Kuria w Olsztynie nie wiedziała, że ks. Grzegorz G., który usłyszał zarzut posiadania treści pornograficznych z udziałem dzieci poniżej 15. roku życia, był w przeszłości karany za takie same przestępstwo. Czy sąd miał obowiązek o tym poinformować? Na antenie TVN24 wątpliwości wyjaśniał Łukasz Chojniak, prawnik z Uniwersytetu Warszwskiego.
Ks. Grzegorz G., proboszcz parafii w Marwałdzie (woj. warmińsko-mazurskie) usłyszał w czwartek zarzut posiadania treści pornograficznych z udziałem dzieci poniżej 15. roku życia. Duchowny wpadł w ręce policji przypadkowo - w kwietniu padł ofiarą kradzieży. Funkcjonariuszom udało się odzyskać skradziony sprzęt, jednak w czasie przeszukiwania zawartości należącego do księdza pendrive'a natrafiono na materiały pedofilskie.
Grzegorz G. był już w przeszłości karany za posiadanie takich materiałów. Kuria w Olsztynie, która zawiesiła księdza w posłudze, zapewnia, że o wcześniejszym wyroku nie miała pojęcia, bo duchowny o nim nie poinformował.
Mecenas Łukasz Chojniak tłumaczył w TVN24, że nie miał takiego obowiązku. - Chciałbym stonować trochę nastroje, oczywiście nie broniąc księdza - mówił, tłumacząc, że nie należy mylić przestępstwa posiadania materiałów pornograficznych z udziałem nieletnich z dopuszczaniem się do czynów pedofilskich. - Nie snujmy więc hipotez. Mówię o tym dlatego, by nie doszło do atmosfery linczu, choć oczywiście rozumiem obawy rodziców - powiedział.
Środek zarezerwowany dla wyjątkowych sytuacji
Jak wyjaśnił Chojniak, sąd dysponuje środkiem karnym, który mówi o tym, że wyrok można podać do publicznej wiadomości. - Ten środek ma dodatkowo stygmatyzować, jest on natomiast zastrzeżony dla szczególnych, wyjątkowych sytuacji - wytłumaczył prawnik. W ocenie Chojniaka, sprawa ks. Grzegorza G. taką nie jest. - Kodeks karny liczy kilkaset przestępstw i nie można powiedzieć, że to przestępstwo nie jest szczególnie inne niż pozostałe, są przestępstwa jeszcze poważniejsze - argumentował prawnik.
- Czy również w wypadku osób świeckich sąd powinien przekazywać pracodawcom informacje o skazaniu? Jest to przecież dodatkowa kara, oczywiście nie wprost wyrażona w kodeksie karnym, ale pociąga ze sobą daleko idące konsekwencje - wyjaśnił Chojniak.
Nie zastosowano aresztu tymczasowego
Ks. Grzegorz G. częściowo przyznał się do winy. Zastosowano wobec niego zakaz opuszczania kraju i nakazano mu zaniechania działalności związanej z opieką nad małoletnimi. Nie wnioskowano natomiast o areszt tymczasowy dla księdza.
- W świetle obowiązującej procedury tymczasowe aresztowanie może nastąpić wówczas, kiedy istnieje uzasadniona obawa ucieczki lub ukrywania się podejrzanego, a także wtedy, kiedy istnieje obawa mataczenia - wyjaśniła w rozmowie z TVN24 Małgorzata Hrybek z prokuratury w Olsztynie. - W realiach tej sprawy takie sytuacje nie mają miejsca - tłumaczyła. Dodała, że materiał dowodowy został wystarczająco zabezpieczony.
W 2010 roku ksiądz został za to prawomocnie skazany na 1 rok i 4 miesiące więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Tym samym okres zawieszenia tej kary jeszcze nie minął. Jeśli duchowny zostanie znowu skazany za identyczne przestępstwo, wyrok ten może zostać odwieszony.
Autor: kg/i / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24