Niezdrową fascynację niemieckością zarzucił gdańszczanom premier Jarosław Kaczyński. Członkom PO wygarnął z kolei uzależnienie od Niemiec i podatność na ich dominację. O niemieckich obsesjach premiera "Gazeta Wyborcza" rozmawiała z gdańszczaninami - Januszem Lewandowskim i Bogdanem Borusewiczem.
Janusz Lewandowski, europoseł PO, komentując udzielone przez premiera dla "Wprost" wypowiedzi na temat uzależnienia Platformy od Niemiec, przypomniał porównanie Jarosława Kaczyńskiego do Gomułki, jakiego użył niegdyś Stefan Niesiołowski. - To porównywanie wydawało się kiedyś nieco na wyrost, ale po ostatnich wypowiedziach premiera chyba jest trafne. W przeddzień wyborów Kaczyński znowu straszy naród Niemcem - tak jak kiedyś Gomułka - mówi europoseł PO
Takie "chwyty wyborcze", to według Lewandowskiego polityczna nieodpowiedzialność, "wbrew polskiej racji stanu". Przypomniał również historię dziadka Donalda Tuska, jak również próbę skłócenia PO z Niemcami przy okazji obsady stanowisk w Parlamencie Europejskim.
- Od tego czasu było mnóstwo spornych spraw. Spory o liberalizację rynku usług, eurokonstytucję czy definicję wódki, o różnicach budżetowych nie wspominając. Nazbyt często dostrzegam irytację niemieckich eurodeputowanych, gdy Jacek Saryusz-Wolski sygnalizuje naszej delegacji inny rodzaj głosowania niż wodzirej całej frakcji - mówi Lewadnowski.
Lewandowski ostrzega też przed utratą pozycji międzynarodowej, wypracowanej w czasach III RP.
- Polityka zagraniczna PiS jest ciągiem zatargów, otwartych konfliktów na Wschodzie i Zachodzie. Polska jest dziś krajem specjalnej troski w UE. Kraj "na nie", niezdolny do zawierania pozytywnych sojuszy - skarży się europoseł.
Dodaje, że odbudowanie polskiej pozycji jest konieczne, ale będzie trwało długo.
Pochodzący z Gdańska wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz także nie rozumie zarzutów premiera - tych dotyczących "niezdrowej fascynacji gdańszczan niemieckością". Uważa, że odwoływanie się do historii i korzeni nie powinno spotkać się z krytyką innych.
- Nie mamy się czego wstydzić. Nie ma w tym nic złego, że dzisiejsi gdańszczanie odwołują się do hanzeatyckich korzeni swego miasta - podkreśla.
Borusewicz ocenił też pozytywnie działalność związanej z PO Fundacji Liberałów. Zapytany, czy nie razi go to, że Fundacja od lat wydaje albumy, kalendarze i inne publikacje odwołujące się do niemieckich dziejów miasta odpowiedział, że wydawane przez Fundację Liberałów publikacje są "wspaniałą promocją miasta".
- Dzięki takim publikacjom gdańszczanie lepiej kształtują swoją tożsamość. Te publikacje przywracają świadomość historii, pozwalają nam lepiej poznać nasze miasto - powiedział marszałek Senatu.
Poszukiwania korzeni i fascynacja historią jest według Bogdana Borusewicza efektem ukształtowanej przez Sierpień '80 i "Solidarność" tożsamości gdańszczan.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP/EPA