby wyprodukować żywność. Z czego znowu prawie 40 procent to jest pasza dla zwierząt - dodała.
- Mamy sytuację, w której zabieramy kolejne grunty, wylesiamy, tracimy lasy deszczowe po to, żeby jeść mięso, którego nie potrzebujemy w takiej ilości i które też wyrzucamy - podkreślamy.
"Ludzie, którzy nie jedzą mięsa i myślą o tym, co jeść, są po prostu zdrowsi"
Karpa-Świderek zaznaczyła, że "w skali planety my nigdy nie jedliśmy tak dużo mięsa". - Większa część z tego mięsa, które jemy, to jest mięso z hodowli przemysłowych, które jest tanie. To jest zupełnie niesamowite, że mięso jest tańsze niż wiele warzyw, dlatego, że nie jest w nim uwzględniany ślad środowiskowy, czyli to, o czym powiedziałam, to wylesianie, czyli zużycie wody a produkcja zwierzęca odpowiada za większą część zużycia wody w ogóle, a produkcja żywności za 70 procent wody zużywanej pitnej przez ludzi. Nie jest uwzględnianie cierpienie zwierząt, nie jest uwzględniany ślad węglowy i nie jest uwzględnianie zanieczyszczenie środowiska, które z takimi wielkimi hodowlami przemysłowymi się łączy - wyjaśniła.
- Jak będziemy myśleć o tym, co jemy, a w końcu jesteśmy tym, co jemy, to zaczniemy po prostu jeść zdrowiej, zaczniemy bilansować jedzenie. Ludzie, którzy nie jedzą mięsa i myślą o tym, co jeść, są po prostu zdrowsi, częściej się badają, sprawdzają, czy niczego im nie brakuje, więc są same z tego benefity - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24